Kostki lodu zabrzęczały w szklance napełnionej alkoholem. Kiedy to Dean przemieszczał się z kuchni do salonu, by wygodnie usiąść na kanapie i oddać się swoim codziennym czynnością, jakimi było czekanie.
Po wczorajszym spotkaniu z Castielem, miał ochotę upić się i zapomnieć o tym, że za parę dni nastąpi koniec świata.
Bardzo ubolewał nad tym, po mimo, że był demonem, który jak każda istota piekieł powinna dążyć do apokalipsy.
On jak już wiecie, był inny w porównaniu do swoich braci. Za bardzo polubił ten świat, by teraz tak po prostu go zniszczyć. Nie wyobrażał sobie, by czekać kolejne ileś tysięcy lat, aż cała cywilizacja ponownie się rozwinie i zaszczyci go pomysłem stworzenia placka, czy samej Impali z 67'. W końcu gaz odkryli dopiero na początku XIX wieku. A na przeliczenie długiego żywota demona, to nie ubłaganie długo. Jedyne co mogło mu poprawić humor, to fakt, że kolejne 6 tyś lat być może spędziłby przy boku anioła, którego zna od początku stworzenia świata.
Usiadł rozkraczony na kanapie, a raczej się na nią rzucił omal nie wylewając substancji, którą miał w szklance i upił kilka łyków.
-Crowley, chyba nie muszę ci mówić, że wiem, że tutaj jesteś.- powiedział Dean, wyczuwając obecność swojego przełożonego za ścianą. Crowley, który został zdemaskowany przez właściciela mieszkania, wyszedł z kryjówki i zaszczycił Dean'a swoim firmowym uśmieszkiem.-Spodziewałeś się mnie?- zapytał Crowley i bez uprzedzenia usiadł obok niego na kanapie. Co niezbyt spodobało się Deanowi. Zazwyczaj unikał innych demonów tak jak wodę święconą, ale Crowley był takim wrzutem na tyłku, że nic nie powstrzymywało go przed uprzykrzeniem Deanowi żywotu.
-Nie, po prostu wyczuwam twoją irytującą obecność godzinę przed pojawieniem się tutaj.- skłamał, choć dobrze wiedział, że przybył tu ze względu na nefilima. Nie chciał jednak by Crowley zaczął go wypytywać o źródło jego informacji.
-Zabawne Dean, wracając chodzi o dziecko Lucyfera.- odparł Crowley, na co Dean udał zaskoczenie na twarzy, które po chwili zamieniło się w lekki uśmiech by demon nic nie podejrzewał odnośnie jego nie chęci co do końca świata. -Narodziło się i za pięć dni zapanuję chaos.- powiedział Crowley i pstryknął palcami a w jego ręce pojawiła się szklanka whisky, która była łudząco podobna do tej z barku Deana.
-Ta, czuj się jak w domu...- odparł Dean, wstając z kanapy. Przy czym prawie nie opadł na nią z powrotem, czując jak kręci mu się w głowie. Lubił dużo wypić, tylko jak na demona miał za mocną banię by móc wykitować już po jednej butelce. Więc praktycznie cały czas miał przy sobie alkohol, by móc chociaż trochę orzeźwić swój umysł i odciąć się od podziemnych spraw. -Więc, co mam zrobić z tym fantem?- zapytał Dean, zdając sobie sprawę, że Crowley nie przyszedł do niego tylko, bo to by zaszczycić go tą jakże wspaniałą informacją.
CZYTASZ
Good Omens | Destiel
FanfictionA że Dean stał się demonem, a Castiel był aniołem. A przyjaźń ich była trwalsza niż przeznaczenie, postanowili uchronić świat przed końcem...