❝it's like
he doesn't hear a word I say
his mind is somewhere far away
and i don't know how to get there(...)
she's always tryin' save the day
she's wanna let my music play
she's all or nothing
but my feelings never change.❞
- Wciąż tego nie rozumiem - westchnęła Kory, odgarniając z twarzy różowe włosy.
- Hm? - mruknął Dick, jej chłopak, podnosząc nią wzrok. Oboje leżeli na trawie delektując się słonecznym dniem.
- Percy i Annabeth - wyjaśniła dziewczyna, patrząc na chłopaka spod przymrużonych powiek. - Są słodcy razem i kibicuję im z całego serca, ale po prostu wydaje mi się, że ich związek nie mam prawa bytu. Córka Ateny i syn Posejdona to niezbyt dobra kombinacja.
Richard spojrzał na nią i zmarszczył nos, jak zawsze gdy nad czymś się zastanawiał. Kory nie powiedziałaby tego głośno, żeby go nie zawstydzać, ale chłopak wyglądał niesamowicie uroczo za każdym razem, gdy to robił.
- Wiesz, gwiazdko, przeciwieństwa się przyciągają - mówił powoli, jakby zastanawiał się nad każdym słowem. - I te wszystkie ich przeciwieństwa, sprzeczności między nim sprawiają, że pasują do siebie idealnie. Uzupełniają się, wiesz, jak puzzle. Oddzielnie są istnym bałaganem, ale razem, gdy jeden kawałek układanki pasuje do drugiego, tworzą spójną całość.
- Nie wiedziałam, że taki z ciebie poeta, Grayson - zachichotała dziewczyna. Uniosła się na łokciach i złożyła delikatny pocałunek na ustach chłopaka. Przeczesała palcami jego ciemne włosy i zaczęła się podnosić.
- Gdzie idziesz? - spytał, marszcząc brwi i podnosząc się tuż za nią.
- Spytać się ich czemu są razem. - Różowowłosa wzruszyła ramionami i popędziła w kierunku plaży, gdzie zwykle można było spotkać Annabeth i Percy'ego.
- Co? Kory, nie możesz ich po prostu spytać czemu są razem - jęknął, biegnąc za dziewczyną.
Nie był w stanie jej dogonić, ponieważ była sporo szybsza od niego. Musiał, jednak powstrzymać ją od zadania niezręcznego pytania, które może zdenerwować Jacksona i Chase. Wszyscy w obozie wiedzieli, że tej dwójki nie warto irytować. Oboje zwykle byli dość wyluzowani, jednak i oni mają swoje granicę, a nikt nie chciał być wrogiem tej dwójki. To mogło być śmiercionośne. Na swoje nieszczęście, gdy dotarł na miejsce Kory właśnie, zagadywała Annabeth. Plus był taki, że nie był z nią syna Posejdona. Blondynka siedziała na piasku, ubrana w jeansowe shorty i obozową koszulkę, a w ręku trzymała książkę, w której czytaniu przerwała jej Kory - co było złe, wszyscy wiedzieli, że nie należy przerywać dzieciom Ateny, gdy czytają.
- Wiem, że pewnie mnie nie kojarzysz - mówiła jego, bardzo odważna bądź bardzo głupia, zależy z jakiej perspektywy na to spojrzeć, dziewczyna - ale nazywam się Kory i jestem córką Iris. - Spojrzała przez ramię, domyślając się, że Dick przybiegnie za nią. - A to Richard, syn Apollina.
- Cześć - rzuciła dziewczyna, przyglądając im się uważnie. Brunet miał wrażenie, że jej oczy przewiercają się do jego duszy, odkrywając wszystkie jego sekrety i tajemnice. Ta dziewczyna z pewnością była przerażająca.
- Mamy do ciebie takie malusie pytanie - kontynuowała Kory.
- Mnie w to nie mieszaj - wtrącił, jednak podszedł do niej bliżej, w razie, gdyby jej pytanie zirytowało Annabeth do tego stopnia, że posunęłaby się do rękoczynów. Zamierzał wskoczyć przed swoją dziewczynę. Może nie osłoniłby jej całkowicie, ponieważ była wyższa od niego, (Chase zresztą też) jednak z pewnością zminimalizowałby szkody.
- Tak?
- Czemu spotykasz się z Percy'm Jacksonem? - wypaliła, a Dick zmówił w myślach szybko modlitwę do swojego ojca, by ocalił ich oboje. - Nie zrozum mnie źle, ale ty córka Ateny i on, syn Posejdona to nie za bardzo się klei.
Richard obserwował Annabeth czekając na jej wybuch. Ta ku jego zaskoczeniu, zaczęła się śmiać. Miała naprawdę przyjemny śmiech, jak na tak przerażającą osobę.
- Nie uwierzylibyście ile razy słyszałam tę sentencję - wyjaśniła, jej ton sugerował, że zaraz zacznie opowiadać, jakąś dłuższą historię albo co najmniej zrobi im krótki wykład o jej związku z Jacksonem. Usiadł, więc obok niej na piasku i spojrzał na nią z delikatnym, wciąż trochę przestraszonym, uśmiechem. Kory zajęła miejsce obok niego, opierając głowę na jego ramieniu. - Ludzie zwykle nie rozumieją, jak to możliwe, że dwie osoby tak bardzo różniące się od siebie się spotykają, ale myślę, że właśnie te nasze różnice sprawiają, że nasz związek jest tak wspaniały. Osobiście nie chciałabym się spotykać z chłopakiem, który moją idealną kopią, która różni się ode mnie tylko płcią. Fakt, że Percy i ja różnimy się tak bardzo, sprawia, że tak dobrze nam ze sobą. Zgrywamy się. Tworzymy idealny zespół, bo gdy moje walory zawodzą, wykorzystujemy te jego. Poza tym, mimo że Percy irytuje mnie, jak nikt i czasem naprawdę doprowadza mnie do szału, i często mam wrażenie, że ten chłopak pochodzi zupełnie innej planety, na której ludzie nie używają mózgów, on jest naprawdę wspaniały. To chyba jedna z najwspanialszych osób, jakie dane mimo było poznać. - Dick zastanawiał się czy też ma taki błogi i rozmarzony wyraz twarzy, gdy mówi o Kory. - Podsumowując mimo naszych różnic i wad, to nie zmieniłabym tego, co mamy na nic innego, a razem jesteśmy niepokonani. Czy to satysfakcjonując odpowiedz? - spytała, patrząc na Kory.
- Zdecydowanie! - pisnęła córka Iris. Podniosła się z piasku, pociągając Richarda za sobą. - Dziękuję ci, przyjaciółko Annabeth! - Dziewczyna miała dziwny zwyczaj nazywania przyjaciółmi wszystkich, których polubiła, po przeprowadzeniu, choćby jednej rozmowy. - Do zobaczenie! - krzyknęła, ciągnąc Dicka za sobą i biegnąć w kierunku, z którego przybyli.
Annabeth wróciła do czytania, przez chwilę patrząc na odbiegającą parę. Ta dwójka z pewnością była interesująca.
~~~~×~~~~×~~~~×~~~~×~~~~×~~~~×~~~~×~~~~×~~~~×~~~~×~~~~×~~~~×~~~~×
percabeth, ale dickkory, czyli dwa nad statki w jednym!!
wszyscy, którzy szipują dicka i kory mają specjalne miejsce w moim serduszku
poza tym muszę skończyć najpierw wybierać piosenki, a potem dopiero myśleć o tym co chce pisać, bo mam wrażenie, że znowu zbiegła z tematu....XD
miłego dnia!!