w niedzielę zostałem w domu. nie trzeba dodawać, że płakałem.
w poniedziałek mój płacz trochę zelżał.
we wtorek powiedziałem sobie by nie płakać.
w środę odwiedziłem cię, a ty próbowałaś rozśmieszyć mnie nazywając mnie cipą przez to, że tyle płaczę. powiedziałem, że nic na to nie poradzę, a ty przestałaś żartować i odparłaś, że wiesz. powiedziałaś mi, że czasami też nie potrafisz poradzić sobie z płaczem.
w czwartek oboje staliśmy się bardziej smutni, gdy powiedziałaś: "umrę niedługo". bolało mnie to jak byłaś z tym pogodzona oraz to, że powiedziałaś to tak prosto, prawie się śmiejąc, ale nie wypuszczając dźwięku.
w piątek napisałem list do ciebie przepraszając za mój słaby stan w ostatnim tygodniu. wzdłuż listu były kwiaty, ponieważ mogłem odwiedzić cię tamtego dnia. zadzwoniłaś tamtej nocy i podziękowałaś oraz poprosiłaś, abym czasem napisał dla ciebie wiersz.
w sobotę powiedziałaś, że zawsze chciałaś uratować czyjeś życie. chciałaś wywrzeć wpływ na kogoś. mówiłaś, że to ironia, ponieważ teraz jesteś tą, która umiera.
![](https://img.wattpad.com/cover/125659780-288-k984535.jpg)
CZYTASZ
on saturday • h.s. [tłumaczenie] ✔
Fanfictiondziennik kruchego chłopaka, który nie chciał ruszyć do przodu/listy do umierającej dziewczyny, która go chciała historia dzieję się w okresie dwudziestu dwóch kruchych tygodnii all right reserved to lagooniall, i only translate it.