~ Jungkook ~Ze snu wyrwały mnie promienie słoneczne. Bełkocząc coś pod nosem przez obudzenie, otworzyłem leniwie oczy. Patrzyłem się tempo w przestrzeń przed sobą usiłując ogarnąć, które to jest pomieszczenie. Spanikowałem na moment, bo nie przypominałem sobie, aby jakikolwiek pokój w moim domu tak wyglądał, jednak po chwili zorientowałem się, że to jest dom Jimina.
Uśmiechnąłem się lekko i chciałem się podnieść do siadu, ale coś mi na to nie pozwalało...lub ktoś. Spojrzałem na mój brzuch, gdzie znajdowały się splecione ręce chłopaka. Zaśmiałem się cicho pod nosem i pogładziłem jego dłonie. Wtedy coś zaczęło do mnie docierać...przez co nie mogłem dłużej tutaj zostać, nie mogłem go zranić.
Wyplątałem się z jego uścisku, przebrałem się w łazience i opuściłem budynek, wracając tym samym do siebie. Nie chciałem ponownie tracić kontaktu...ale nie wiedziałem co mam teraz zrobić.
~ Jimin ~
Obudziłem się rano z szerokim uśmiechem, ale szybko zniknął z mojej twarzy kiedy zauważyłem, że jestem sam. Przeszukałem cały dom, każde pomieszczenie, ale nie było go nigdzie. Znalazłem piżamę, którą zeszłej nocy miał na sobie brunet, co najpewniej znaczyło, że wrócił do domu...ale dlaczego?
Westchnąłem ciężko i wstałem z łóżka. Nie skupiałem uwagi na niczym szczególnym. Wyczekiwałem wieczora, bo miałem nadzieję, że chłopak będzie w parku. Chodziłem z kąta w kąt szukając jakiegoś zajęcia, jednak bezskutecznie. W końcu jakimś cudem doczekałem godziny 18.52 i od razu opuściłem swój pokój. Ubrałem buty i wyszedłem na zewnątrz. Naciągnąłem kaptur na głowę i ruszyłem przed siebie. Rozmyślałem trochę nad tym, czy zrobiłem coś nie tak...może wystraszyłem go czymś? Może nie było żadnego powodu? Nie chciałem go stracić ponownie...obiecaliśmy sobie w końcu już więcej nie dopuszczać do takiej sytuacji.
Podniosłem wzrok i zorientowałem się, że jestem już na miejscu. Nie chciałem tego przeciągać i od razu wychyliłem się zza drzewa, przez co poczułem ukłucie w sercu, w momencie, w którym zobaczyłem, że nie ma go tu. Usiadłem na trawie i spojrzałem na niebo...co znowu poszło nie tak? Czy ja sobie czymś zawiniłem na taki los? Spojrzałem ze smutkiem i pogarda na księżyc, ale nie miałem już siły krzyczeć...nie dawałem już rady, nie miałem pojęcia co ja mam robić:
- Powiesz mi w końcu co to za plan? I dlaczego pozwalasz mi tak cierpieć? Czy ja robię coś źle? Zrobiłem ci coś? A może to zemsta bez powodu, co? - pytałem raz za razem, chociaż wiedziałem, że nie dostanę odpowiedzi.Początkowo chciałem pogrążać się ponownie w smutku, ale nagle uznałem, że to jeszcze nie koniec. Ja będę walczył...do samego końca. Wstałem z ziemi i wyjąłem telefon z kieszeni, po czym wybrałem numer do kolegi mojej mamy, nie musiałem długo czekać na odebranie połączenia,
- Halo? Jimin? - usłyszałem w słuchawce,
- Cześć - szepnąłem starając się opanować drżenie głosu,
- Coś się stało?,
- Podałbyś mi namiary na ten dom? - spytałem,
- Wyślę ci SMS-em - stwierdził - wszystko na pewno w porzadku?,
- Tak, tylko...muszę coś załatwić,
- Niech ci będzie,
- Cześć - po tym słowie rozłączyłem się i czekałem w zniecierpliwieniu na wiadomość z adresem. Uśmiechnąłem się szeroko kiedy przyszło powiadomienie. Wiedziałem gdzie jest ten dom, więc natychmiast ruszyłem z miejsca.Budynek znajdował się niedaleko parku. Wyróżniał się spośród innych swoją żółtą barwą i drewnianym dachem. Nie wiedziałem czy się uśmiechnąć na jego widok, czy załamywać się bardziej. Nie miałem zamiaru zawracać, przeskoczyłem nad bramą, żeby mnie nie zauważył, po czym podszedłem do drzwi.
