Niósł ją na ramionach. Jej jedynym odzieniem była delikatna zwiewna biała sukienka przypominająca szaty aniołów na świętych obrazach. We włosy miała wplecione polne kwiaty stokrotki i maki. Lekki nocny wiatr pieścił jej odkryte części ciała. W końcu delikatnie ją położył. Byli razem na łące a ich posłaniem był dywan z kwiatów. Położył się koło niej i szeptał do ucha czułe słowa. Wychwalał jej urodę i mówił jak bardzo jest dla niego cenna i jaka to dla niego wielka radość że w końcu dołączyła do Jego życia. Taką wizję miała gdy odrodziła się do życia Mroku. Nie bała się, ale była pełna radości. Gdy wstała nie była już człowiekiem chociaż nie straciła swej niewinność. Dalej miała krzyż na łabędziej szyi. Krew jej nowego towarzyszą mogła wystarczyć na kilka nocy dlatego na razie miała spokój z zabijaniem. Dlaczego sam nie pozbawił jej życia? Ponieważ już skosztowała krwi nieśmiertelnego, musiała przejść przemianę a on postanowił tylko dodatkowo ją umocnić. Gdy ktoś spróbuję krwi wampira staje się jego dzieckiem, poza tym nim ją spotkał był bardzo samotny i właściwie nie miał nic przeciwko by do niego dołączyła. Na szczęście zdążył nasycić sę krwią. On nie był na tyle zły by nie kochać własnej córki. Tym dla niego była i tak postanowił ją traktować. Jako pierworodna z jego krwi, piękna była doskonałą. Pragnął okazać jej wiele dobroci, chociaż z wyglądu nie była wiele młodsza od niego. Zaniósł ją zdala od miasteczka poświęconego Śmierci. To nie było odpowiednie miejsce dla kogoś wywodzącego się z arystokracji. Zaniósł ją do własnego domu. Położył ją w trumnie obok siebie. Głowę trzymała na jego piersi i słyszała bicie serca. Czyli właściwie słyszała bicie serca wielu osób których krew pulsowała w jego żyłach. Ten rytm uspokajał ją i przy nim czuła się bezpiecznie jak przy sercu ojca którego bardzo kochała. Ukołysał ją do snu. Nie znała jeszcze wampirzego głodu który wypalał krew w ogromnych bólach. Była całkowicie niewinna i nie chciała odebrać. nikomu życia, nie była zła. On też nigdy nie był. Nie zabijał ludzi dla pieniędzy, sławy czy głupich przekonań, tylko po to by przeżyć i nie czuć tego straszliwego bólu. Nigdy nie chciał zabijać dobrych, umiał dostrzec swoim wyostrzonym wzrokiem duszę człowieka. Zabijał w pierwszej kolejności tych najgorszych. Gdyby nie on na świecie byłoby znacznie więcej pedofili gwałcicieli i morderców. Czasem zamykał oczy sierotom. Tym które były chore i tak by długo nie pożyły. Nie lubił tego robić ale przynajmniej zapewniał im dobrą śmierć. Tylko uwalniał je od cierpienia. To nic złego przerwać czyjeś cierpienie. Nienawidził sytuacji gdy z powody braku jadła musiał zabijać zwykłych ludzi. Nawet jeśli nie byli oni całkiem dobrzy ani całkiem źli po tym czuł do siebie odrazę. Wiedział, że jego grzechy zostaną odpuszczone skoro nigdy się nad nimi nie znęcał, robił to tylko dla przeżycia. Zawsze nosił krzyż na piersi.