ᄅ⇂

419 33 33
                                    

~~~~~

- I właśnie dlatego... - w tle było słychać nieco ochrypnięty głos nauczyciela, który starał się prowadzić lekcję. Kokichi wyjątkowo nie potrafił się skupić. A to wszystko przez osobę zajmującą miejsce przed nim. Co prawda, miał widok tylko na jego tył, ale zupełnie mu to nie przeszkadzało. Adorował w granatowowłosym wszystko. Gdyby tylko nie było Rantaro... może nawet mógłby z nim kiedyś razem gdzieś wyj-

- Kokichi... - białowłosy szturchnął go w plecy.

Oma nie reagował.

- Kokichi... proszę, nie bądź już zły... - w głosie Kiibo słychać było żal. - P-przepraszam, że tak wczoraj postąpiłem... Nie powinienen, ale zr-
- N-nic się nie s-stało - przerwał mu fioletowooki. Uśmiechnął się niepewnie, odwracając się do tyłu. Bawił się brudnym od krwi plastrem na nosie. - N-nie musisz s-się p-przejmować.

Drugi z nich zamarł patrząc się na przyjaciela. Kokichi uniósł brew.

- CO CI SIĘ STAŁO?! - Kiibo niemalże krzyknął na całą klasę.
- M-mi? W-wywróciłem się... - Oma niechcący oderwał plaster od nosa. Westchnął ciężko i zacisnął pięść, uprzednio chowając w niej zużyty opatrunek.
- Nie kłam - niebieskooki rzucił mu wymowne spojrzenie. Pokręcił głową i sięgnął po coś do plecaka. Niższy chłopiec próbował zerknąć do jego zawartości, ale ten drugi szybko odłożył go na podłogę. Białowłosy, z lekkimi odcieniami różu na twarzy, nakleił Kokichiemu nowy plaster na jego zaczerwieniony nos. Był pudroworóżowy i odrobinę mniejszy od poprzedniego. - Proszę bardzo.
- Dz-dziękuj-
- Kokichi Oma - Kizakura zwrócił się w stronę zdezorientowanego nastolatka. - Zostaniesz dzisiaj po lekcjach - oznajmił. Saihara posłał Omie kpiące spojrzenie.

Kiibo momentalnie wstał ze swojego miejsca.

- Ja pójdę za niego - odparł ze spokojem w głosie przeszywając wzrokiem mężczyznę.
- Uhh... niech będzie - Koichi wydukał zdumiony. Nastolatek skinął głową i usiadł spowrotem na swoje miejsce.

~~~~~

- K-Kiibo... nie musisz... - Kokichi spuścił głowę.
- Jest okej Kokichi - chłopak uśmiechnął się do niego ciepło. - To była w końcu moja wina. Nie powinienem był cię zaczep- - nie dokończył, gdy poczuł ciasny uścisk wokół swojej sylwetki. Oma wtulił się w jego ciepłą klatkę piersiową. Kiibo odwzajemnił gest, kładąc swoje dłonie wokół talii niższego chłopca. W duchu cieszył się, że ten nie widział jego twarzy w tym momencie.
- Dziękuję Kiibo... - fioletowowłosy wymamrotał pod nosem.

Chłopak uśmiechnął się w odpowiedzi. Pochylił się delikatnie nad fioletowookim i dał mu szybkiego buziaka w policzek. Twarz Kokichiego oblał ogromny rumieniec. Kiibo również był cały czerwony, nerwowo bawiąc się palcami. Obydwoje skrępowani sytuacją, szybko odwrócili się od siebie, zrywając kontakt wzrokowy.

- Żałosne - skomentował Saihara. Dopiero w tej chwili Oma zorientował się, że jego obiekt westchnień był tu cały czas, a także przypatrywał się całej sytuacji. To zawstydziło go jeszcze bardziej.
- Sh-Shui-
- Zamknij się, Saihara - odburknął Kiibo. Nawet nie ukrywał szczerej niechęci do granatowowłosego.
- Niezłego masz obrońcę, Oma - zachichotał szarooki. - W jaki sposób się mu za to odwdzięczasz? W taki, jaki próbowałeś do Rantaro? - ostatnie zdanie wycedził przez zęby.

Kokichi wybuchnął płaczem. Łzy spływały mu po całej twarzy, powoli zaczął w nich tonąć. Przytulił się do przyjaciela i kontynuował płacz, aż dostał czkawki. Czy naprawdę aż tak łatwo go złamać? I... dlaczego te słowa były aż tak bolesne?

Białowłosy stał w bezruchu przez dłuższą chwilę. Kompletnie odebrało mu mowę. Nie wiedział co ma zrobić, czy pobić Saiharę, czy jednak wybiec razem z przyjacielem z pomieszczenia. Jednak gdy ujrzał Omę całego we łzach, wypłakującego się w jego sweter przesączony już w całości łzami, coś w nim pękło. Nie mógł odpuścić granatowowłosemu, że doprowadził jego Kokichiego do takiego stanu.

𝓸𝓾𝓶𝓪𝓼𝓪𝓲 || xxOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz