Jimin nie wrócił już do przydzielonej dla siebie sypialni, zamiast tego zostając z pijanym raperem w salonie. Kiedy tylko Yoongi przestał płakać, oboje położyli się na tej kanapie, a gdy tylko kruche ciałko wtuliło się w jego tors, Min nie potrafił myśleć już o złych rzeczach. Zamiast tego zasnął dosyć szybko i tej nocy nie męczyły go żadne koszmary, związane z wypadkiem Jaehyunga.
Rano, gdy otworzył oczy, szatyn wciąż leżał przytulony do niego, płytko oddychając. Pewnie gdyby był to ktoś inny, blondyn po prostu odsunąłby jego ciało od siebie, ale tym razem nie potrafił tego zrobić. Zamiast wstania z kanapy, przyciągnął aniołka jeszcze bliżej siebie, zamykając powoli powieki i uśmiechając się delikatnie. Dopiero kiedy młodszy otworzył swoje oczy i wstał, on zrobił to samo.
Pozostali wciąż jeszcze spali, a świadczyła o tym głucha cisza, rozprzestrzeniająca się na cały apartament. Raper powolnym krokiem udał się na górę, w celu zmiany ubrań na czyste oraz zmycia z siebie odoru alkoholu, jaki roznosił się od jego osoby. Stawiał ciche kroki, idąc na górę po schodach, aby wreszcie znaleźć się przed drzwiami własnej sypialni. Otworzył je, pewien, że w środku zastanie jedynie pustkę, jednak gdy tylko spojrzał na łóżko, jego oczom ukazała się postać siedzącego Kima, uśmiechającego się do niego delikatnie.
— Powinienem być zazdrosny — zaśmiał się, stając na równe nogi, aby następnie zacząć powoli zbliżać się do osoby Mina. — Ale z drugiej strony, chyba muszę podziękować temu dzieciakowi...
Idol uśmiechnął się delikatnie, z początku mając zamiar nawet lekko naskoczyć na swojego ochroniarza. W końcu żaden z tych dzieciaków mimo wszystko nie mógł wiedzieć o związku, jaki nie powinien nawet istnieć. Gdyby któryś z nich zobaczył ich razem wychodzących z jednej sypialni, zdecydowanie z jednej strony wyglądałoby to podejrzanie, bo z drugiej, Kim miał go w końcu chronić bez przerwy. Ostatecznie jednak zrobił po prostu krok do przodu, gdy Taehyung stanął wreszcie przed nim i zarzucił ręce za jego kark, bez ostrzeżenia przytulając się do chłopaka.
Zdziwiony ochroniarz przez chwilę stał osłupiały, dopiero po chwili objął go swoimi ramionami, przyciągając jeszcze bliżej swojego ciała. W jednej chwili Yoongi pożałował tego, że wcześniej nie potrafił tego zrobić, ignorując to, co bez przerwy szeptało do niego własne serce. Przecież od bardzo dawna uwielbiał te nieliczne chwilę, w których Kim starał się go do siebie przytulić, albo złapać niepostrzeżenie za rękę. Niestety to właśnie on dał mu do zrozumienia, żeby przestał się tak zachowywać, bo wcale mu się to nie podoba, okłamując nie tylko młodszego, ale również samego siebie.
Teraz, stając delikatnie na palcach i obejmując swojego chłopaka, miał ochotę nie puścić go tak długo, aż nie wynagrodzi mu tych wszystkich razy, kiedy Taehyung zwyczajnie chciał poczuć, że ma go przy sobie. Wreszcie odsunął od niego twarz na niezbyt dużą odległość, z lekkim trudem łącząc ich czoła, czego zdecydowanie nie ułatwiał jego wzrost. Na szczęście Kim obniżył znacznie swoją głowę, pozwalając Yoongiemu ustać nawet na całych stopach, a nie jedynie na palcach.
CZYTASZ
Idol | taegi/yoonmin/kookmin
Fanfic• I'm so high how dare you covet Even if you run up to it, it's too high for you to reach The difference is pretty big, you can't see it • Jimin to prosty i zwyczajny chłopak, którego czasami nie stać na podstawowe rzeczy. Do tego nad jego losem zap...