III

40 0 0
                                    

Otwieram zaspane oczy. Czuję się jakbym przeżył jakąś przygodę. Nieznane obrazy pojawiają się w głowie. Skąd się wzięły? Nie potrafię sobie przypomnieć. Dalej znajduję się na podłodze w tym samym pomieszczeniu, chociaż zmieniło się trochę. Nie słyszę już hałasu. Wcześniej na ścianach pokoju nic nie było. Teraz coś na jednej wisi. Jest całkiem duże. Nie wiem co to, bo jest przykryte materiałem. Dostrzegam jednak fragment obrazu w miejscu, które jest lekko odkryte, ale nie mogę stwierdzić co na nim jest. Wyciągam rękę, aby zobaczyć co jest za okryciem. Nagle zauważam w jak tragicznym stanie jest moja lewa dłoń. Odrywają się od niej płaty skóry, w wielu miejscach widać nagie kości. Prawa też nie jest w najlepszej kondycji, ale druga już zaczyna gnić. Chcę wybadać tę lewą. Dotykam jej. Z jej wnętrza wypełzają małe, białe larwy. Wymiotuję na podłogę. Postanowiłem ją oderwać. