Nie. To przecież niemożliwe.
To musi być sen. Kolejny, który przypomina mi o nim. Zmagam się z nimi odkąd umarł. Został stracony. Zabity. Obudzę się I znów poczuję stratę, znów go stracę. W tym śnie jednak jest inny - wydoroślał. Mogę z bardzo bliska przyglądać się jego twarzy. Nie jest już chłopcem, to niesamowicie piękny mężczyzna. Wysoki, muskularny. Silny. Włosy takie jak zawsze, zmierzwione przez wiatr, delikatne, lekkie. Brązowe, tak samo brązowe jak jego oczy. Oczy, które patrzą na mnie, jakby widział mnie pierwszy raz. Zastanawiam się co powie tym razem. Poraża mnie strach od środka I modlę się w duchu, by nie padły znów słowa, te co zawsze: Zostałem pobrany.
Zastanawiam się, jak matka mogła to znosić. Dla mnie było to oczywiste – to wyrok śmierci. Droga bez powrotu. Nie wątpiłam w siłę brata, ale każdy zdawał sobie sprawę z potencjalnego poważnego zagrożenia. Musiała to znieść, jak ja I reszta. Nie Nate decydował o swoim losie, nie matka, nie ja. Kraj decydował. Zawsze decydował za nas.
Tak bardzo marzyłam, by powiedzieć mu co się działo przez te pięć lat. Że niesamowicie tęskniłam, że traciłam wszystko, że stawałam się chodzącym brakiem życia. Że przygarnęły mnie Siostry, że to mi nie wystarczało, że chciałam być wolna, uciec od tego więzienia. Nie zdążył się dowiedzieć, że trafiłam pod dach Króla, że tutaj dostałam szansę na życie. Nie mógł się dowiedzieć już, że jestem szczęśliwa, bo zaznałam miłości tak nieprzewidywanej, że samej ciężko mi w to uwierzyć.
Zamykam oczy I czekam, aż ten obraz zniknie I się zbudzę. Nic takiego jednak nie chce się dziać.
-Jane... Nie masz pojęcia jak bardzo chciałem by nadeszła taka chwila...
Wokół mnie zaciskają się naprawdę silne ramiona.
-To ja Nate – szepcze mi do ucha. - To naprawdę ja, twój brat.
Dopiero po chwili do mnie dociera, że to nie jest żadna fantazja ani sen. Zaczynam płakać, a serce chce mi się wyrwać z piersi. On tu jest, naprawdę jest, żyje I właśnie go dotykam, słyszę jego głos. To jakiś absurd.
-Jak...? - udaje mi się wydusić. Nate kołysze mnie w ramionach, głaskając po głowie dla ukojenia.
-Wszystkiego się dowiesz, Jane. Ale najpierw pozwól, że nacieszę się tą chwilą. Tak tęskniłem moja mała siostrzyczko!
Gdyby tylko Liam mógł to zobaczyć! Nie mogę się doczekać aż mu o tym powiem. Myślę, że bardzo chętnie poznałby Nate'a. Może będzie mógł choć na chwilę zatrzymać się w zamku? Pewnie przebył trochę drogi sądząc po ubraniu jakie ma na sobie I zawieszonej na plecach torbie. Nikogo praktycznie nie ma więc będziemy mogli spokojnie usiąść I porozmawiać.
-Nate, Boże, ja też. - wzdycham. - Myślałam, że nie żyjesz. Nie rozumiem...
-Oczywiście, że żyję. I mam się bardzo dobrze. Chyba masz mi wiele do powiedzenia, co? - uśmiecha się szeroko. - Z tego co wspominały Siostry, to wiele przeszłaś. Nie przekazały ci wiadomości, że jestem w mieście od niedawna?
Zamieram.
Wpatruję się w brata myśląc, że się przesłyszałam.
-O czym ty mówisz, Nate?
-Naprawdę o niczym ci nie powiedziały... - stwierdza smutno. Dostrzegam w jego oczach żal. - Szukałem Cię, Jane. Zajęło mi to bardzo dużo czasu. Przeszukałem wszystkie miejsca, które uznałem za potencjalne schronienia dla dziewczyny takiej jak ty. Jednego razu trafiłem na ten zakon I możesz sobie wyobrazić co przeżyłem gdy dowiedziałem się, że tam byłaś. Długo nie chciały mi powiedzieć gdzie przebywasz. Bardzo długo. Ale w końcu dostałem informacje.

CZYTASZ
King of my heart
Fantasy(daw. Królowa Coldwater) Jane żyje w Coldwater- kraju, gdzie ludzie są podzieleni na rangi: albo jesteś biednym i mieszkasz we wiosce zarabiając marne grosze, albo żyjesz w szlacheckim rodzie w dożywotnim dostatku. Dziewczyna nie ma łatwego życia. P...