Barty Crouch Junior

530 36 8
                                    


W milczeniu deportowałam się z Bartym do mieszkania mojej ciotki. W środku jak zwykle panowała cisza i względna czystość. Wszystko stało na swoim miejscu. Tak było zawsze krótko po wyjazdach ciotki. Kobieta często wyjeżdżała ze względu na pracę za granicą, jednak Monica, bo takie imię nosiła ciotka, nigdy nawet nie pomyślała o wyprowadzce z Londynu. Zbyt mocno kochała to miasto i skromny domek, w którym mieszkała niemalże od zawsze.

Między nami trwała niezręczna cisza. Ze skupieniem mierzył każdy zakątek pokoju, nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi, co sprawiało, że czułam się nieco mniej skrępowana. Bez słowa rzucił szmacianą torbę, jego jedyny bagaż, pod drewniany stolik, a sam usiadł na sofie, opierając łokcie o kolana. Przejechał ręką po zmęczonej twarzy, jakby nie zaznał snu od wielu dni, i dopiero wtedy skierował wzrok na mnie.

– Znałem twojego ojca – odezwał się nagle, a ja aż drgnęłam zaskoczona. Kiedy w końcu dotarł do mnie sens jego słów, spojrzałam na niego z niemałym zainteresowaniem.

– Mów dalej.

– Cóż – zaczął, przejeżdżając palcami po słomianych włosach. – Nasze stosunki nie były najlepsze, lecz nie mogę odmówić mu niebywałych zdolności. Może nasze spory wynikały z różnicy wieku. Zresztą, kto wie.

Kąciki moich ust mimowolnie uniosły się delikatnie. Do tej pory mogłam jedynie czytać o moim ojcu, a teraz nadarzyła się okazja, by porozmawiać o nim z mężczyzną, który znał go osobiście.

– Jednak nie po to tu jesteśmy – dodał, co zabrzmiało dość arogancko. – Muszę dokładnie wtajemniczyć cię w plan. – Na moje usta cisnęło się kilka nieprzyjemnych słów, jednak darowałam sobie i tylko pokiwałam głową, by kontynuował. – Otóż w tym roku szkolnym w Hogwarcie odbędzie się Turniej Trójmagiczny. Chyba wiesz co to takiego, prawda?

– Obiło mi się o uszy – przytaknęłam. – Wznowiono go?

Turniej od wieków był formą rywalizacji między szkołami, jednak wstrzymano go ze względu na dużą liczbę ofiar. A przynajmniej tak było napisane w książkach, które czytałam.

– Jak widać. Każda ze szkół wystawi swojego reprezentanta, jednak Hogwart wystawi tych reprezentantów dwóch – odparł Barty, a kącik jego ust powędrował ku górze. Jego twarz wyglądała teraz zupełnie inaczej. Była bardziej żywa, w policzku pojawił się dołeczek, a wokół oczu ledwo widoczne zmarszczki. Wyglądał dość... przystojnie.

– Co masz na myśli? – spytałam z uniesioną brwią.

– Jednym z reprezentantów będzie Harry Potter, drugim zaś... ty – wyjaśnił, a mnie mimowolnie zamurowało. Czekałam, aż mężczyzna wybuchnie śmiechem, mówiąc, że to tylko żart, lecz nic takiego nie nastąpiło.

– Możliwość utraty życia lub dożywotne kalectwo? Tylko o tym marzyłam – rzuciłam z sarkazmem.

– Dlatego też jestem ja. Twoim obowiązkiem jest doprowadzenie Pottera do ostatniego etapu. Ja zadbam o wasze bezpieczeństwo – wyjaśnił niesamowicie pewnym głosem.

– I co? Będziesz tak sobie działał pod nosem Dumbledore'a? Może i jest stary, ale niebywale inteligentny. Domyśli się.

– W żadnym wypadku nie lekceważę Dumbledore'a. Słyszałaś może o Alastorze Moodym? – wypalił nagle, na co zamrugałam parokrotnie. Oczywiście, że słyszałam. Jak mogłabym nie słyszeć.

– Czyżby to ten, który wpakował do Azkabanu połowę śmierciożerców i zabił mojego ojca? Tak, obiło mi się o uszy. – Spuściłam wzrok na swoje splecione dłonie.

– Tak, właśnie ten – powiedział zmieszany. – W każdym razie Alastor Moody ma objąć w tym roku stanowisko nauczyciela Obrony przed Czarną Magią.

– Chcesz zająć jego miejsce? Eliksir Wielosokowy?

– Zgadza się – przytaknął widocznie dumny z planu.

– Naprawdę sprytne, ale jak zamierzasz porwać jednego z lepszych aurorów w historii? – spytałam, lecz po jego uśmiechu wywnioskowałam, że i na to miał plan.

– I w tym się przydasz. Masz być gotowa już jutro – oznajmił, nic nie tłumacząc, po czym wstał i rozglądając się dookoła chwycił swoją torbę.

– Ale gotowa na co? – spytałam i poszłam za nim, kiedy ten ruszył w kierunku korytarza.

– Użyczę tu wolnej sypialni? – Zatrzymał się i odwrócił na moment, by po chwili znów udać się w głąb domu.

– Dziękuję za odpowiedź – westchnęłam, przewracając oczyma.

– Ależ nie ma za co. – Nie obrócił się, ale po jego tonie wiedziałam, że na jego twarzy pojawił się uśmiech.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 27, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

W szeregach Czarnego PanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz