Rozdział 1

258 13 2
                                    

Akcja książki dzieje się miesiąc po porwaniu Setha.
———————————————————————-

Kendra jak zwykle była na sali treningowej, od porwania brata cały czas ćwiczyła lub siedziała zamknięta w swoim pokoju. Wychodziła z niego tylko na posiłki, gdy miała gości lub gdy przychodziły wieści o aktywności smoków. Nastolatka właśnie walczyła mieczem z zaczarowanął, drewnianą kukłą. Umiała już wszelkiego rodzaju piruety, półobroty, parady, wykopy czy ciosy. Bez trudu pokonywała drewnianego pajaca, który tak bardzo przypominał jej Mendiga, który nie wiedzieć czemu porwał jej brata. Kendra właśnie robila salto w tył, aby uniknąć ciosu od drewnianego przeciwnika, kiedy ktoś zapukał do drzwi sali treningowej.
-Prosze.-pdpowiedziała dziewczyna nie przestając walczyć.Dzwi do sali odtworzyły się i staną w nich Garreth, syn Lorda Dalgorela. Młodzieniec często odwiedzał Kendrę aby dodać jej otuchy po okrutnych wydarzeniach które ją spotkały.
-Witaj Kendro!-powiedział radośnie chłopak.
-Cześć!-odpowiedziała mu wróżkokrewna powalając pajaca na ziemię.
-Świetnie ci idzie.-pochwalił Kendra brunet. Na co dziewczyna tylko się uśmiechnęła, lubiła towarzystwo Garretha.
-Chcesz się przejść na dziedziniec?-zaproponował chłopak.
-Jasne, tylko się przebiorę.-odpowiedziała mu i pobiegła do swojego pokoju. Przebrała się ze stroju do ćwiczeń w czarne leginsy i różową, trochę zadużą bluzę z kapturem, włosy uczesała w luźnego koka. Gdy wyszła z pokoju zobaczyła ze Garreth czeka na nią przed drzwiami.
-Możemy iść.-oznajmiła Kendra i się uśmiechnęła. Garreth odpowiedział jej tym samym. Chłopak czuł do dziewczyny coś więcej niż przyjaźń, ale niestety Kendra nigdy nie dała mu dojść dalej niż przyjaciele. Jej serce było zarezerwowane dla zaginionego jednorożca, Paprota. Wyszli na dziedziniec i skierowali się w stronę murku przecinającego ogromny zielony trawnik. Usiedli na nim, Garreth objął Kendrę ramieniem, a ta oparła głowę na jego barku. Gdy tak siedzieli wpatrując się w niebo nagle na środku dziedzińca pojawiła się czarna mgła. Oboje od razu popatrzyli w tamtą stronę. Był to portal. Kendra zwinnie zeskoczyła z murku i zaczęła powoli iść w stronę mgły. Garreth zrozumiawszy co się dzieje udał się za dziewczyną. Z portalu wyszła postać w czarnej pelerynie z kaptórem zasłaniającym twarz na głowie. Kendra znajdowała się już około dwa metry od postaci, gdy ta pstryknęła i po chwili trzymała w ręce czarny miecz ze złotą zdobioną rękojeścią. Garreth zaczął biec w stronę przerażonej Kendry, lecz gdy był już blisko zakapturzona postać wyciągnęła w jego stronę wolną rękę, wypowiedziała kilka niezrozumiałych słów i jakaś niewidzialna siła odepchnęła Garretha dziesięć metrów od niej. Teraz chłopak leżał nie przytomny na środku dziedzińca.
-Garreth!-krzyknęła przerażona Kendra. Chciała podbiec do chłopaka aby mu pomóc, ale nie mogła, bo czarna postać zbiżała się do niej z ręką wyciągniętą przed siebie. Dziewczyna musiała się bronić. Gdy postać spróbowała chwycić Kendrę, ta szybko zrobiła unik uważając żeby przypadkiem nie dotknąć miecza trzymanego w drugiej ręce istoty. Kiedy postać znów usiłowała dorwać wróżkokrewną, dziewczy wychyliła się do tylu unikając ciosu. Zakapturzona istota wykorzystała ten moment i podcięła Kendrze nogę. Zdezorientowana nastolatka upadła na ziemię mocno uderzając o posadzkę głową. Usłyszała jeszcze jakiś głos, wydawał się znajomy ale nie umiała powiedzieć do kogo on należał. Od razu potem straciła przytomność. Zakapturzona postać wzięła nieprzytomną dziewczynę na ręce i zaniosła w stronę portalu, gdy tylko istota w całości weszła do portalu ten po prostu zniknął. Garreth, który odzyskał przytomność pare minut temu i widział jak Kendra walczy z ciemną postacią od razu pobiegł do gabinetu Stana Sorensona. Gdy totarł na miejsce zobaczył Stana, Ruth, Marata i Tanu siedzących na fotelach dookoła drewnianego stołu. Nie zważając na zdziwienie innych brunet opowiedział im co stało się na dziedzińcu.
-Jak to czarna postać wzięła Kendrę i zniknęła w portalu?-zapytał chłopca Stan gdy młodzieniec skończył opowiedać.
-No tak jak mówiłem, gdy ta postać weszła z Kedrą do portalu to on po prostu zniknął.-mówił zdyszany Garreth.
-Tanu, weź Warrena i Vanessę, jak tylko dowiemy się czegoś więcej o tej sprawie to wyruszycie na poszukiwania.-rozkazał Stan na co samoańczyk odpowiedział mu skinieniem głowy.
-Ej, ja też chcę!-wtrącił się Garreth.
-To bardzo niebezpieczne.-odpowiedział mu dziadek Kendry.
-Nie obchodzi mnie to! Całe życie czekałem na taką okazje. Codziennie ćwiczyłem walkę, znam różne zaklęcia mogę się na coś przydać.
-No dobrze, możesz jechać jak tylko uzgodnisz to ze swoim ojcem.-westchnął Stan, nie chciał narażać kolejnej osoby, ale wiedział że Garreth faktycznie może się do czegoś przydać.
-Jej!-wykrzyknął brunet i popędził w stronę wyjścia. Tak naprawdę nie zależało mu na przygodzie, tylko na Kendrze. Wiedział ze zrobi wszystko aby ją uratować.

Hejka! Mam nadzieje że się podobało, jeżeli tak to zostawcie po sobie gwiazdkę. Niedługo wleci kojelny rozdział.
Pozdrowienia dla
Kaponebi i Qesttix
Milenka💜

Smocza Straż ciąg dalszy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz