31.

3.7K 138 4
                                    

  Diana pochłonięta szukaniem odpowiedniej sukienki na przyjęcie zapomniała o zaproszeniu Jared'a na święta do jej rodziców. Do wielkiego dnia, tak Diana nazywała przyjęcie w myślach, zostały niecałe dwa tygodnie. Najwyższy czas na zakupy. Układając ciężarki obserwowała Evę, która właśnie skończyła zajęcia ze swoją grupą, to był idealny moment na zaproponowanie jej wspólnego wyjścia. Jednak Dianie przyszło długo czekać. Jedna z uczestniczek została i rozmawiała z Evą, rozmowa wyglądała poważnie. Kobieta była smutna, a Eva położyła jej rękę na ramieniu i wydawała się ją pocieszać, albo jej coś tłumaczyć. Dianie ciężko było to ocenić. W końcu kobiety pożegnały się, ale Diana musiała wrócić za ladę. Nadal zastępowała Dagnę, która leczyła paskudne zapalenie zatok.

Eva jak zawsze uśmiechnięta podeszła do półki z wodą i wzięła sobie jedną butelkę. Pijąc zbliżyła się do lady i Diana postanowiła zagadać.

-Jak zajęcia?- zapytała wpisując ostatnie dane do komputera.

-Doskonale, przynajmniej mam taką nadzieję. Skoro liczba uczestniczek się nie zmniejsza, to chyba się im podoba.

-Zdecydowanie. Pewnie nie uwierzysz, ale dziś przyszły trzy osoby zapytać się jakie zajęcia oferujemy, nie żebym narzekała, ale rozpiska jest na naszej stronie, w każdym razie wydawały się zainteresowane twoim kardio. Wygląda na to, że jeszcze przybędzie ci uczestników.

-Bardzo się cieszę, przyjemnie widzieć, że to co robisz zyskuje uznanie.

Z szatni wyszła kobieta, z którą rozmawiała Eva, krótko się pożegnały i smutno uśmiechnęły do siebie. Diana choć była ciekawa, nie zapytała.

-Ed wspomniał, że w sobotę byliście razem w kinie.

-Tak...

-Doskonale.

Eva spojrzała na nią zaskoczona.

-Jutro kończymy o tej samej godzinie, ja muszę kupić sukienkę na przyjęcie, i nie ukrywam chętnie posłuchałabym o waszym wyjściu. Masz ochotę na wspólne spędzenie trochę czasu?

Lekki uśmiech pojawił się na ustach Evy.

-Muszę powiedzieć, że już dawno nie byłam na babskim wypadzie. Chętnie z tobą pójdę.

-Doskonale.-powtórzyła Diana bardzo ucieszona.

White późno wróciła z pracy. Niezbyt lubiła chodzić na drugą zmianę, bo mało czasu miała potem dla Jared'a i Jake'a. Zaraz po otworzeniu drzwi poczuła zapach kolacji, całe szczęście, bo konała z głodu.

-Jared?- zawołała ściągając buty.

-Ciiiii...- uciszył ją Parker wychylający się z kuchni.-Jake zasnął pięć minut temu.

-Wybacz.

Poszła do niego, przytuliła się i pocałowała na powitanie.

-Ładnie pachnie. Kiedy będzie gotowe?

-Za jakieś dziesięć minut. Jak było w pracy?

-Nic nadzwyczajnego, umówiłam się z Evą na jutro na zakupy. W końcu kupię sukienkę na przyjęcie. Pomóc Ci w czymś?

-W salonie na stoliku leży wyprasowane i poskładane pranie, byłoby miło gdybyś rozłożyła je w szafie.

-Miałam się tym zająć po kolacji, nie musisz sam robić wszystkich obowiązków domowych.

-Chciałem, żeby po twoim powrocie mogliśmy wspólnie spędzić wieczór, a nie zajmować się czymś innym. Ostatnio mamy mało czasu dla siebie.

RodzinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz