Rozdział 2

231 16 0
                                    

     Kendra obudziła się na złotym łożu w dużej białej komnacie. Pokój był ładnie urządzony, ściany były białe, naprzeciwko dziewczyny były drzwi zapewne prowadzące do łazienki. Po lewej stronie Kendry znajdowała się ogromna, biała szafa, a po prawej toaletka pełna kosmetyków. Oszołomiona nastolatka wysunęła się z pod kołdry i postawiła stopy na zimnej podłodze. Zauważyła, że nie ma na sobie butów, była w samych skarpetkach, a na rękawie jej różowej bluzy znajdowało się rozcięcie. Zapewne zrobiła je gdy upadła na ziemie walcząc z czarną kreaturą. Jej włosy były rozczochrane, więc szybko rozczesała je palcami. Nie myśląc wiele skierowała się do złotych drzwi znajdujących się obok toaletki. Gdy je otworzyła jej oczom ukazał się czarny korytarz, dziewczyna chwiejnie ruszyła przed siebie. Nie miała pojęcia gdzie się znajduje. Szła prosto korytarzem co chwile mijając jakieś złote drzwi. Drogę oświetlały jejwiszące co kilka metrów kryształowe żyrandole. Szła już około dwie minuty a końca korytarza nadal nie było widać. Nadgle w oddali zobaczyła zbliżającą się w jej stronę postać. Po kształcie sylwetki rozpoznała że to mężczyzna. Gdy owy mężczyzna był już na tyle blisko że mogła dostrzec jego rysy twarzy rozpoznała w nim mrocznego jednorożca, Ronodina.
-Widze ża śpiąca królewna wreszcie wstała.-powiedział brunet z chytrym uśmieszkiem. Jednorożec był bardzo przystojny, miał ciemnodrązowe włosy opadające na czoło i oczy w tym samym kolorze. Ubrany był w czarne spodnie i białą koszule. Kendra przez chwile myślała że się zakochała, ale od razu odrzuciła od się siebie tę myśl. Wiedziała że Ronodin nie cofnie się przed niczym żeby sprowadzić na świat chaos czy coś tam.
-To ty mnie porwałeś!-krzyknęła nastolatka.
-Tak, spokojnie.-odpowiedział jednorożec, wyciągając ręce w uspokajającym geście.
-Jak mam być spokojna! Porwałeś mnie z Twierdzy Czarnodół, o mało co nie zabiłeś Garretha, moi dziadkowie pewnie zamartwiają się o mnie a ty każesz mi być spokojna!-krzyczała bliska płaczu Kendra. Ronodin chciał coś powiedzieć,ale dziewczyna podeszła do niego i spoliczkowała go najmocniej jak tylko umiała.
-Dość tego!-wrzasnął mroczny jednorożec i zamachnął się aby uderzyć Kendrę w żebra, ale ta zwinnie uskoczyła unikając w ten sposób ciosu i podcinając nogę swojemu przeciwnikowi. Ronodin co prawda upadł na plecy ale po chwili znów stał na nogach z morderczym wyrazem twarzy.
...
Seth siedział właśnie w swoim pokoju próbując opanować sztukę zgaszania światła siłą umysłu, gdy usłyszał krzyki na korytarzu. Postanowił sprawdzić co się dzieje. Uchylił drzwi i wystawił głowę na korytarz. Ujrzał jakąś dziewczyne bijącą się z jego bratem. Kiedy bardziej przyjrzał się blondwłosej poznał w niej tą Kendrę czy jakoś tak. Tą dziewczyne która wmawiała mu że jest jej bratem, ale Ronodin wytłumaczył mu że kłamała. Nagle nastolatka zauważyła Setha i zamarła. W jej oczach na przemian widać było radość, ulgę i zdziwienie. Ronodin wykorzystał moment nieuwagi dziewczyny i przygwoździł jej nadgarstki do ziemi. Wróżkokrewna próbowała się wyrwać ale nie umiała. Jednorożec wypowiedział kilka słów których zdezorientowany Seth nie zrozumiał i już po chwili dziewczyna leżała nieprzytomna na ziemi.
-Bracie, wracaj do pokoju.-nakazał Sethowi
jednorożec.
-Ale..-zaczął chłopiec, ale Ronodin mu przerwał.
-Nie ma żadnych ale! Wracaj do pokoju. JUŻ!-Seth ze spuszczoną głową wykonał polecenie. Wiedział że nie ma się po co kłócić bo i tak nie wygra ze swoim bratem.

————————————————————————
Hejka! Mam nadzieje że rozdział się spodobał .
Jeśli tak to zostawcie gwiazdkę czy coś.
P.S. kolejny rozdział jest już w drodze.
                                                           Milenka💜

Smocza Straż ciąg dalszy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz