Adrian przekręcił kluczyk w stacyjce po raz szósty; mężczyzną w środku zatrzęsło, pod maską coś donośnie zawyło, ale efekt był ten sam, po krótkiej, wycieńczającej walce silnika wszystko ucichło. Piwnooki wyszedł z samochodu, zatrzasnąwszy za sobą z hukiem drzwi, ponieważ musiał zadzwonić do bruneta, żeby poinformować go o zaistniałej sytuacji. Tak się zestresował rozmową, że ledwie mógł utrzymać w roztrzęsionych dłoniach telefon, a co dopiero przemawiać ze spokojem i opanowaniem w głosie, jak tego od siebie wymagał.
Szczęśliwie Arek wyrozumiale przyjął otrzymaną wiadomość i na dodatek wykazał się zdolnością racjonalnego myślenia, ponieważ łagodnie zasugerował, aby razem wybrali się do centrum handlowego autobusem, skoro i tak mieli zrobić to autem. Stwierdził, że mogliby pojechać z przystanku oddalonego o jakieś dwieście metrów od jego klatki. Barman prędko przemyślał propozycję kolegi i po krótkiej chwili na nią entuzjastycznie przystał. Cieszył się, że jeszcze nie wszystko stracone.
Chrobek oznajmił, że sprawdzi, kiedy mają najbliższy autobus, którym dostaną się na miejsce, i jak tylko to zrobi, oddzwoni do szatyna, żeby przekazać mu, ile zostało im czasu do odjazdu busa. Mężczyźni wymienili się tymczasowymi pożegnaniami, po czym się niezwłocznie rozłączyli. Barmanowi nie pozostało nic innego, jak ruszyć w drogę.
Zanim to jednak zrobił, kopnął czubkiem buta zabłocony zderzak citroena, tak że cały samochód się zatrząsł. Damian kochał to auto, więc gdyby widział, co właśnie zrobił szatyn, z pewnością udusiłby brata z zimną krwią. Dopiero wtedy z rozpierającą go satysfakcją skrzywdzenia tego przeklętego samochodu mógł ruszyć ku wyznaczonemu miejscu ich spotkania.
Trasa, którą musiał pokonać, nie wynosiła wiele więcej niż pół kilometra. Natomiast dla pewności wolał iść pewnym krokiem, trzymając w dłoni śliski, poliestrowy pasek torby. Zrobiłby wtedy wszystko, żeby zdążyć, ponieważ kurczowo nie chciał powodować brunetowi więcej problemów. Niebywale drażniło go, że auto nie chciało odpalić; czuł się z tym zwyczajnie głupio, bo z natury nie znosił zawodzić innych. Mogło to wynikać z tego, że ojciec od urodzenia traktował go jako swój największy zawód albo swoistą karę zesłaną od Boga.
Przemierzanie wykładanych kostką chodników przecinających jego osiedle wzdłuż i wszerz nie sprawiało Adrianowi większego problemu. Aczkolwiek kłopot pojawił się, gdy zszedł z równego deptaka na wydeptaną na przeciągu lat w regularnie strzyżonym trawniku ścieżkę biegnącą niedaleko miejscowego kościoła.
Żwir chrzęścił mu pod stopami, sprawiając wrażenie, jakby z każdym krokiem łamał nieświadomie czyjeś kości. Z przykościelnej ścieżki rozpościerał się widok na fasadę pokaźnego, pomalowanego na różne odcienie błękitu budynku. Do niedawna funkcjonowało w nim gimnazjum, ale po reformie zostało przekształcone w podstawówkę. Piwnooki uczęszczał do niego jakieś sześć lat temu; Damian skończył je parę wiosen przed bratem. Dla Adriana okres gimnazjalny nie odznaczał się kwitnącym życiem towarzyskim, ale poznał tam swoją bratnią duszę, Juliana i to mu wystarczyło. Niestety jasnowłosy mężczyzna z tysiącem piegów na twarzy wyjechał w 2017 roku do Madrytu i nie zapowiadało się, że prędko wróci, jeśli miał to w ogóle w planach.
Burzowe chmury wciąż blokowały większość promieni późnopopołudniowego słońca, co potęgowało ponurą aurę okolicy. Przelotne powiewy wiatru szarpały przeżółkłymi liśćmi w koronach drzew, które szeleszcząc, wygrywały przyjemną dla ucha melodię. Ten sam wicher bezlitośnie mierzwił luźno rozpuszczone włosy barmana, nie pozwalając im opaść wzdłuż jego pociągłej, młodej twarzy.
Na przyśpieszenie kroku pozwolił mu szeroki deptak usytuowany wzdłuż bezpasmowej, asfaltowej drogi, która oddzielała od siebie niewielki parking szkolny oraz przeszklone wejście do kościoła. Pamiętał czasy, jak co niedziela ów deptak wypełniała masa zawsze elegancko ubranych, zmierzających na mszę wiernych. Wspominki brutalnie przerwała mu dzwoniąca z kieszeni jego dżinsów komórka.
CZYTASZ
bromance
RomanceAdrian Goldstein, wiecznie zamyślony introwertyk, poznaje swoją bratnią duszę w niecodziennych okolicznościach. Ich znajomość prędko nabiera rozpędu, a więź niespodziewanie rozwija się w innym kierunku, niżby tego chcieli. Stopniowo staje się czymś...