Rozdział 14

265 12 19
                                    


( Jeśli pojawią się jakieś błędy, to z góry przepraszam )

Bo czasem miałam nadzieję, że mimo tych problemów mam przynajmniej jego.  Nie obdarzam go szczególnym odczuciem bo obecnie jest dla mnie na kształt przyjaciela. I jego ostatniego osądziła bym o to, że się zadaje z Dawidem. Kiedy mu o nim opowiadałam twierdził, że zachował się jak skończony debil i tak dalej. Nie powiedziałam mu o, którego dokładnie Dawida chodzi ale mogę się domyślić, że on doskonale wiedział o kogo mi chodzi. Miałam ochotę się popłakać. Wylać te litry słonych łez. Zawsze gdy kogoś poznam, muszę się na nim zrazić.

Przetarła twarz i obróciłam się do dziewczyn krótko uśmiechając.

- Coś mi się wydaje, że powinniśmy już iść. Przynajmniej ja - powiedziałam dziwnie spokojnym i takim nie swoim głosem. Rzadko mnie się to zdarzało ale jak widać w końcu musiało.

- Bella spokojnie. My też Idziemy- z troską w głosie oznajmiła Vanessa, a po chwili poczułam rękę Natalii na swoim ramieniu. Wstałam ze swojego miejsca i zapragnęłam tego aby wiedział, że widziałam. Dlatego bez żadnych skrupułów patrzyłam na niego przez krótki czas, a po chwili zobaczyłam jak obydwaj przenoszą na mnie swój wzrok. Dawid zszokowany przekręcił głowę lekko w bok na kolegę, a ten nie wyrażał nic poza zdziwieniem, rozczarowaniem i strachem.

Wyszliśmy szybko z budynku. Już nie widziałam żadnych spojrzeń, a  jedynie co chciałam w tym momencie zrobić to udać się do biura, dokończyć swoją pracę i jak gdyby nigdy nic się nie stało. Wróciłyśmy do swojego pokoju i od razu zabraliśmy się za robotę. Nowa stażystka doniosła na więcej pracy, którą dostałyśmy. W międzyczasie wymieniłam kilka sms-ów z Sarą odnośnie tego co jemy dzisiaj na obiad, a później nawet nie wiem kiedy żegnałam się z dziewczynami. Było już kilka minut po szesnastej, a ja zbierałam się ze swojego stanowiska. Zarzuciłam na siebie płaszcz kiedy usłyszałam ciche pukanie. Przeniosłam wzrok w miejscu dochodzonego dźwięku, i zauważyłam Fabiana, który stał w progu drzwi opierając się o ich futrynę.

-Możemy pogadać?- zadał po krótkiej ciszy. Spojrzałam na zegar, a później na chłopaka. Założyłam ręce na piersi w międzyczasie zabierając swoją torebkę.

- Nie mamy o czym- odpowiedziałam sucho.

- Bella dobrze wiesz, że jest. To nie jest tak jak myślisz. Dawid jest... On jest moim dobrym znajomym- tłumaczył się na co parskłam. Takie wymówki mógł wciskać mojej siostrze. Chociaż nie. Nawet ona, by się zoriętowała o co chodzi.

- Dlatego to wykorzystaliście obydwoje tak? Wiesz co. Przez dość długi czas wydawało mi się, że mnie rozumiesz. Że w jakimś stopniu współczujesz, i że naprawdę jesteś ze mną i szczery i mogę na tobie polegać. Jak widać myliłam się- rzuciłam szybko i chciałam go wyminąć w drzwiach ale ten złapał mnie za ramię. Spojrzałam na niego w tym samym momencie kiedy on obrócił mnie na ścianę i wcisnął w moje usta mocny pocałunek. Był zachłanny i sprawiał wrażenie jakby zaraz miało się stać, coś naprawdę złego i już nigdy nie mielibyśmy ze sobą nic wspólnego. Nie oddałam pocałunku. Stałam jak wryta. Nie widziałam co mam ze sobą zrobić. Jednak jednego byłam pewna.

Nikt nie zastąpi jego ust.

I może było to śmieszne bo było to bardzo dawno temu ale dobrze je pamiętałam i znałam ich, każdy ruch.
Po chwili odepchnęłam od siebie chłopaka przez co ten zatoczył się lekko do tyłu. Spojrzał zszokowany w moją, a ja zostałam kompletnie tym nie wzruszona. Taka się właśnie stałam. Niewzruszona.

-Jeśli myślałeś, że tym coś zmienisz- zrobiłam krótką pauzę- To się grubo myliłeś. Daj mi święty spokój- z tymi słowami obróciłam się do niego tyłem i wyszłam z pokoju kierując się do windy. Widziałam jak wychodzi z pokoju i idzie w moją stronę ale drzwi się zamknęły. a ktoś po mojej wysiadce wezwał urządzenie na czwarte piętro. Szybkim krokiem wyszłam z budynku nawet zapominając o pożegnaniu się ze starszą kobietą w recepcji.

Kilka tamtych dniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz