Pierwszy tydzień minął nie wiadomo, kiedy. Codziennie było tak samo, a jednak miałaś wrażenie, że świat wiruje. Czułaś wbrew sobie, że zakochujesz się w swoim szefie. Był młody i przystojny, a do tego szalenie czarujący i seksowny. Nocami wierciłaś się w łóżku wyobrażając sobie same niestosowne rzeczy i przywołując w myślach jego aksamitny głos. Codziennie zostawał dłużej niż Ty w biurze. W piątkowy wieczór, kiedy wyszłaś przed firmę pozwoliłaś sobie spojrzeć w okna ostatniego piętra, kiedy przeszłaś przez ulicę. Stał tam, wyglądając przez szybę. Czyżby patrzył na Ciebie? Odgoniłaś szybko tę myśl, nie chciałaś niepotrzebnie robić sobie nadziei. Należeliście do dwóch innych światów...
Nadszedł kolejny wtorek. W trakcie wstępnych analiz kosztów przygotowania biura z niezbędnym sprzętem dla wykonywania procesów Taehyung odebrał telefon.
- K., za godzinę mamy zaprezentować wyniki naszej pracy przed zarządem... Właśnie mi to zakomunikowali. Dasz radę? – spojrzał na Ciebie z lekkim niepokojem. Poczułas ścisk w żołądku.
- Tak nagle? – jęknęłaś.
- Opracowujemy to od ponad tygodnia, jesteśmy ze wszystkim na bieżąco, wstępne ustalenia idą pomyślnie, będzie dobrze – uśmiechnął się pokrzepiająco. – Chodź, przygotujemy szybko prezentację i podzielimy się tym, co będziemy mówić.
Pół godziny zajęło Wam utworzenie długiej prezentacji na godzinne omówienie. Zawarliście najważniejsze dane w pigułce i podzieliliście się treścią. Dziesięć minut przed wyznaczoną godziną ruszyliście do windy. Zjeżdżając na dół czułaś jak zaczynasz się pocić ze stresu. Taehyung musiał to dostrzec, bo niepostrzeżenie chwycił Twoją dłoń i ścisnął ją pokrzepiająco:
- Nie bój się, będę tam z Tobą – powiedział cicho. Jego głos działał kojąco. Wzięłaś głęboki oddech, winda stanęła, prezes puścił Twoją rękę, co niemalże wywołało u Ciebie jęk zawodu. Tylko narastający stres Cię przed tym powstrzymał. Nie wiedziałaś, bo nie mogłaś tego wiedzieć, ale on również tym dodawał sobie otuchy. Jako profesjonalista nie mógł Ci pokazać jak ważna jest ta prezentacja, jednak to właśnie od niej zależało dalsze dofinansowanie projektu. Mimo, że wydawał się rozluźniony, czuł spięte boleśnie mięśnie.Tym bardziej, że zarząd zadecydował o spotkaniu właściwie „na biegu". Twoja obecność, nawet, jeżeli widział, jak się stresujesz, sprawiała, że czuł się nieco pewniej. Weszliście do sali, gdzie pod każdą ścianą stał stół, a na fotelach dookoła zasiadała rada nadzorcza i cały zarząd. Podeszliście do mównicy przed rzutnikiem, Taehyung włączył swój komputer i podłączył pendrive z prezentacją. Stanął wyprostowany i pewnym głosem powitał wszystkich przedstawiając Ciebie jako swoją asystentkę. Rozpoczęliście omawianie.
Dwie godziny później po całym spotkaniu żegnaliście wszystkich przybyłych kłaniając się z uśmiechem.
- Udało się! – Taehyung klasnął w dłonie i szeroko uśmiechnął się w Twoim kierunku. – Dzięki Tobie mamy dodatkowe dotacje na projekt!
Pragnął Cię pochwycić w ramiona i uściskać. Był pod wielkim wrażeniem precyzji, z jaką odpowiadałaś na zadawane przez zarząd pytania pomimo zdenerwowania.
- Żadna moja zasługa. Po prostu świetnie przemyślałeś ten projekt – przyznałaś czując, że jednak jego pochlebstwo sprawiło Ci przyjemność.
- Chodź, wracamy na górę – prezes prawie skakał z radości. Dopiero teraz widać było ile to spotkanie znaczyło dla firmy i dla niego. Był to pierwszy jego autorski projekt odkąd przejął firmę po ojcu. Chciał mieć pewność, że jego pomysły wpłyną z korzyścią na rozwój przedsiębiorstwa założonego jeszcze przez jego pradziadka. Weszliście do windy, która ruszyła na górę. Czułaś, jak napięcie z Ciebie opadło, cieszyłaś się, że pomogłaś Taehyungowi przedstawić pomyślnie wyniki Waszej dotychczasowej wspólnej pracy i byłaś gotowa na dalsze analizowanie składowych planu wdrożenia dwóch działów. Myśląc o tym nie dostrzegłaś, jak prezes przypatruje Ci się z ukosa. Nagle, gdzieś na wysokości dziewiątego piętra nieoczekiwanie wyciągnął dłoń w kierunku panelu sterowania windy i nacisnął przycisk „stop".
- Co się stało? – zapytałaś, chwytając się poręczy, zdezorientowana. W jednej sekundzie Taehyung znalazł się naprzeciwko Ciebie. Jego dłonie oparły się o poręcz po obu stronach Twoich bioder. Pochylił się w Twoją stronę i patrząc na Twoją twarz przysuwał się do niej coraz bliżej.
- K. –jego głos był głęboki i słychać było w nim lekką chrypkę, która dodawała mu męskiego brzmienia: - nawet nie wiesz, jak jestem Ci wdzięczny – zrobił krok do przodu, przybliżając się do Ciebie jeszcze bardziej. Stałaś przy samej ścianie czując jak poręcz wciska Ci się w plecy i zaczęłaś szybciej oddychać z wrażenia. – Pomyślałem, że chciałbym Ci podziękować za pomoc... - jego twarz była na wysokości Twojej, jego głos przenikał przez Ciebie i powodował dreszcze,jego bliskość sprawiała, że było Ci gorąco. Nie odzywałaś się słowem czekając na to, co nieuchronnie miało nadejść. Usta Taehyunga w końcu odnalazły Twoje, jego dłonie objęły Twoją talię i przyciągnęły Cię do niego bliżej. Stykałaś się z nim i żeby nie upaść z wrażenia chwyciłaś kołnierz jego marynarki. Całował z rozmysłem Twoje usta przesuwając dłońmi po Twoich plecach. Jego usta były takie stanowcze, a zarazem takie delikatne... Pachniał tak niesamowicie, a jego bliskość sprawiała, że ciśnienie Ci skoczyło. Lekko przygryzł Twoją wargę i odsunął się nim pogłębił pocałunek.
- Chyba przesadziłem – wyszeptał, wciąż trzymając Cię w ramionach i odsuwając się od Ciebie jedynie odrobinę. Brakowało Ci tchu, ale wpatrywałaś się w niego z rozchylonymi ustami. Ten widok zadziałał na niego pobudzająco i ponownie pochylił się, tym razem łapczywiej całując Twoje wargi. Przyciągnęłaś go do siebie otaczając rękoma jego ramiona, jego usta przeszły płynnie na Twoją szyję. Zamknęłaś oczy i westchnęłaś. Oderwał się od Ciebie i odsunął kilka kroków.
- Przepraszam... - powiedział, dysząc. – Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Chyba działasz na mnie jak magnes... - przyznał z rozbrajającą szczerością spoglądając na Ciebie tym samym wygłodniałym wzrokiem, który zobaczyłaś przy pierwszym Waszym spotkaniu, gdy wychodziłaś z jego gabinetu. Chciałaś coś powiedzieć, ale nie mogłaś wydusić z siebie nawet słowa. Próbowałaś jedynie zapanować nad drżącymi nogami. – Wracajmy – wyszeptał, poprawiając krawat i przycisnął odpowiedni guzik, by winda znowu ruszyła. Do końca wieczoru zachowywał się tak, jak do tej pory, jednak miałaś poczucie, że coś się zmieniło.
CZYTASZ
My Boss
RomanceBiurowa historia pewnej miłości. Hetero, 16+, zakończony, bez wulgaryzmów. Możliwe soft sex sceny, więc wrażliwców uprzedzam.