Nie myślałem zbyt wiele, więc od razu zacząłem pukać. Po kilku minutach drzwi zaczęły się powoli otwierać, a w nich stanął przygnębiony chłopak. Przyglądał się jakby zobaczył ducha, jednak nie protestował kiedy wszedłem do środka. Zamknąłem za sobą drzwi i się o nie oparłem spoglądając na chłopaka, który spuścił głowę unikając kontaktu wzrokowego:
- Powiesz mi co zrobiłem źle? - spytałem smutno,
- Nic - szepnął,
- To co się stało? Dlaczego mnie ignorujesz? - kontynuowałem,
- Wszystko w porządku,
- Kookie - szepnąłem podchodząc do chłopaka, próbując go przytulić, ale on się cofnął do tyłu unikając moich ramion,
- Jimin odpuść - szepnął,
- To mi wyjaśnij o co chodzi, obiecaliśmy coś sobie Jungkook - powiedziałem stanowczo,
- Wiem - odrzekł, a w kącikach jego oczu gromadziły się łzy,
- Zaufaj mi...powiedz - szepnąłem,
- Pamiętasz jak opowiadałem ci o moim...wiesz - zaczął spoglądając na mnie, więc pokiwałem głową - mówiłem, że nie potrafię już kochać i...byłem pewien, że tak jest. Nie wiem dlaczego, ale...kiedy obudziłem się rano w twoich objęciach zrozumiałem, że ja...- zaczynał się plątać - Jimin ja się w tobie zakochałem - stwierdził, przez co stanąłem jak wryty - przepraszam - szepnął, a z jego oczu zaczęły lecieć łzy, podszedłem do niego i ułożyłem dłonie na jego policzkach, czym zmusiłem go do spojrzenia na mnie. I wtedy sam zrozumiałem prawdę i nadszedł czas, by się nią podzielić,
- Jungkookie...ja też cię kocham.~ Jungkook ~
Nie wierzyłem w to co usłyszałem. Rozszerzyłem momentalnie oczy...czy on mówił prawdę? Nie dał mi czasu na rozmyślanie nad tym. Powoli połączył nasze usta w delikatnym pocałunku. Drgnąłem lekko zaskoczony nagłym lecz dobrze mi znanym uczuciem...ale ten pocałunek, który złączył mnie z Jiminem był o wiele lepszy od tych, które znałem...był wyjątkowy. Zamknąłem oczy, z których spłynęły pojedyncze łzy, poddając się uczuciu, które zdążyłem pokochać...chciałem, aby ta chwila trwała wiecznie, jednak wszystko co dobre musi się skończyć.
~ Jimin ~
Niechętnie oderwałem się od chłopaka, po czym oparłem swoje czoło o to jego, uśmiechając się szeroko. Chłopak był w lekkim szoku, ale rownież się uśmiechał:
- Kookie...będziesz teraz moim chłopakiem? Obiecuję, że cię nie zranię i nie zostawię...jesteś dla mnie zbyt ważny i ja naprawdę - przerwał mi,
- Jiminnie wystarczy - zaśmiał się cicho - tak, zostanę. Ufam ci.
CZYTASZ
,,Moon - week under the night sky" | JiKook | p.jm x j.jk | Short Shoot
FanfictionA jeśli księżyc dla każdego z nas ma przygotowany plan? Co jeśli ściągnie pod swoje oblicze dwóch nieznajomych chłopców, z czego jeden boi się znajomosci przez zaznana cierpienie? Czy jego plan to zabawa tą dwójką, czy może uświadomienie im, że nigd...