1. Impreza powitalna

474 32 10
                                    

Lily pov's

- Nareszcie w domu! - krzyknęła Ann wchodząc do Wielkiej Sali.

- Tak się cieszę, że tu jestem. - powiedziała Lily.

- A ja się cieszę, że jesteś szczęśliwa. - szepnął jej do ucha James.

Lily spiorunowała go wzrokiem. Została prefekt naczelną. Niestety drugim prefektem Gryffindoru był Potter. Usiadła na swoim miejscu przy stole gryfonów obok Dorcas. Niestety z drugiej strony dosiadł się Rogacz. Zmusiła się aby o nim nie myśleć.

Po zakończonej uczcie powitalnej wstała i razem z Potterem zaprowadziła pierwszorocznych do dormitorium.

- Chodźcie kochani, to jest portret grubej damy...

- Czyli wejście do naszego dormitorium - dokończył James - hasło na ten tydzień to: odwaga.

Lily spojrzała na niego z niedowierzaniem. On tylko się uśmiechnął i posłał jej całusa.

- A teraz zaprowadzimy was do sypialni, James chłopców, a ja dziewczynki.

Lily zeszła do pokoju wspólnego chcąc zobaczyć czy są tam dziewczyny. Jedyne o czym marzyła to ukrycie się pod ciepłym kocykiem z książką. Ale niestety nie było jej to dane. Zobaczyła Blacka na stole kłócącego się z Dor.

- Co tu się dzieje?!

- No jak to co? Zapomniałaś o corocznej imprezie rozpoczynającej rok szkolny? - wydarł się Łapa.

Lily załamała ręce.

- Potter! Jesteś prefektem, a organizujesz coś takiego?!

- Lily nie przesadzaj - uspakajała ją Marlena - To tylko impreza.

- Poza tym lekcje są dopiero za dwa dni - poparła ją Dor.

- Dzięki dziewczyny - odpowiedziała im Lily z irytacją w głosie.

Magia czasu

Impreza trwała w najlepsze. Lily siedziała znudzona na kanapie przed kominkiem. Syriusz był już kompletnie pijany, zresztą tak samo jak Marlena, Alicja zniknęła gdzieś z Frankiem, Dorcas jeszcze całkiem się trzymała, a Ann nie widziała od ponad godziny. Spojrzała na Pottera. Podeszła do niego Pandora Clark - rok starsza (miała w tym roku owutemy, zdaniem Lily powinna zacząć się trochę uczyć) blondwłosa gryfonka. Zaczęła z nim flirtować co nie spodobało się Lily. Ale czym miała się przejmować? Nie zależało jej przecież na Potterze.

Nagle usłyszała jakiś krzyk dochodzący z sypialni pierwszorocznych chłopców.
Złapała spojżenie Jamesa, a on - ku niezadowoleniu Pandory - podszedł z Lily do schodów.

- Co się tam dzieje? - zapytał sam siebie.

- Potter rusz tyłek, bo to może być coś poważnego.

- Jasne, o pani.

Parę sekund później wbiegli do sypialni chłopców i zobaczyli przerażonego jedenastolatka, a wokół niego jego kolegów.

- Co się tu dzieje? - krzyknął James.

- Jack miał koszmar. - odpowiedział niebieskooki blądyn.

- Już spokojnie przytuliła go Lily. Wszystko będzie dobrze.

- Jack tak? Chodź do łazienki porozmawiamy, a ty Lily połóż chłopców do łóżek.

Evans zdziwiła się, tym że James tak dojrzale zajął się problemem. Była pod wrażeniem. Gdy piętnaście minut później James wyszedł z teraz już spokojnym Jackiem i zeszli na dół zapytała:

- O czym właściwie był ten koszmar?

- Śniła mu się jego zmarła siostra bliźniaczka.

Lily przeraziła się.

- Ale naprawdę już wszystko dobrze? Co mu powiedziałeś?

- Może kiedyś się dowiesz.

- Dobra nie mam ochoty wracać na tą imprezę, idę spać. Dobranoc.

- Dobranoc Lily.


Prawdziwa miłość to dar /JilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz