🦎 Rozdział 1 🦎

129 14 2
                                    

Marinette

Oglądając ten horror strasznie się trzęsłam. Adrien na moje nieszczęście to zauważył i objął mnie.

Cholera dlaczego on się tak zachowuje?

~TimeSkip~

Wyszłam dalej wystraszona z kina. Oczywiście z przyjaciółmi.

- Było super! - krzyknęła Alya okręcając się wokół swojej własnej osi.

- Nie śmiem się nie zgodzić. - potwierdził słowa okularnicy.

- Jak ci się podobało Mari? - zapytała mulatka.

- Było okropnie... - powiedziałam z opuszczoną głową w dół.

- Nie przesadzaj. - machnęła ręką. - Ej to może chodźmy teraz do kawiarni? Mam ochotę na jakieś ciasto. - zaproponowała.

- Ja chętnie pójdę. - oznajmił Adrien.

- Ja też, Marinette? - Nino jak i reszta na mnie spojrzeli.

- Co... - zapytałam jakbym była nieobecna.

- Idziesz z nami? - Adrien.

- Tak tak... - odpowiedziałam.

- To super, dalej! - zaczęła biec w stronę kawiarni.

Nino pobiegł za nią. Adrien też chciał pobiec, ale zauważył że ja idę bardzo wolno.

- Co się dzieje? - cofnął się do mnie.

- Boję się. - Marinette.

- Wiesz... nie ma sensu, to tylko zwykły film. - objął mnie ramieniem.

- Też chciałabym tak sobie mówić... - powiedziałam ze smutnym, a jednocześnie bardzo fałszywym uśmiechem.

- Może odprowadzę cię do domu? - zapytał.

- Nie, nie ma takiej potrzeby. - odmówiłam.

- Dobrze, to chodźmy ich dogonić, bo oni już dawno weszli. - złapał mnie za rękę, a zaraz potem zaczęliśmy biec.

Wbiegliśmy do kawiarni.

- Co tak długo? - skrzyżowała ręce mulatka.

- Musieliśmy porozmawiać... Oh. - szybko puścił moją rękę, gdy zobaczył że Alya ciągle się patrzała na nie splecione.

- Tak jasne, Marinette mogłaś powiedzieć że masz chłopaka. - uśmiechnęła się złośliwie.

Nagle usłyszeliśmy huk. Odwróciliśmy się w stronę okna, a tam zobaczyłam z innymi jakąś całą czarną postać. Zaczęłam się rozglądać za miejscem, w którym mogłabym się ukryć. Wbiegłam do łazienki, i weszłam do jednej z kabin. Przemieniłam się.

Gdy wychodziłam zobaczyłam Czarnego Kota, który już walczył, ale jak zawsze nie dawał sobie rady.

- Widzę że kotek potrzebuje pomocy. - zażartowałam.

- Radziłem sobie znakomicie, ale nie pogardziłbym gdybyś mi pomogła. - odepchnął swoim kicikijem antagonistkę.

- Wiesz coś o niej? - zapytałam gdy do mnie podbiegł.

- Najprawdopodobniej została zaakumizowana, bo wyśmiewali się z jej lęku. - oznajmił.

- Skąd to wiesz? - zapytałam ponownie.

- Gdy się pojawiłem, zaczęła krzyczeć w moją stronę „Już nikt nie będzie się ze mnie wyśmiewał, bo się boję ciemności. Teraz to oni będą przez to płakać!". - imitował głos zaakumizowanej.

Przyjrzałam się jej. Nie widziałam żadnego odstającego elementu, żadnego innego koloru, oprócz czarnego! Chyba będę musiała urzuć Trafu, bo tak to nic nie zdziałam.

- Szczęśliwy... - przerwałam bo ktoś się na mnie rzucił. Odruchowo zamknęłam oczy, a gdy zobaczyłam kto to, odrazu się skrzywiłam. - Złaź ze mnie. - syknęłam do Czarnego Kota.

————————
Siema siema. Rozdział jest krótki, ale następny obiecuję że będzie trochę dłuższy.
Mam nadzieję że się spodoba :)

Rozdział nie jest sprawdzany, więc jak są jakieś błędy, to pisać, a ja w wolnym czasie poprawię.

Do zobaczenia ❤️❤️

Words - 448

Moo_kaa

Klucz do serca ~ Sztuczna czy prawdziwa miłość? - Moo_kaaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz