2. „Kac Vegas"

515 19 2
                                    


Uwaga! Sceny +18

Obudziły mnie promienie wpadającego przez okno słońca. Przetarłam oczy i podniosłam się na łokcie. Nie byłam u siebie w domu. Otaczały mnie obce przedmioty i... obcy człowiek. Odkryłam twarz mężczyzny z białej kołdry i z piskiem wybiegłam z łóżka. W pośpiechu zakryłam nagie ciało szlafrokiem. Przede mną leżał nie kto inny jak Dracon Malfoy. Powoli otworzył oczy przeciągając się rozkosznie w łóżku i spojrzał na mnie nieprzytomnym wzorkiem. Po chwili ocucony spadł z łóżka. Wstał prędko, owijając się kołdrą.
– Co tu, do cholery, robisz, Granger? – spytał zszokowany.

Nie spuszczał ze mnie wzroku.


– Mogłabym spytać o to samo! – odpowiedziałam hardo.

W tym momencie nasze oczy spojrzały w to samo miejsce – na szafkę nocną, na której leżała biała kartka pokryta koślawym, magicznym pismem. Odruchowo zerknęłam na lewą dłoń. Krzyknęłam przerażona. Blondyn pochwycił moje spanikowane spojrzenie - również zerknął na swoją dłoń. Jego źrenice powiększyły się znacznie.


– Granger! – wrzasnął.
– Teraz już chyba Malfoy – stwierdziłam posępnie, zawieszając głowę.
– Nigdy nie będziesz panią Malfoy, sz...– przerwał. Podbiegłam do szafeczki nie zważając na jego słowa i dotknęłam kartki. Akt małżeński. Cholera. Zakryłam usta dłonią, by nie wydać z siebie kolejnego krzyku. Wczoraj, a może jeszcze dzisiaj poślubiłam wroga ze szkolnych lat. Podałam mu druk urzędowy.
– I co teraz? – spytałam z nadzieją, że mężczyzna ma dobrą nowinę albo chociaż jakiś pomysł. Milczał, czytając ze zrezygnowaniem.
– Jak to co? Idziemy do urzędu to sprawdzić – powiedział pełny przekonania o tym, że to jakaś pomyłka.
– Może od razu wstąpimy do Departamentu Magicznych Wypadków i Katastrof? – zapytałam drwiąc.

Zmroził mnie wzrokiem, po czym dodał:

– Ubierz się i zmywamy się stąd – jego władczy ton głosu wcale nie zachęcił mnie do wykonania jego polecenia, jednak chciałam jak najszybciej wyjść z tego hotelu.

W pomieszczeniu panował niesamowity bałagan, więc szybko posprzątałam go kilkoma zręcznymi ruchami różdżki. Z podłogi wzięłam swoje wczorajsze ubrania, które na moje nieszczęście, były porozrzucane po całym pokoju. Zażenowana ruszyłam do łazienki. Była urządzona bardzo skromnie i w porównaniu do sypialni, panował w niej porządek. Wzięłam szybki prysznic, wiedząc, że Malfoy na pewno się niecierpliwi. Nałożyłam sukienkę oraz czółenka. Ciągle myślałam o wczorajszym wieczorze. Z przykrością stwierdziłam, że niewiele pamiętam. Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło. Co ja najlepszego zrobiłam?


– Granger! – wrzasnął po raz kolejny blondyn.

Wychyliłam się.


– Co jest, fretko? – podbiegł do mnie otwierając szeroko drzwi przez co o mało co się nie wywróciłam.

– To – wskazał na nagłówek gazety, który głosił ,,Szlama i arystokrata razem''.

Odebrałam mu dziennik i wczytałam się w artykuł. Nie wiedziałam, że reporterzy mogą być, aż tak okrutni. Miałam nadzieję, że ludzie pokroju Rity Skiteer już nie pracują w ,,Proroku'', jednak myliłam się. Domyśliłam się, że lada chwila zleci się tysiąc sów z pytaniami. Łypnęłam groźnie na Malfoy'a i zatrzasnęłam drzwi. Oparłam się o umywalkę i spojrzałam w swoje odbicie. Zamknęłam oczy, przygryzając wargę. Szybko odkręciłam kurek z wodą i przemyłam twarz. Po chwili zmagań z samą sobą, zebrałam się i wyszłam. Moja twarz nie wyrażała nic poza obojętnością. Musiałam zdobyć się na ogromną ilość cierpliwości i siły, bo najgorsze było przede mną.

Miniaturki dramione tom 1 (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz