Walka o lepszość

23 3 0
                                    

Rywalizacja.
Od małego jesteśmy postawieni, wbrew naszej woli, w konkursie o jakąś mityczną lepszość, ocenę wyższą niż Kasia, włosy lepiej uczesane niż Anielka i lepsze wyniki w sporcie niż Bartek.
Potem sami walczymy. Kosztem swoich uczuć, bo tak zostaliśmy wychowani. Nieważne, że już nie mogę. Muszę. W ten sposób hoduje się pokolenia patointeligencji (zupełnie świadome nawiązanie), która rujnuje sobie zdrowie — fizyczne i psychiczne — dla jakiegoś głupiego mitu.

Czy warto? Nie wiem. Mam niecałe siedemnaście lat, nie mnie to oceniać. Może faktycznie w przyszłości, zamiast kolejnej sfrustrowanej przemianami społecznymi grupy, będziemy w pełni usatysfakcjonowani. Chociaż nie sądzę. Wydaje mi się, że prędzej też będziemy sfrustrowani i zmęczeni.

I teraz znowu: co robić. Jak żyć?
(nie żyć, hehe).
Przede wszystkim nie dać się zwariować, bo wiecie co się stało, jak Anka Shirley chciała być lepsza? Skończyła z Gilbertem i gromadką dzieci. Pół biedy, kiedy na koniec okaże się, że faktycznie kochacie druga stronę, ale co jak nie?
A tak na serio. Błagam, przestańmy się porównywać. Przestańmy robić z siebie klauny, przestańmy rozwijać się dla kogoś.
Najważniejszy jest nasz rozwój i mamy rozwijać się dla siebie.

Bo wiecie, rywalizacja jakoś leży w naszej naturze, i nie warto się tego wypierać. Ba, zdrowa rywalizacja jest czymś bardzo dobrym, gorzej, gdy zamiast zdrowej konkurencji mamy chory wyścig szczurów. Takie coś, zamiast budować poczucie wartości niszczy mnie i drugą stronę, niszczy relacje w społeczeństwie.

Dlatego apel na dziś: walczmy o siebie, a nie o lepszość.

Pa.
bezbarwnosc-


"Gołębnik" - Kwiecień '20Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz