Kartka myśląca

41 4 4
                                    

Nie popłynę jak papierowa łódka,
Puszczona sztormem na rzeczce
Przy polu dziadka.
Nie zniknę pod falą,
Która rozbija i miażdży
Jednym chluśnięciem (od niechcenia)
Małe okręty.

Co z tego, że jestem jedną
Z wielu kartek, które
Brudnymi łapami może wyrwać
Ze swojego zeszytu
Jaś, brat Magdy?

Porwie, ukradnie mnie z jego rąk
Ciepły wiatr, zaniesie daleko,
Właściwie wszędzie, gdzie zechcę.
Pokaże mi jasność, której nie znają
Ogniska,
Pokaże otchłań, o której nie mają pojęcia
Czarne słońca.

Ja, kartka, gdy tylko zechcę,
Ucałuję twarz Japonki. Później Hiszpanki,
Finki, Polki.
Będę im opowiadał o moim domu,
W którym na segmencie stał mosiężny krzyż,
O domu,
W którym tak bardzo lubiłem zapach sernika.
Z rodzynkami, oczywiście.
Wiatr zaniesie mnie na mroźne szczyty gór,
Na których niestrudzeni wędrowcy,
Tacy jak ja z marzeń,
Będą zatykać flagi swoich dalekich
Ojczyzn.

Pewnego razu trafię przypadkiem
Do rąk mojej Ani.
Nie będzie wiedziała, że to ja.
Przeczyta od niechcenia te kilka, napisanych
Moim koślawym, ściśniętym pismem,
Słów, które pozwoliły mi fruwać
Jak PTAKI (może wtedy uroni łzę?):
WIECZNOŚCI. NIE TYLKO ISTNIAŁEM. ŻYŁEM. JA.

(listopad '09)

PozostawanieWhere stories live. Discover now