Rozdział 5

1.8K 43 9
                                    

Wstałam o 7 rano bo obudził mnie jakiś huk. Moje łóżko prosiło bym została w nim jeszcze chwile ale te odgłosy nie dawały mi w nim pozostać. Zbiegłam by zobaczyć co przyczyniło się do obudzenia mnie z pięknego romansu z blądynem o błękitnych jak ocean oczach. Okazało się że jakiś debil stłukł telewizor. Jak się kurwa pytam. Wydarłam się na sprawce którym okazał się nie kto inny jak Zyan. Ten gość to jeden wielki chodzący pech. Stwierdziłam że skoro już nie śpię to zrobie sobie śniadanie chociaż zrobie to dużo powiedziane bo wziełam poprostu z lodówki jogurt owocowy który bardzo lubiłam. Po śniadaniu poszłam do pokoju Harrego który smacznie spał stwierdziłam że skoro ja nie śpie to i on powinien dotrzymać mi kroku. Nalałam do szklanki wodę i zbudziłam loczka polewając jego twarz zimnym płynem. Ocknął się odrazu z wścieklym wyrazem twarzy złapał mnie za ręke i przerzucił mnie sobie przez ramie jak jakiś worek ziemniaków. Poszedł do łazienki i wsadził mnie do wanny w której zmoczył mnie całą słuchawką. Kiedy skończył się nademną pastwić wyszedł zostawiając mnie bym się ogarnęła. Wyżełam podkoszulek o ile to było możliwe i zdjęłam wszystko. Włożyłam rzeczy do pralki a sama owinełam się w miękki bawełniany ręcznik. Poszłam do swojego pokoju i wyjęłam strój(nie chcę mi się pisać to wstawie zdj):

Wysuszyłam jeszcze moje czerwone do ramion włosy i zerknełam na zegarek który wskazywał już godzine dziewiątą

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wysuszyłam jeszcze moje czerwone do ramion włosy i zerknełam na zegarek który wskazywał już godzine dziewiątą. Stwierdziłam że dzisiaj jednak mi się nie chcę iść na basen a zamiast tego potańcze sobie w klubie wieczorem. Kluby w LA były bardzo duże i podawali tam świetne drinki. Chłopaki też pewnie będą chcieli chociaż na wspomnienie krzyczących panienek w pokojach miałam pewne wątpliwości co do tego pomysłu. Zerknęłam na telefon na którym zobaczyłam wiadomości od Harrego i Michaela. Sprawdziłam najpierw te od Debila:

Debil:
Przepraszam Cię za wczoraj. Miałem pewne nieprzyjemne flashbacki i musiałem się ogarnąć żeby nie palnąć czegoś głupiego.
Mam nadzieje że się nie gniewasz.

Ja:
Spoko nie gniewam się wsumie byłam już zmęczona to może i dobrze że poszłam spać bo jakiś matoł mnie obudził rano.

Brat 😍:
Przyjdź do biura jak będziesz mieć wolną chwile.

Włożyłam telefon do tylnej kieszeni spodni i poszłam do biura Harrego. Tam zobaczyłam loczka wertującego w skupieniu dokumenty. Nigdy nie widziałam go aż tak zdenerwowanego. Nie wiem co się stało ale napewno nie było to nic dobrego. Wyrwałam go z transu siadając na krześle.

- Coś się stało? - dobrze wiedziałam że coś było na rzeczy.

- Pamiętasz akcje "przymierze"?

- Jak bym mogła nie pamiętać ten gang ściga nas od dobrych sześciu miesięcy.

Była to niestety wina niedoinformowania i pecha. Zamiast zdrajcy zabiliśmy syna Ernesta Delakozy a ten mści się zabijając po koleji ludzi którzy uczestniczyli w tej akcji. Zostało już niewielu w tym Zyan Max i Dean którzy byli ze mną na tej felernej akcji.

- Od naszego szpiega dowiedziałem się że mają nasz trop. Musimy zmienić miejsce a zwłaszcza ty i chłopaki. Nie jesteście tu bezpieczni.

- Spoko pojedziemy do Alexa do Niemczech przechowa nas jakiś czas.

-Niestety to niemożliwe Abi. Wiedzą o wszystkich naszych siedzibach musimy przenieść większość albo podwoić ochrone. Nie możecie się w to mieszać.

- To gdzie mamy się ukryć?

- I tu jest sedno sprawy. Max jedzie do Toronto do jakiejś dalekiej ciotki której nie odwiedzał od lat. Zyan leci do Nowego Yorku i zaczyna prace za biórkiem mamy przygotowane papiery od jakiegoś czasu że tam pracuje więc małe prawdopodobieństwo wykrycia a Dean też ma załatwioną prace pozostała czwórka też. Ale na ciebie papierów nie mam zresztą ciebie najbardziej chcą wykryć bo prowadziłaś akcją.

- Co sugerujesz.

- Musisz jechać... - przeciągał to zdanie niemiłosiernie długo więc wkońcu mu przerwałam.

- No mów żesz

-... do brata.

Momętalnie zrobiło mi się niedobrze i cała się spiełam. Wiedziałam że tam byłabym bezpieczna ale czy napewno? Zresztą nie za cene mojego zdrowia psychicznego.

- Ciebie chyba pojebało! - wydarłam się tak że cały dom napewno to słyszał - Może jest inne wyjście no może bym mogła... Szlag by cię! - tysiąc rzeczy wymyślałam ale żadna rzeczywiście nie była bardziej odpowiednia do tej.

Wyszłam z gabinetu i trzasnęłam ostro drzwiami. Gdy weszłam do pokoju rzuciłam się na łóżko i krzyczałam w poduszke dopuki nie zabrakło mi tchu.

Mój ojciec jak się okazało po mojej ucieczce miał gang. Joe miał info o nich już jakiś czas ponieważ chciał wiedzieć o największych gangach wszystko dlatego że byliśmy jednym z największych w obu Amerykach. Mój "brat" i jego koledzy też w nim byli przez to byli chujami w każdej dziedzinie no bo kto takiemu podskoczy jak może załatwić cię bez mrugnięcia okiem. Ojciec zmarł rok po tym jak odeszłam a Ashton przejął funkcje szefa. Jak się okazało byli jednym z najbrutalniejszych gangów w Australii. Skorpion musiałby naprawdę się postarać żeby ich zinfiltrować i tylko wtedy by ich było na to stać gdyby skupili się tylko na nim albo wydusili gdzie jestem z naszych ludzi.

***

Jejuuu pisałam to do teraz a jest przecia w nocy ale rozdział jest dość długi i wydaje mi się że jest ciekawy.

Zostawcie po sobie ślad 💬

A teraz idę spać dobranoc 😘😴😴

Moja siostra bad girl?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz