🦎 Rozdział 2 🦎

160 10 3
                                    

- Przepraszam, ale prawie dostałaś jakąś czarną mazią w oczy. - wyjaśnił.

- Dobra, nieważne. - wstałam. - Szczęśliwy Traf! - nagle w moje dłonie wpadło wielkie lustro.

- Czy to czas na poprawę wyglądu? - zaśmiał się Kot.

- Niech cię to nie śmieszy. Jesteś moim partnerem już od wieku 14-stu lat, więc powinieneś wiedzieć że moje Trafy nigdy nie zawodzą. - zaczęłam się rozglądać. - Mam chyba plan, jak pozbawić ją jakiegokolwiek widoku. - uśmiechnęłam się złowieszczo.

- Naprawdę? - spojrzał na mnie zaciekawiony.

- Oj no nie załamuj mnie! To jest proste. - zaczęłam biec w jej stronę.

- Biedronko! - krzyknął do mnie gdy zobaczył że antagonistka zaczęła we mnie celować.

Robiłam wszystkie możliwe uniki, a gdy ostatni raz do mnie strzeliła, zasłoniłam się lustrem. Marionetka Władcy Ciem dostała mazią w oczy, po czym się przewróciła.

- Coś ty zrobiła! - zaczęła się podnosić, ale za każdym razem się wywracała.

- Dziękuję. - zerwałam jej naszyjnik z szyi i go rozerwałam.

W powietrzu unosił się czarny motyl, znany bardziej obywatelom Paryża jako Akuma. Szybko złapałam ją do swojego yo-yo i oczyściłam ją ze złych mocy, mówiąc na samym końcu „Papa miły motylku".

- Zali...

- Czone. - przybiliśmy sobie żółwika.

Już miałam zarzucić swoją broń o pobliski komin, żegnając się, ale mój partner złapał mnie za nadgarstek.

- Czemu nie chcesz dać mi szansy.

Zamurowało mnie. Myślałam że posłucha mnie i zakończymy temat nieodwzajemnionej miłości.

- Dość. - wyrwałam się od jego uścisku. - Czemu mnie nie słuchasz? - starałam się powiedzieć jak najłagodniej, gdyż byłam poważnie wkurzona.

- Biedronko, zostawianie swojej pierwszej miłości, nieodwzajemnionej miłości, nie jest takie proste! Ja... - przerwałam mu westchnięciem.

- Tak, zdaję sobie z tego sprawę, ale mógłbyś chociaż spróbować.

- Nie mogę. - zobaczyłam że zacisnął pięści.

Czy on jest wkurzony?

Tak... on jest wkurzony.

Bądź z nim.

Co?! Nie! Dlaczego?

Kochasz go.

Co... ale.

Kochasz go!

Nie kocham już nikogo!

A co ty możesz wiedzieć o miłości, skoro to ja jestem sercem, i rozmawiam z rozumem.

Ale....

Kochasz go.

Po prostu nie zdajesz sobie z tego sprawy..

Miał zaciśnięte powieki.

- Kocie... - szepnęłam.

Ale on mnie nie kocha.

Kocha cię.

Skąd taka pewność? Przecież ty masz tylko jedną właścicielkę.

Jeśli ktoś cię kocha, to ja o tym wiem.

- Odezwij się. - powiedziałam po chwili.

- Niby po co? Żeby znowu się zbłaźnić?

- Nie wierzę że jesteś taki obrażalski... - przybliżyłam się do niego i go pocałowałam w usta.

Troszkę był na początku zaskoczony, ale później go odwzajemnił.

I co mówiłam.

To ostatni raz jak go całuję, obiecuję ci to.

Jak można całować kogoś na siłę? Albo nie całujesz albo...

Dobra zamknij się. Nie mam ochoty gadać z sercem.

Pocałunek zaczął oddawać jakiekolwiek uczucia które do niego darzyłam. Aż się dziwię, że to zrobiłam.

Dziękuję.

Ta ta, dostałaś co chciałaś, a co ja z tego będę miała?

Satysfakcję.

Niby jaką?

Że się pierwszy raz całujesz, i to nie dlatego aby siebie i go obronić.

Ale ja go nie kocham.

To wytłumacz mi ten pocałunek. Jest bardzo namiętny, wszyscy już pewnie zrobili zdjęcia.

Zmusiłaś mnie.

Dobra siedź cicho.

Ale bijesz.

Żarty też możesz sobie darować.

Ze mną się nie zadziera.

Oderwałam się od niego, łapiąc powietrze. Niestety muszę to powiedzieć... pocałunek mi się podobał.

- Czy ty... - nie zdążył nic powiedzieć, bo już zniknęłam. - H-Hej! Poczekaj!!

Biegnie za mną.

Biegnie.

Cholera.

Daj już spokój!

O co ci chodzi?

Przestań biec.

Przestałam, ale poczułam jak ktoś mnie uderza.

- Przepraszam.

- Czego chcesz. - byłam dalej odwrócona.

- Czy... czy ty mnie... - przerwałam mu.

- Nie wiem. - westchnęłam.

- To czemu mnie...

- Kocie proszę nie rozmawiajmy o tym! - wrzasnęłam. Odwróciłam się do niego z łzami w oczach. - Nie cierpię rozmawiać o miłości...

- Wybacz. - odwrócił wzrok.

- Jasne, a teraz żegnaj. - chwyciłam za broń. Jedna łza zaczęła mi spływać po policzku.

Jesteś mega uparta.

Niby dlaczego?

W końcu po dwóch latach nadążyli się okazja, okazja na tak bardzo oczekiwaną przez Ciebie, upragnioną miłość. I ja dobrze wiem że pierwszy związek z Luką nie wyszedł, ale kobieto. To było jak miałaś 15 lat! A teraz ile masz?

17-naście lat...

No więc właśnie. Myślę że to odpowiedni czas, aby z nim być.

Ale ja nie jestem pewna swoich uczuć.

Ale ja jestem pewna.

- Biedronko... - usłyszałam szepnięcie.

- Hmm? - mruknęłam odwracając się w jego stronę.

- Mam nadzieję że nie zepsułem naszej relacji.

- Nie. - zarzuciłam moje yo-yo na pobliski komin. - Do zobaczenia na patrolu. - po wypowiedzeniu tych słów, zniknęłam z jego pola widzenia.

Words - 706

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 20, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Klucz do serca ~ Sztuczna czy prawdziwa miłość? - Moo_kaaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz