⇂⇂

410 38 32
                                    

Oma zachwiał się chwilę na krześle, tylko po to, by po chwili uderzyć głową w ławkę znajdującą się za nim i finalnie runąć na podłogę całym ciężarem ciała. Złapał się za tył głowy. Pod palcami, na szczęście, nie wyczuł żadnej kleistej mazi. Chciało mu się płakać. Dlaczego Shuichi go uderzył? Co takiego mu zrobił? Kokichi syknął z bólu. Dopiero teraz poczuł na skórze sączącą się z nosa i wargi krew, powolnie kapiącą na podłogę. Nie zauważył tego wcześniej, nie skupiał się na tym. Miał ważniejsze sprawy aniżeli skupianie się na tym piekielnym bólu. W tej chwili jednak ten go podwójnie uderzył. Fioletowowłosy westchnął ciężko. Wytarł niedbale krew w rękaw koszuli. Wziął plecak i razem z nim podniósł się z podłogi. Saihara cały czas się na niego patrzył. To spojrzenie wywoływało u Kokichiego dreszcze.

Stali kilka minut w ciszy, nie spuszczając z siebie wzroku. Oma nie przestawał się trząść, zgrzytał zębami. Granatowowłosy wyglądał na bardziej opanowanego. Po prostu stał w bezruchu i przyglądał się niższemu chłopakowi. Fioletowooki również przypatrywał się twarzy kolegi. Cudownie wyrysowane brwi, zgrabny nos, długie i grube rzęsy... Ona nie miała wad. Była piękna. Wręcz idealna.

- D-dlaczego t-to zrobiłeś...? - Kokichi odważył się przerwać ciszę.
- Hę? - Shuichi zmarszczył brwi. - Jeszcze się pytasz? - zrobił krok do przodu. - Próbujesz mi odbić chłopaka, całujesz go i masz jeszcze czelność mi zadawać takie pytania? - syknął mu prosto w twarz.
- C-co?! T-to przecież nie t-tak! - bronił się fioletowowłosy. - W-wiem, że jesteś sz-szczęśliwy z R-Rantaro, n-nigdy nie p-próbowałbym tego z-zniszczyć!

~~~~~

- Ngh... Kocham cię tak bardzo... - granatowowłosy rozpływał się w pocałunku, czując język najważniejszej dla niego osoby, badający każdy centymetr jego ust. Siedział mu tak na kolanach, coraz bardziej rozpalony na twarzy. Znajdowali się w szkolnej toalecie, co tylko dodawało napięcia. - Czym sobie zasłużyłem, by mieć tak wspaniałego chłopaka?
- Shuichi... - Rantaro przerwał namiętny pocałunek, czerpiąc świeżego powietrza. Był cały czerwony na twarzy. Jego ślina, wymieszana ze śliną Saihary nieprzerwanie kapała mu z kącików ust. - Pytanie brzmi, czym ja zasłużyłem? - zielonoooki położył dłoń na policzku ukochanego. - Jesteś idealny Shushu... nadal nie mogę w to uwierzyć, że komuś tak niezwykłemu jak tobie, mogłem się spodobać...
- Zamknij się, to ty jesteś ideałem... - Shuichi odgryzł się zawstydzony komentarzem zielonowłosego. Nachylił się nad jego twarzą, aby ponownie złożyć pocałunek na jego ustach, ciężko dysząc. Amami zarumienił się jeszcze bardziej.
- Nie chciałbym psuć nastroju, ale... - chłopak niezręcznie podrapał się po szyi. - Jest coś o czym musisz wiedzieć.

Szarooki odsunął się od twarzy Amamiego zdezorientowany. Uniósł pytająco jedną brew.

- Kokichi... On... - zielonowłosy zaciął się na chwilę. - Próbował mnie pocałować - dokończył na jednym wydechu. - Oczywiście go odepchnąłem! Ale jednak sam fakt...

Shuichi zacisnął zęby.

- Zabiję go... - syknął. Cały się w środku gotował.
- N-nie! - powstrzymał go zielonooki. - On był naprawdę w porządku... Po prostu już z nim nie gadajmy - zaproponował.

Saihara wstał z kolan Rantaro i otworzył drzwi od kabiny wychodząc na zewnątrz.

- Ale cz-czekaj! Gdzie ty idziesz?! - krzyknął za nim mocno zdezorientowany zielonowłosy wstając z toalety.
- Idę na lekcję - odparł spokojnie niższy nastolatek.
- Już...? - Rantaro zrzędła mina. - Dopiero był dzwonek, przecież jeszcze możemy tu zostać kilka minutek... - podszedł od tyłu do granatowowłosego i wtulił się w jego szyję. - No proszę... - zamruczał.
- Nie chcę być jeszcze bardziej spóźniony - odparł szorstko Saihara. - Dokończymy później - rzucił wychodząc z łazienki.

𝓸𝓾𝓶𝓪𝓼𝓪𝓲 || xxOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz