4. Starzy przyjaciele

1.1K 71 28
                                    

Wróciłem do domu trochę zmęczony, lecz w dobrym humorze, co było raczej zadziwiające patrząc na to, że w zeszłym roku wracałem zmordowany i warczący na wszystko, co się rusza. Przywitał mnie widok siostry, wsuwającej płatki śniadaniowe na kolację.

- Siema - mruknąłem i chwyciłem mleko, wlewając sobie do miski - Musli? - parsknąłem - Smakuje obrzydliwie i nie schudniesz od tego. 

- Zamknij się - warknęła i pokazała mi środkowy palec. Oto właśnie Tricia Tucker - czternastoletnia kopia mnie. Rodzice nie mieli łatwo, wychowując dwa takie gówniarze, pokazujące palce i klnące jak diabli. Ja już wyrosłem, Tricia nie do końca. 

- Poznałem chłopaka - powiedziałem od niechcenia - Nazywa się Tweek. 

- Fajnie. Jesteście razem? - spytała średnio zainteresowana, grzebiąc w płatkach. 

- Jeszcze nie, ale pracuję nad tym - powiedziałem dumnie. 

- To po co zawracasz mi głowę? - westchnęła i wywróciła oczami. Prychnąłem i zgarnąłem płatki, idąc do pokoju. Gdy ma takie dni, nie warto zawracać sobie głowy rozmową z nią. Postawiłem miskę na biurku, wypuściłem Stripe'a, moją świnkę morską i jedyną miłość, i włączyłem laptopa, odpalając grę. 

***

- Boże święty, nie... - jęknąłem i rzuciłem wyjącym pudłem o ścianę, by się zamknął i dał mi pospać jeszcze kilka chwil. Niestety, po kilkunastu zbitych budzikach, rodzice zdecydowali się podarować mi jakiś pancerny model, którym rzucałem od ponad tygodnia i wciąż miał się świetnie. Przeturlałem się na krawędź łóżka i upadłem, czołgając się do ściany, by wyłączyć to szatańskie urządzenie. Opadłem na podłogę i skuliłem się, mając nadzieję na jeszcze parę minut spokoju, lecz plany pokrzyżowała Tricia, wchodząc mi do pokoju i pytając, gdzie są jej kosmetyki. 

- Co? - spojrzałem się na nią jak na idiotkę - Skąd niby mam wiedzieć? 

- Szukałam ich już wszędzie, ktoś gdzieś musi je mieć - burknęła i zaczęła przeszukiwać mi biurko. Mając kompletnie wyjebane, postanowiłem uciąć sobie drzemkę na podłodze - Boże święty - jęknęła, robiąc hałas podczas przetrzepywania mojego pokoju. W mojej głowie automatycznie pojawiło się co najmniej dwanaście sposobów na zabójstwo tego durnego dzieciaka. 

- Wynocha, nie mam twojego durnego podkładu - powiedziałem będąc na granicy wkurwu. Dziewczyna rzuciła mi tylko zniesmaczone spojrzenie. 

- Wstawaj. I przewietrz w pokoju, śmierdzi tu - wewnętrznie wrzasnąłem, lecz uniosłem się i ubrałem w czarną koszulę z krótkimi rękawami i tego samego koloru wytarte jeansy, mamrocząc pod nosem jak bardzo nienawidzę poniedziałków. Zerknąłem na telefon i zauważyłem, że w nocy napisał do mnie Tweek z pytaniem, czy idziemy dziś razem. Tak jakby mu skłamałem, że przechodzę koło jego domu idąc do szkoły, by móc spotykać się z nim codziennie przed i po. Odpisałem, że będę za dziesięć minut, umyłem twarz, rozczesałem włosy i wyszedłem bez śniadania, ignorując zmartwione spojrzenie mamy.

Stałem pod domem chłopaka, niecierpliwie rozglądając się. Widziałem przez okno krzątających się po domu rodziców blondyna, którzy chyba mnie zauważyli, bo Tweek po chwili zbiegł po schodach, wyjrzał przez szkło i pomachał do mnie, uśmiechając się. Wyszedł, trzymając w dłoni papierowy kubek z kawą.

- Cześć, Craig - powiedział wesoło, na co zaskoczony uniosłem brew.

- Ktoś ma dobry humor z rana. Zapomniałeś, że dziś poniedziałek? - na ogół nie był tak radosny i spokojny, dlatego zdziwiłem się widząc jego aktualny stan - Zresztą, dlaczego napisałeś do mnie o trzeciej? Ludzie zazwyczaj wtedy śpią, ty też powinieneś. 

honey | bxbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz