Woojin szedł do swojej nowej pracy, a uśmiech rozświetlał jego twarz. Dziś rano podjął decyzję - znajdzie Chrisa i porozmawia z nim. Znaczy - o ile on będzie chciał.
Wszedł szybko do budynku i odszukał swój gabinet. Był w szoku, bo nie spodziewał się że od razu będzie miał oddzielny pokój, ale jednocześnie zadowolony, w końcu nikt nie będzie mu przeszkadzać kiedy będzie musiał skupić się na swojej pracy.
Postawił swoją teczkę na biurku i westchnął. Teraz wystarczy wykombinować jak odszukać Chana i dostać się do niego możliwie szybko. To było w tej chwili priorytetem Woojina.
- Cześć! - usłyszał głos Yijoonga i lekko podskoczył do góry.
- Ajshh, przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć, ee co masz taką minę?
Woojin uśmiechnął się szeroko. Był zadowolony że ma już jednego znajomego w swojej nowej pracy i nie jest sam.
- Niee, wszystko okej
- Mhm...
- Właściwie mam pytanie... - zaczął Kim nieśmiało. Było mu trochę dziwnie pytać się o australijczyka, ale przecież do odważnych świat należy.
Yijoong spojrzał na niego pytającym wzrokiem, więc Woo kontynuował, nadal niezbyt wierząc w całą tą sytuację.
- Chłopak który zabrał cię wczoraj z ba-
- Masz na myśli Chana? Ojj, przepraszam że tak cię zostawiłem, ale zasiedziałem się no i w konsekwencji nie poszedłbym tam, no umm byłem tam konieczny.
- Przepraszam, to chyba z mojej winy - odpowiedział Kim zakłopotany, poprawiając nerwowo niedbale ułożony stos papierów na biurku.
- Nah, nie problem. Zresztą, Chan zawsze jest na straży.
-.... mhm.
- A co? Wszystko okej?
Kim nie chciał mu mówić prawdziwego powodu wypytywania o Chrisa. Yijoong zmarszczył brwi.
- Dziesiąte piętro, ostatnie drzwi. - odparł, widząc że Woojin po prostu chce porozmawiać z Chanem. Owszem, był ciekawy powodu, ale nie chciał spłoszyć Woojina, czy - tym bardziej - wyjść na ciekawskiego.
Kim uśmiechnął się, po raz kolejny czując wielką wdzięczność do Joonga. Chciał mu się kiedyś za to wszystko odwdzięczyć, ale nie miał pojęcia jak, więc na razie po prostu postanowił dotrzymywać mu towarzystwa.
- Dzięki! - rzucił Woo i wyszedł z pomieszczenia.
Zmierzał do windy, gdzie wcisnął odpowiedni przycisk. Winda zaczęła jechać w górę, co zawsze odprężało Kima, bo czuł się trochę jakby latał. Może było to dziecinne, ale w stylu Woojina, który mimo pozorów w wielu akceptach przypomniał dziecko. Obrócił się i zaczął się oglądać w lustrze. Poprawił niesforny kosmyk włosów i zaciągnął lepiej koszulę.
Winda zatrzymała się, a Woojin wyszedł i zmierzył szybkim krokiem na koniec korytarza. Niezbyt się bał, raczej stresował. Stanął przed ostatnimi drzwiami.
Christopher Bang
Kierownik działu Handel międzynarodowyKim gwizdnął. Noo, Chris jest na naprawdę wysokim stanowisku. Stres go łapał gdy pomyślał, że zaraz tam wejdzie i będzie miał okazję porozmawiać z Chanem, cholernie. Ale już się nie wycofa, bo rano obiecał sobie że to zrobi. Zerknął nerwowo na wszystkie certyfikaty i dyplomy oznaczone nazwiskiem Chrisa. Naprawdę się stresował.
Ze zdenerwowania zapominając o pukaniu, wcisnął delikatnie klamkę i uchylił drzwi, wchodząc do pomieszczenia.
Siedział za biurkiem, pochylając się raz nad papierami, raz nad komputerem, co chwila nerwowo ruszając nosem. Blond włosy były w artystycznym nieładzie, a niebieskawa koszula była bez żadnego zagięcia.
Chris odezwał się, nie odrywając wzroku od sterty papieru.
- Dooyoung, to znowu ty. Mówiłem ci już że nie masz przychodzić. Właśnie tłumacze te ważne papiery, z koreańskiego na angielski. Ty tego nie zrobisz, więc wyjdź.
Woojin stał, czując się bardzo niezręcznie.
- P-przepraszam że prze-eszkadzam ale.. um... - jąkał się ze stresu, nerwowo masując swoje nadgarstki.
Chan podniósł głowę i spojrzał prosto na Kima. Przez chwilę panowała idealna cisza. Obaj bali się odezwać, zwłaszcza starszy, który stojąc w drzwiach i ściskając ich bok nerwowo, miał co raz większe to wrażenie że zaraz się obudzi, a Chan okaże się tylko nocną marą.
-Woojin? - te imię wyszło z ust Banga odruchowo, kiedy tylko uświadomił sobie kto stoi parę metrów przed nim.
Kim skinął delikatnie głową, wbijając wzrok w białą podłogę.
- Ale co ty tutaj robisz? - młodszy był w stanie wydusić z siebie tylko te parę słów.
- O to samo chciałem spytać się ciebie - odparł Woo, nerwowo poprawiając guzik.Zapadła krępująca cisza, którą Bang postanowił przerwać.
Chan wstał zza biurka i ustał przed Woojinem. Prześlizgując się po nim wzrokiem, przez co Woo poczuł się jeszcze bardziej niezręcznie, zadał pytanie.
- Ile minęło lat odkąd się wyniosłem?
- Dziesięć.
Australijczyk uśmiechnął się łagodnie, powoli przełamując swój szok.
- Woojin, ja..
Starszy przeczuwając co australiczyk chce powiedzieć, szybko pokręcił głową i poczuł jak pęka w nim granica kultury, wstydu i stresu.
- Przestaniesz w końcu przepraszać? Słyszałem te słowo od ciebie tak wiele razy że zacząłem go nienawidzić. - wycedził, biorąc się na odwagę na tyle żeby spojrzeć w oczy blondyna.
Chan zgryzł sobie wargi i jednocześnie czuł się zaskoczyny pewnością siebie drugiego. Popatrzył na niego przepraszającym wzrokiem.
- Co tutaj robisz? - spytał cicho, nadal czując się niezręcznie.
- Pracuję. Od wczoraj.
Chan zbliżył się do Woojina, wykonując duży krok. Zrobił to, bo chciał przyjrzeć się Kimowi, powiedzieć mu że nic się nie zmienił i przeprosić go jeszcze raz, nawet jeśli miałby za to zapłacić porządnym plaskaczem w policzek.
Ale Woojin szybko wyszedł.
CZYTASZ
destiny [ᥕooᥴhᥲᥒ]
Fanfictiongdzie Woojin szukał pracy, a w pakiecie od losu dostał jeszcze przyjaciela z dzieciństwa