2. Jezioro, które podzieliło przyjaciół.

454 30 6
                                    

Lily pov's

- Dziewczyny wstawajcie! Złaźcie z tych łóżek! - krzyczała Lily biegając po pokoju i budząc swoje przyjaciółki.

- Jeszcze pięć minut. - powiedziała Alicja i przekręciła się na drugą stronę.

Dorcas która została przed chwilą zwalona z łóżka jęknęła
- Lily boli mnie głowa nie dam rady iść na lekcje.

- Ale przecież nie mamy dziś lekcji - westchnęła Marlena.

- Zobaczcie jaka jest piękna pogoda! Trzeba korzystać zanim zrobi się zimno i ponuro.

- Evans! Kurde człowiek chce się wyspać, a ty o... sama nie wiem której godzinie zwalasz go z łóżka! - krzyknęła Ann.

- Carter! Meadowes! McKinnon! North! Za dziesięć minut widzę was w pokoju wspólnym! Idziemy na błonia! - zawołała Lily po czym wybiegła z sypialni.

W pokoju wspólnym byli tylko jacyś pierwszoroczni. - Pewnie wszyscy są na błoniach, o ile nie odsypiają wczorajszej imprezy. - pomyślała. Usiadła na kanapie, tak aby mieć dobry widok na schody prowadzące do sypialni dziewcząt. Nagle poczuła czyjąś ciepłą dłoń na ramieniu.

- Oj Evans Evans co tak wcześnie robisz sama w pokoju wspólnym?

Lily odwróciła się i zobaczyła Pottera. Jak zwykle jego włosy wyglądały jakby nigdy nie widziały grzebienia.

- Czego chcesz Potter?

- A czy muszę coś od ciebie chcieć żeby do ciebie podejść?

- No nie, ale dobrze cię znam i widzę, że czegoś chcesz.

James westchnął.
- Nie chciałabyś się przejść ze mną na błonia? - zapytał

- Właśnie się tam wybieram. Czekam na dziewczyny.

- A myślałem, że pójdziemy sami, ale okej z dziewczynami też może być.

- Hej! Ty nigdzie nie idziesz! - krzyknęła.

- No nie bądź taka! Evans chcesz mnie tu zostawić samego?

- A co, Twoi wspaniali przyjaciele cię opuścili? - zadrwiła.

- No wiesz... w pewnym sensie. A tak naprawdę to odsypiają wczorajszą imprezę.

W tym momencie dziewczyny zeszły, a raczej zwlokły się po schodach na dół.

- A co on tu robi? - zapytała Dor.

- Ten przystojny, przyszły chłopak waszej przyjaciółki wybiera się z wami na błonia. - oznajmił James.

- Ciekawe której. Idziemy. - warknęła Lily.

Gdy wyszli z zamku udali się w stronę jeziora. Lily zamyśliła się. To już jej szósty rok w Hogwarcie. Zastanawiała się co będzie po szkole. Czy znajdzie sobie chłopaka? - Już go znalazłaś. Jest blisko. - szeptał jej jakiś głosik w głowie. O nie nie nie, to napewno nie będzie Potter - pomyślała. - Jeszcze się zdziwisz - powiedział ten sam głos.
Nie była pewna co chce robić po Hogwarcie. Wiedziała, że będzie to związane z magią, chociaż rodzina przekonywała ją aby wybrała jakiś mugolski zawód. Zastanawiała się za czym będzie tęsknić najbardziej. Może za spacerami po błoniach? Lub lekcjami eliksirów? Albo za patrolowaniem korytarzy jako prefekt? Może za nauczycielami? Napewno bardzo będzie tęskniła za przyjaciółmi i za ich przygodami. Za nocnymi rozmowami z Dor, Ann, Marleną i Alicją. Za śmianiem się z byle czego. To wszystko przeminie. Obiecała sobie, że będzie się z nimi spotykała i pisała do nich listy. Ale to nie to samo. Zastanawiała się czy nie urwie się im kontakt. Lub czy każdy z nich pochłonięty swoim dorosłym życiem, mężem, pracą i dziećmi nie zapomni o sobie nawzajem. Hmmm ciekawe czy ona zostanie mamą? I gdzie będzie mieszkać?

Prawdziwa miłość to dar /JilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz