Od listu Lott minęły trzy tygodnie. Od tamtego czasu ćwiczenia dla wszystkich krasnoludów zostały wzmożone. Potrzebna nam była silna i dobrze wyszkolona armia. Ja też trenowałam, ale późnym wieczorem, kiedy już w Sali prawie nikogo nie było. Większość dnia spędzałam natomiast na wyrabianiu maści i różnorodnych medykamentów. Tauriel czuła zbliżający się poród. Podejrzewałam, że jej dziecko może przyjść na świat w ciągu kilku kolejnych dni.
− Xev, możesz iść i zebrać trochę dębowej kory? - mruknęłam do gada o wielkości kuca i wskazałam ręką na wiszący nad ogniem kociołek, w którym gotowała się mikstura. - Muszę zostać i tego przypilnować.
− Pewnie. - Miedziany otworzył sobie drzwi, po czym wyszedł na korytarz.
Skupiłam się ponownie na wywarze, uważając, aby nie pomylić proporcji ani kolejności działań, bo wtedy cała praca poszłaby na marne. Po kilku minutach smok wrócił, niosąc w pysku korę. Jego źrenice były rozszerzone, a ogon bił na boki.
− O co chodzi? - Spojrzałam na niego troskliwie.
− Jakaś armia idzie w tę stronę. Zaczęli do mnie strzelać z łuków.
− Armia? Jak wyglądali?
− Nie zdążyłem się im przypatrzeć, ale na pewno dwie pierwsze osoby jechały na jeleniach.
− To tylko elfy z Puszczy, w takim razie. Wiesz ile ich było?
− Przynajmniej kilka tysięcy.
− To dobrze. Więcej wojowników oznacza pewniejsze zwycięstwo. Nie trafili cię?
− Nie, odleciałem za wysoko.
− Miałeś szczęście. - Pogłaskałam go po głowie, kiedy odkładał składniki na stół. - Ale dzisiaj już lepiej nie wychodź na zewnątrz samemu.
− Nie mam takiego zamiaru!
− Jesteś w stanie powiedzieć, jak daleko byli?
− Wieczorem powinni być pod bramą.
− Mhm. Dzięki, mały.
− Pomóc ci jeszcze w czymś?
− Jak chcesz, to zanieś to Tauriel. - Kiwnęłam głową w stronę koszyka na stoliku.
− Robi się. - Xevertis ujął drewno delikatnie w zęby i wytruchtał z sypialni.
Zgniotłam wcześniej przyniesione przez niego surowce w moździerzu, a następnie wrzuciłam je do kotła i zamieszałam.
Podopieczny wrócił, kiedy przelewałam skończoną już miksturę do największej fiolki jaką znalazłam.
− Co to?
− Napój dla ciebie. Wypijesz go chwilę przed walką.
− I co to da?
− Będziesz silniejszy i szybszy.
− Wydaje się przydatne. Na pewno jest bezpieczne?
− Na pewno. W życiu bym cię nie otruła, oszalałeś?
− Byłem tylko ciekawy. - Xevi wszedł na łóżko i się położył.
− Jak się czuje elfka?
− Dobrze. Z tego, co widziałem, to raczej nie rodzi.
CZYTASZ
Przygody w Śródziemiu, czyli co wydarzyło się po Bitwie
FantasyCzy interesują Was losy szalonej elfki? A może chcecie dowiedzieć się, co przydarzyło się medyczce z Ereboru? Jeśli na któreś z tych pytań Twoja odpowiedź jest twierdząca, to znaczy, że to opowiadanie jest dla ciebie. "Przygody w Śródziemiu" to opow...