Lily wsiadła do pociągu i rozpoczęła poszukiwanie swoich przyjaciółek.
- Lily!
- Dor! Mar! Alice! Ann!
Dziewczyny padły sobie w ramiona.
- Nawet nie wiecie jak za wami tęskniłam.
- My za tobą też.
- Chodźcie, znajdziemy sobie jakiś wolny przedział i zaczniemy babskie pogaduchy - powiedziała Marlena, a dziewczyny się roześmiały.
- Lily! Dor! Ann! Marlena! Alice! - krzyknęłi huncwoci, którzy właśnie weszli do tego samego przedziału co one.
- Hej! - krzyknęła Dorcas.
- Możemy się dosiąść?
Dor popatrzyła się na Evans niepewnie. Lily miała wrażenie że ją błaga.
- Eee... - powiedziała Lily.
- Wchodźcie - powiedziała Dor.
Gdyby spojrzenie Lily mogło zabijać to Dorcas leżała by już bez życia. Poprzysięgła sobie, że przy najbliższej okazji ją zabije.
- Hej Evans tęskniłaś? - zapytał James i usiadł obok niej.
Lily roześmiała się - Ja?
- No przyznaj, że brakowało ci mnie trochę - powiedział James z bananem na twarzy.
- Haha śmieszne Potter. Dla świętego spokoju powiem że trochę. Ale tylko TROCHĘ!
- Uuu ktoś nam chyba podmienił Evans - oznajmił Syriusz.
- Uuu ktoś nam chyba podmienił Pottera - odgryzła się Dorcas.
- Dokładnie, Potter odpuściłeś sobie? - zapytała Anna.
- Oh dzięki Bogu, że ten dzień wreszcie nadszedł. - Lily wzniosła ręce ku niebu.
- A kto powiedział, że sobie odpuściłem? Może zmieniłem taktykę?
- Co znudziła ci się już tamta? - zapytała Dor.
- Hmmm, jak by to ująć? Przez pięć lat nie działała, więc stwierdziłem, że trzeba obrać nową.
- Haha bardzo śmieszne Potter. Wiesz, że nigdy nie zostanę twoją dziewczyną.
- Oj Liluś Liluś, nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz - powiedział Syriusz.
- Black zaczynasz? - warknęła Lily.
- Łapa po prostu połączył fakty. - oznajmił Remus.
- Ty też?! - krzyknęła Lily.
- Dobra zmieńmy temat - powiedziała Marlena - Co wy na to abyśmy zagrali w zaczarowaną butelkę?
- Nieee - jęknęła Lily - chciałam się trochę pouczyć.
- Nie bądź taka szytwna Evans, nawet rok szkolny się jeszcze nie zaczął a ty już myślisz o nauce! - przewrócił oczami Black.
- Przynajmniej nie mam troli z prawie wszystkich przedmiotów!
- Lily wyluzuj - Dor wzięła sprawy w swoje ręce.
Peter wyciągnął butelkę i zaczarował ją. Pierwsza wypadła Ann.
- Pytanie.
- Kto ci się podoba.
Anna westchnęła - Niestety narazie nikt - Butelka zaświeciła się na zielono. Dalej byli Remus, Petter, Marlena, Alice, Syriusz i Dor.
- James. Pytanie czy wyzwanie?
- Wyzwanie.
- Przez cały rok musisz siedzieć na eliksirach z Evans! - ryknął Syriusz.
- Dzięki - warknęła Lily.
- Spoko nie jest tak źle i tak bym z nią usiadł.
- A może ja chciałam siedzieć z kimś innym?
- No Evans przyznaj cieszysz się.
- Nie!
- Nie?
- Głuchy jesteś?
- STOP! - krzyknęła Dorcas - Lily teraz ty. Czy podoba ci się Potter?
- Oczywiście, że nie!
- Bo ja się jej bardzo podobam.
- Nie rób sobie nadziei - warknęła Lily.
- Czy chociaż raz możecie się nie kłócić?! - krzyknął Peter i wyszedł z przedziału.
Lily była zdezorientowana. Za nim wyszedł Remus, potem Syriusz i w końcu dziewczyny. Na końcu Dor zawahała się .
- Przepraszam Lily. Chcemy chociaż raz mieć spokój i nie słyszeć waszych wrzasków.
- I co, zadowolona jesteś z siebie?
- Zamknij się.
Przez kilka minut siedzieli w ciszy. W końcu James się odezwał:
- Przepraszam.
- Czy ja się nie przesłyszałam?
Gdy zobaczyła spojrzenie Jamesa coś w niej zmiękło.
- Też cię przepraszam - opuściła głowę - Po prostu miałam koszmarne wakacje. Petunia była jeszcze gorsza niż kiedyś, cały czas wyzywała mnie od wariatek, itiotek itp. A teraz... Teraz coś we mnie pękło. Nie wiem po co ci to mówię.
Poczuła ciepły dotyk na swoim ramieniu. Spojrzała w górę i napotkała spojrzenie jego czekoladowych oczu. Zarumieniła się i odwróciła głowę.
- Liluś wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć?
- Nie nazywaj mnie tak! Wiem - zaśmiała się.
CZYTASZ
Prawdziwa miłość to dar /Jily
Fanfiction- Liluś... - spojrzała mu się w oczy - nie ma za co dziękować. Dla ciebie zrobiłbym wszystko. - Nawet skoczył w ogień? - zapytała. - Nie skoczył bym za tobą w ogień, tylko powstrzymał cię od skoku. W oczach dziewczyny pojawiły się łzy. Zbliżyła się...