6

299 32 3
                                    

Poranek w bazie po lekkiej imprezie wyglądał jak zawsze. Większość planowała wylegiwać się do późna, żeby dojść w spokoju do siebie. Tylko Rogers nie musiał specjalnie odpoczywać w tej kwestii. Brak większego działania alkoholu na niego była sporym plusem. Rano miał kto posprzątać. Kapitan nie znosił bałaganu, a przez to, że wstawał wczesnym rankiem, po prostu musiał posprzątać. Planował wybrać się na codzienne biegi, ale po drodze zajrzał przez uchylone drzwi od pokoju Natashy, ale jej tam nie było. Nie trudno było mu się domyślić, gdzie jest, więc tylko uśmiechnął pod nosem i wywędrował z bazy zrealizować swój plan.

Rudowłosa obudziła się o swej zwykłej porze, co w porównaniu do trybu życia Starka było dość wcześnie, bo jeszcze przed dziesiątą rano uchyliła powieki. Po chwili dopiero zorientowała się, że jednak nie spała u siebie w pokoju. Ku jej zdziwieniu obudziła się, będąc sama wtulona w jej towarzysza. Chciała, jak najszybciej się stamtąd zabrać, bo sytuacja była dość krępująca i niespodziewana, ale kiedy zerknęła na bruneta, szybko zmieniła zdanie. Jak bardzo jego obecny sen różnił się od tego, który udało się jej obserwować! Dotychczasowy niespokojny oddech miliardera był zastąpiony miarowym i równym, a na jego twarzy nie było żadnego grymasu z powodu jakichś snów. Spał wtulony w Romanoff prawdopodobnie nie zdając sobie sprawę, czemu może zawdzięczać tak udany i upragniony sen. Jakiś czas później również Tony powoli zaczął się budzić. Jedyne co mąciło ten dobry poranek, był odczuwalny kac. Czuł się wypoczęty, co było naprawdę rzadkością, dlatego od razu chciał ustalić, czy to zmiana miejsca się do tego przyczyniła. Wielce zdziwił się, kiedy zauważył, że spędził tę noc, nie będąc samotnym.

-Miło, że się obudziłeś. - odezwała się Czarna Wdowa, kiedy poczuła wzrok miliardera na sobie. - Możesz się już chyba ode mnie odkleić. Nie, żebym narzekała, oczywiście. - dodała, widząc jego zmieszaną minę.

-Tak, jasne. - odparł pod nosem jeszcze zaspany i odkleił się od niej. - Co ty tu w ogóle robisz? - zapytał po chwili.

-Wiem, że źle to wygląda, ale naprawdę przyszłam wieczorem tylko na chwilę sprawdzić, czy śpisz i mi się usnęło. - odpowiedziała trochę zmieszana. - Nie powinnam tak bez pytania, przepraszam.

-Nie no, nic się nie stało tylko to takie... Dziwne. - stwierdził po odszukaniu jakiegoś słowa, co pasowało, aby określić sytuację, w jakiej się znaleźli. - Gorzej, jeśli ktoś zauważył i pomyśli za dużo. - dodał, rozmasowując obolałą głowę.

-Wiem. Może lepiej o tym zapomnijmy. - stwierdziła, zbierając się szybko z łóżka. - Tak chyba będzie bezpieczniej.

-Jasne. - zgodził się, nadal próbując zrozumieć, skąd nagle wzięła się w jego pokoju rudowłosa.

-To ten, ja pójdę lepiej do siebie. - powiedziała, wędrując do drzwi jak najszybciej.

-Nat, bo mam pytanie. - zakomunikował, zanim jeszcze wyszła.

-Jakie? - spojrzała na niego szybko.

-Po co w ogóle przyszłaś sprawdzić, czy śpię? Nie jestem małym dzieckiem. - uśmiechnął się pod nosem.

-Sama nie wiem. - wzruszyła ramionami. - Po prostu przyszłam.

-Tak, jak zawsze nachodzisz mnie w domu. Masz chyba w zwyczaju naruszać moją przestrzeń osobistą. - stwierdził lekko rozbawiony.

-Być może masz rację, a takiego zwyczaju może być trudno się pozbyć. - zaznaczyła. - Na twoim miejscu powoli zaczęłabym się przyzwyczajać.

-Jeżeli nie będzie to przesadnie ingerować w moje plany, może zaakceptuje taki stan rzeczy.

-Słuszny wybór. - uśmiechnęła się lekko. - Ale obserwacja tego, że śpisz w końcu spokojnie, była miłą odmianą.

-Trochę to przerażające, że obserwujesz mnie, gdy śpię. Ale rzeczywiście była to miła odmiana. - przyznał, zdając sobie sprawę, że to jedna z pierwszych nocy, której wyspał się naprawdę dobrze i ani razu się nie obudził w środku nocy.

-Ale na pewno nie jest odmianą pobudka z kacem, czyż nie? Widać, że mimo tego masz skwaszoną minę. - dodała z przekąsem.

-Nie da się ukryć, że łeb mi nawala, ale jakoś jeszcze da się to uratować. Mocna kawa i jakoś wrócę do życia. - powiedział, układając się z powrotem w łóżku. - Ale to za chwilę. Muszę się nacieszyć tym, że łóżko ślicznie pachnie i to nie mną. - dodał z głupim uśmiechem.

-Zacznę żałować zaraz, że tu przyszłam. - powiedziała, wychodząc z pokoju.

Stark tylko uśmiechnął się pod nosem i wtulił w pościel, starając się zdrzemnąć jeszcze chwilę, a Natasha popędziła do swojego, pokoju mijając po drodze Rogersa, który był wyjątkowo rozbawiony na widok przyjaciółki. Właśnie wrócił z porannego treningu i spoglądał na nią, uśmiechając się lekko, pod nosem.

-Bawi cię coś blondasku? - zapytała zaczepnie, stając w progu swojej sypialni.

-Skądże. Zastanawiam się tylko czy się wyspałaś. - odparł, krocząc do swojego królestwa.

-Ty szpiegu. Sprawdzałeś mnie? - zmrużyła oczy.

-Nie, to był czysty przypadek. Ale spokojnie. Wiedzą o tym trzy osoby i tak zostanie. - zapewnił.

-Ale to nie jest tak, jak myślisz. - próbowała się wybronić.

-Nie wiesz, co myślę. Na pewno nie to, co pomyślałaby większość. - dodał po chwili.

-Mam nadzieję. - powiedziała, zamykając się w swoim pokoju.

Po południu, gdy każdy już wstał między Natashą i Starkiem panowała nadzwyczajna cisza. Jedynie Rogers mniej więcej zdawał sobie sprawę z tego, co to powodowało. Tony dotrzymał umowy i spędził czas w bazie do wieczora, czyli umówiony weekend. Zbierał się do wyjazdu dość wcześnie. Wbrew prośbom prawie wszystkich obecnych, aby został, wolał jednak wrócić do wieży i w spokoju kontynuować swoje codzienne zajęcia. Ale tym razem zgodził się na to, żeby Natasha odwiedzała go od czasu do czasu. Zdał sobie sprawę, że tym razem agentka nie próbuje wkraść się w jego łaski ani nic nie próbuje się dowiedzieć dla Fury'ego czy kogokolwiek. Fakt, że mistrzyni wywiadu nie umiała określić powodu swojej wizyty, nawet kłamiąc prosto w oczy, była wystarczająca. Nie umiała okłamać miliardera, ale i też nie umiała powiedzieć mu prawdy.

I ɴᴇᴇᴅ ʏᴏᴜ |IronWidow|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz