1

108 9 2
                                    

Z pustego magazynu można było usłyszeć krzyki agonii.

Dziesięciu mężczyzn zajmowało budynek, dwóch z nich martwych, jeden umierający, inny zabijany.

Reszta obserwowała, niewzruszeni i nieruchomi, kiedy mężczyzna przed nimi rozrywał kogoś na strzępy, używając jedynie nudnego, kuchennego noża. Uśmiech przyczepiony do jego twarzy, jakby nie kaleczył człowieka przed sobą w najbardziej bolesny sposób.

— Hope. Dokończ to, jest miejsce, w którym muszę się pojawić. — Jeden ze stojących mężczyzn, z luźną, blond grzywką i chłodnymi oczami, powiedział poprzez płacz innego mężczyzny.

Hope zatrzymał się w tym co robił, by spojrzeć na swojego kompana. Przeczesał czerwone włosy na jedną stronę, nie przejmując się krwią.

— Zamknij się, jedyne miejsce, w którym musisz się znaleźć to twoje łóżko. To jest ważniejsze. — Spojrzał na niego spode łba, po czym wrócił do pracy.

— Zgadzam się z Sugą. Hoseok, pośpiesz się. — Stwierdził wysoki, umięśniony mężczyzna z czarnymi włosami i oczami w kolorze obsydianu, nie zdejmując wzroku z umierającej osoby.

— Mmmphff! Mmmf hrbgm! — Próbował powiedzieć, pomiędzy kęsami truskawkowych pop tarts, inny wysoki mężczyzna, tym razem szczuplejszy. Trzymał w dłoni pudełko ciastek.

— V, jak boga kocham, jeśli nie zamkniesz buzi w tej chwili...! — Najstarszy, który posiadał szerokie ramiona i pozornie łagodny, ale niesamowicie spokojny głos, zbeształ go. Był przystojny, jego kasztanowa grzywka była starannie ułożona i rozdzielona na dwie części.

— Coś się stało, muszę wracać do domu. — Opalony mężczyzna, z farbowanymi na srebrno włosami, wsunął telefon z klapką do kieszeni. Wpatrując się w resztę.

— Iiiiiiiiiiii gotowe! — Hoseok zaśpiewał z zadowolonym uśmiechem. — Teraz musimy tylko posprzątać...

— Wychodzę!

— Tylko nie to.

— Mmmf!

— Suga. V. Jin. Wracać tutaj. Teraz. — Oświadczył ten umięśniony, aura władzy otaczała jego osobę. 

— Aleeee Koookieeee, mogę wrzucić niektóre z moich przekąsek w bałagan Hobiego. — Nadąsał się V.

— Nie obchodzi mnie to. Przeciwstawiasz mi się? Kim Taehyung? — Jungkook zapytał go, przeszywając mężczyznę zimnym spojrzeniem. Ciche "nie, sir" zostało powiedziane.

— Tak myślałem. Wszyscy znacie zasady. BTS nie pozostawiają za żadnych sobą śladów. Nawet jednego włosa. — Powiedział szef, przechodząc na około, by sprawdzić ciała.

BTS był jednym z najbardziej znanych na świecie gangów. Również najbardziej potężnym w całej Korei Południowej. Prawdopodobnie i w całej Azji.

Byli znani ze współpracy sześciu szefów, ich tożsamości nieznane dla społeczności.

Jeon Jeongguk, główny szef, "prezydent" jeśli wolisz. Jest najmłodszy, ale posiada największą władzę nad wszystkimi.

Kim Taehyung, prawa ręka Jungkooka. Jest znany z bycia wesołym i świetnym aktorem, co sprawia, że jest idealny do misji pod przykrywką.

Jung Hoseok, zwiadowca. Odpowiada za szpiegowanie i infiltrację, zbierając informacje. Jest również znany z bycia drugą najgorszą osobą, przez którą można zostać zabitym, poprzedzony przez Jungkooka.

Kim Namjoon, równie potężny i niebezpieczny co reszta, jednak wydaje się, że nikt nie zna jego metod zabijania. Jest mózgiem wszystkiego, często przedstawiając najlepsze wyjścia sytuacji, równie dobrze jak pracując jako ich najlepszy haker.

persephone's haremOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz