Szłaś korytarzem miarowo postukując obcasami. Odkąd pracowałaś w tej firmie jako jedna z księgowych pracy nie brakowało i często brałaś nadgodziny. Twój dział mieścił się na szóstym piętrze dwunasto- piętrowego biurowca. Koleżanki z pracy, które z firmą związane były kilka ładnych lat więcej od Ciebie, często opowiadały anegdoty i legendy o ludziach z innych działów i o prezesie, jednak Ty, zajęta swoją pracą, nie zaprzątałaś sobie głowy plotkami i dbałaś o dobre relacje z całym swoim dwudziestoosobowym zespołem.
Pewnego dnia, jak co dzień przyszłaś do pracy i poszłaś przygotować sobie herbatę, gdy niespodziewanie jedna z koleżanek podeszła do Ciebie rumiana z ekscytacji:
-K., prezes Cię wzywa.
- Jak to? Mnie? – zapytałaś zaskoczona. Gorączkowo zaczęłaś sobie przypominać wszystkie plotki, które o nim słyszałaś: bardzo przystojny, z nieodgadnionym wyrazem twarzy, dziwny, małomówny, nieprzewidywalny, z głębokim głosem. Ciarki przeszły Ci po plecach. – wiesz, w jakiej sprawie?
- Nie mam pojęcia... Masz być o 11 u niego w biurze.
Spojrzałaś na zegarek. Była 10:45. Biuro prezesa mieściło się na najwyższym piętrze. Idąc korytarzem po lśniących ciemnych płytkach starałaś się uspokoić łomoczące serce wsłuchując w takt wystukiwany obcasami. Im bliżej byłaś podwójnych drzwi prowadzących do gabinetu, tym cieplej Ci się robiło. Przy drzwiach dostrzegłaś biuro sekretarza, który poinformował o Twoim przybyciu.
Zachęcona jego gestem weszłaś do środka. Biuro zajmowało mnóstwo miejsca. Za biurkiem tuż przy przeszklonej ścianie siedział mężczyzna, który własnie odkładał słuchawkę. Spojrzałaś na jego opadającą na oczy grzywkę, opuszczone powieki i długie, niesamowicie piękne rzęsy i cicho westchnęłaś. W jednej sekundzie bacznie na Ciebie spojrzał,a Ty wyprostowałaś się, jakbyś połknęła kij. Gorączkowo próbowałaś kątem oka spojrzeć, czy Twój firmowy uniform składający się z białej koszuli i ciemnej spódniczki, jest w nienagannym stanie.
- Dzień dobry, panie prezesie. Podobno mnie pan wzywał.
Z niesamowicie poważnym wyrazem twarzy wstał i podszedł do ciebie. Poruszał się zgrabnie i pewnie. W idealnie skrojonym szarym garniturze i jedwabnym krawacie wyglądał jak model.
- Pani pracuje najkrócej w dziale księgowości?
- T-tak – przyznałaś, nieco zaskoczona.
- Proszę usiąść – wskazał Ci sofę przy szklanym stole, przy którym zapewne podejmował gości, po czym usiadł w fotelu obok. – Pani K., wskazano mi panią jako dobrze rokującego pracownika. Nie będę pani trzymał w niepewności. Wybrałem panią,ponieważ chcę dać pani możliwość szybkiego nabycia kompetencji. Wkrótce otwieramy dwa nowe działy i potrzebuję pomocy osoby z pani działu, w tym konkretnym przypadku: pani pomocy, aby opracować budżet, na jaki możemy sobie pozwolić przy zatrudnianiu nowych pracowników, bilans zysków i strat i wszelkiego typu wyliczenia. Będzie się to wiązało ze ścisłą współpracą ze mną, nie ukrywam, że możliwe będą również nadgodziny, to duży projekt, ważny dla firmy. Jeśli się pani zgodzi od przyszłego tygodnia będziemy pracować tutaj razem. Zajmie nam to zapewne około trzech tygodni, nie planuję żadnych poślizgów czasowych. Chciałbym zapytać, czy jest pani w stanie się tego podjąć?
Spojrzał na Ciebie swoimi ciemnymi oczami i poczułaś, że serce Ci łomocze w piersi i kolana miękną. Był tak przystojny, a jego wzrok sięgał tak głęboko, że w tej chwili mogłabyś się podjąć wszystkiego, czego tylko by chciał.
- Zrobię co w mojej mocy, panie prezesie – prawie westchnęłaś. Dostrzegłaś przelotnie coś jakby błysk w jego oku, jednak szybko opuścił wzrok, więc nie do końca wiedziałaś, czy tak naprawdę było, czy tylko Ci się wydawało.
-Fantastycznie – wstał i podszedł do biurka, by po chwili wrócić z grubą teczką i kilkoma notesami. – Tu są szczegółowe dane, które proszę przeanalizować do końca tego tygodnia. W poniedziałek o 10 rano stawi się pani tu w moim biurze i zaczniemy pracę – podając Ci materiały zetknęliście się opuszkami palców. Miał delikatne, ciepłe dłonie. Po plecach przebiegł Ci dreszcz i wciągnęłaś bardzo dużo powietrza w płuca, by stłumić jęk. – Cieszę się, że przyjęła pani pracę nad tym projektem – nie byłaś pewna, czy Ci się wydaje, czy nie, ale uśmiechnął się tak zmysłowo, że czułaś się przez moment jak na randce, nie jak w gabinecie szefa całej firmy. Skłoniłaś się starając opanować drżenie nóg, podziękowałaś,pożegnałaś się i usiłując pilnować kroku, by się nie potknąć ruszyłaś w kierunku drzwi. Prezes stał oparty o biurko i ze skrzyżowanymi na piersi rękoma podpierał podbródek jedną ręką przyglądając Ci się przymrużonymi oczami. Lustrował Cię tak bardzo, że czułaś niemal fizycznie, jak jego wzrok Cię przewierca na wskroś. Kiedy otwierałaś drzwi, by stamtąd wyjść rzuciłaś jeszcze raz w stronę mężczyzny szybkie spojrzenie, a męski i jednocześnie w pewien sposób seksowny wyraz jego twarzy sprawił, że poczułaś jak robisz się mokra i jak Twój puls szaleńczo przyspiesza. Wiedziałaś, że ta twarz nie opuści Twoich myśli już do poniedziałku i że będziesz z niecierpliwością wyczekiwać kolejnego spotkania.
CZYTASZ
My Boss
RomanceBiurowa historia pewnej miłości. Hetero, 16+, zakończony, bez wulgaryzmów. Możliwe soft sex sceny, więc wrażliwców uprzedzam.