Dziś odbył się rytuał (patrz zdjęcie powyżej). Nie wiem co miał na celu.
Po prostu stojąc na wzgórzu przy ognisku podnosiłam ręce i krzyczałam PŁOŃ! BRACIE, ROZPOCZYNAMY RYTUAŁ! Jedząc lody. Typowy dzień rodzinny.
Sąsiedzi już dawno przestali ze mną rozmawiać.
Potem z bratem bawiliśmy się ZNACZY walczyliśmy na śmierć i życie na polu (całe ognisko było na polu jak coś) i szczerze stworzyliśmy coś godnego oscarowej ekranizacji, której raczej nigdy się nie doczeka, ale muszę spisać ten scenariusz bo to czyste ZŁOTO. Tyle tam losowo wrzucaliśmy żartów, że wszystkich nie pamiętam, zapiszę to co zostało mi w pamięci. Zapraszam do czytania.
Kaja: *dramatycznie stoi na wzgórzu dramatycznie patrząc w przestrzeń* *dostrzega kota Luisa* *kuca i zaczyna go głaskać* Luisie, mój wierny tygrysie, uciekaj, tu nie jest bezpiecznie, mój wróg zaraz tu będzie
Brat Igor: *wchodzi na wzgórze z patykiem w dłoni złowieszczo się śmiejąc*
Kaja: *doradza mu żeby śmiał się bardziej z pogardą*
Igor: *śmieje się bardziej z pogardą*
Igor: PORA WALCZYĆ czy coś w tym stylu nie pamiętam dokładnie co mówił
Kaja: *podnosi patyk* Tylko spróbój! Mam moc Boga I anime po swojej stronie! aaAaAA!
Epicko walczymy
Igor: *łamie mój patyk swoim patykiem*
Kaja: ej a co to? *wskazuje na niebo*
Igor: *patrzy w niebo*
Kaja: *ucieka w drugą stronę naruto runem, teraz Igor stoi na wzgórzu a ja na polu, po między nami ognisko i rodzice ogarniający je bo nie wolno rozpalać ogniska bez opieki dorosłych*
Kaja:*zaczyna wygłaszać monolog* to mój brat, Igoroki
Igoroki: *robi dziwne wygibasy ze swoim patykiem*
Kaja: Nie możemy się dogadać odkąd zjadłam ostatniego loda mango, mimo że on EWIDENTNIE ZJADŁ WIĘCEJ NIŻ JA. Dziś postanowiliśmy zakończyć to raz na zawsze. Wiem co muszę zrobić. *zaczyna biec przez dym ścieszką do ogródka*
Igoroki: *też biegnie*
Kaja: *wchodzi po drabinie do domku na drzewie*
Igoroki: *uderza patykami i idzie spowrotem na pole*
Kaja: *śmiejąc się z pogardą* Bakajare *wyciąga kij z domku na drzewie*
Kaja: *śmiejąc się dramatycznie wchodzi na pagórek tak, że z perspektywy brata widać mnie przez dym* poznałeś już mojego kochanego Jaysona? *prezentuje grubego kija o imienu Jayson* *biegnie naruto runem do Igora*
Igor: *prezentuje swoje dwa długie patyki* Przywitaj się z moimi katanami
Kaja: *wzdech zaskoczenia*
Igor: *szybko atakuje katanami*
Kaja: *osłania się Jaysonem przed kilkoma atakami ale dostaje obrażeń na prawym ramieniu i lewej łydce* *dramatycznie udaje poważnie zranioną* *monolog* Ok, jakie mam szanse; jego katany są długie, dzięki czemu nie musi się zbliżać aby zaatakować, w dodatku dzięki swej lekkości umożliwiają szybki atak; mój kij przy jednym uderzeniu katany od razu ją złamie, ale waży dość sporo, muszę przemyśleć każdy ruch, plus mam spore obrażenia
Igor: Nie masz szans z tą twoją maczugą!
Kaja: *kolejny wzdech* TWOJA... nie, nie powiem tego.
Igor: GADAJ
Kaja: *wzdech* *cicho* twoja stara to maczuga
Mama: *polewa nas wodą z węża, którego używała do gaszenia ewentualnej zapalającej się trawy*
Kaja: Zasłużyłam. WALCZMY
W epickiej walce w końcu Kaja łamie obie katany Igora
Igor: CO TO?
Kaja: *odwracam się* Gdzie?
Igor: *chowa się za choinką, wystaje kawałek pomaraczowej bluzy*
Kaja: O NIE, GDZIE ON SIĘ PODZIAŁ
Igor: A patrz tam!
Kaja: *odwraca się*
Igor: *kuca za choinką obok, niezbyt obfitą w igły, sięgającą mu do kolana*
Kaja: Ten gość to mistrz kamuflażu! Dobra, gadaj! Za którą choinką jesteś!
Igor: Tą najwyższą
Kaja: *patrzy na rząd choinek tego samego wzrostu, oprócz tej niedorozwiniętej za którą siedział* dobra, po prostu zaatakuję wszystkie!
Igor: *wyskakuje zza choinki i dźga patykiem w brzuch*
Kaja: *dramatycznie upada* *jakiś nudny monolog o nie poddawaniu się*
Nigdy oficjalnie tego nie zakończyliśmy, ale najlepiej by było gdybym wstała i zaczęła go gonić, potem ujęcie jak wbiega w ogień ale tak na prawdę to wrzucamy ludzika z pomarańczowego papieru w ogień, a ja umieram w spokoju z keczupem na brzuchu iiiiiii...KURTYNA
To tyle.
MYJCIE RĘCE.
CZYTASZ
Dziennik KoronApokalipsy
HumorOto jak rozwija się apokalipsa wirusa przez którego wszyscy panikują z perspektywy piętnastolatki co gnije samotnie w swej żeńskiej jaskini.