Hałas, który panował na stołówce, tłumił jego myśli i niemalże doprowadzał do szaleństwa. Inni uczniowie przekrzykiwali się, rozmawiając o tym co robili w weekend bądź jak bardzo mają przerąbane u jakiegoś nauczyciela, którego nazwiska nawet nie znał. Burknął coś niezrozumiałego pod nosem, naciągając swój kaptur bardziej na głowę, próbując zakryć siny ślad, który uformował mu się pod prawym okiem. Miał wrażenie, że nie tylko jego oko ucierpiało. Czuł jakby całe ciało, wszystkie jego mięśnie, piekły niemiłosiernie. Nie mógł nic przełknąć, ponieważ jego żołądek natychmiast wykonywał fikołka i od zaraz pojawiał się u niego odruch wymiotny. Sam mógł doskonale podsumować - nieźle dostał przy ostatnim napadzie.
Przeklnął pod nosem, podnosząc wzrok na osobę, która sprawnym ruchem ściągnęła mu kaptur z głowy, odsłaniając jego posiniaczoną twarz. Westchnął z ulgą, gdy ujrzał twarz mulatki, siadającej obok niego z książką w dłoni. Szczerze?. Bardziej spodziewał się, że będzie to Flash, który przyczepi się do tego, że wygląda jak bezdomny i umiera w stołówce szkolnej, prawie wpadając do jedzenia na talerzu przed sobą.
— Musiałaś?. — mruknął, opierając dłoń o czoło i patrząc w dół, na nietknięte jedzenie. Wzruszyła ramionami, przewracając strony książki, na co brunet po prostu prychnął pod nosem.
Lubił ją. Lubił Michelle Jones, która rzucała swoimi sarkastycznymi uwagami na prawo i lewo, będąc zawsze szczerą - czasem aż do bólu. Zaprzyjaźnili się, gdy odkryła jego drugą tożsamość. Wypieranie się tego, było u niego sposobem obronnym. Lecz ona uparcie stała przy swoim zdaniu, wywierając taką presję na chłopaku, że w końcu sam przyznał jej rację, tylko po to, aby dała mu spokój. Od czego czasu, byli ze sobą naprawdę blisko. Często dotrzymywała mu towarzystwa, gdy Ned spędzał czas z Betty i po prostu wystawiał go do wiatru. W większości, inni uczniowie, którzy przyglądali się ich relacji, myśleli, że są po prostu dla siebie niesamowicie wredni. Albo, że to ona jest wredna dla niego. W gruncie rzeczy, miała taki styl bycia. Poznając ją bliżej, można było bardzo miło się zaskoczyć. Jones, była naprawdę wartościową, młodą kobietą. Powierzając jej jakikolwiek sekret, miał pewność - zabierze go aż do grobu, choćby nie wiem co.
Aczkolwiek Peter starał się nie dopuścić do tego, żeby musiała już teraz zabierać jego wszystkie sekrety do grobu. Bo w końcu, gdy dowiedziała się o jego alter-ego, była kolejną osobą, którą musiał chronić przed złolami, chcącymi zabić wszystkich, których kocha.
— Może wyjdziesz na twardziela, frajerze. — powiedziała monotonnym głosem, nie odrywając wzroku od książki. Zerknął na nią spojrzeniem, które nie wyrażało nic więcej jak „bardzo zabawne MJ". — Choć szczerze?. Wątpię w to. Wyglądasz jak zbity pies, gdy się tak z boku na Ciebie patrzy.
— Miło słyszeć słowa otuchy. — przewrócił oczami. Na sekundę, uraczyła go swoim spojrzeniem i to tylko po to, żeby uśmiechnąć się sztucznie. Westchnął, odsuwając tacę z jedzeniem, po czym skrzyżował swoje ramiona na stole i schował w nich swoją głowę.
Czuł, jakby przysypiał. Jakby tonął w wodzie i powoli opadał na samo dno. Choć może to było tylko wrażenie, które odnosił, ponieważ czuł nieznośny ból wewnętarz siebie i natychmiastowo potrzebował chwili snu, bądź jakiejkolwiek innej formy odpoczynku. Nie wiedząc nawet czemu, w jego myślach pojawiła się dziewczyna, która wpadła na niego w zeszłym tygodniu. Myśląc o tym teraz, odniósł wrażenie, że była tak samo nierozgarnięta co on. No może nie licząc tego, że ona nie dostawała codziennie prawie tak mocno, że pluła własną krwią. Nawet nie zapytał o jej imię. Chociaż może, dobrze zrobił, że sobie to darował. Uratował ją przed wywróceniem się, a ona nie podziękowała. Do tego skrzywiła się, gdy zobaczyła, co stało się z jego nosem.
Gdy pogrążał się we własnych myślach, zaczął zapominać, że jest w szkole. Jego oddech zrobił się wolniejszy, normował się. Powieki zaczęły przymykać się mimowolnie, łaknąc minuty odpoczynku.
— Peter, nie śpij. — mulatka siedząca obok niego, uszczypnęła go w kark, gdy zobaczyła kątem oka, że robi się nieobecny. Czyli coś, co działo się bardzo często. Poruszył się, jedną z dłoni, zaczął pocierać swój kark. Jego głowa przechyliła się w bok, aby móc spojrzeć na dziewczynę, obok siebie.
— Nie śpię. — mruczał, po czym przetarł oczy palcami, otwierając je następnie szerzej, aby przywrócić ostrość swojego wzroku. - Czytasz tą książkę drugi raz. - podsumował, zaczynając przyglądając się książce, którą Michelle trzymała w swoich smukłych dłoniach.
— Chyba wolałam, patrzeć jak tu umierasz. — powiedziała, zamykając swoją książkę, lecz przed tym wkładając zakładkę, aby zaznaczyć miejsce, w którym skończyła czytać swoją lekturę.
Prychnął, uśmiechając się połowicznie na jej słowa. Nie żegnając się, wstała ze swojego dotychczasowego miejsca, zostawiając go po chwili ponownie samemu sobie. Odetchnął głęboko, gdy rozbrzmiał się dzwonek, oznajmiający koniec przerwy obiadowej. W głębi siebie zebrał siły, aby podnieść się z miejsca. Lub po wstać i starać się wyglądać jak człowiek, a nie jak nieboszczyk, który co dopiero wyszedł z grobu.
Obudź się Peter.
A/N
Przepraszam za błędy!
Jednak jeśli jakiś zauważysz, będę bardzo wdzięczna, gdy go podkreślisz :)Mam na dzieję, że miło się czytało :3
Do następnego ~Buziole xoxo
![](https://img.wattpad.com/cover/220779654-288-k206919.jpg)
CZYTASZ
Teenage Mind | Peter Parker
Fanfic❝ALE-ALE, TO NIE MOJE!❞ Gdzie ona nie może nadążyć za szybkością życia, a on przypadkiem dostaje jej notatki. cover by @catsarsexx ❪peter parker x fem!oc❫ ©xpaprotka 2020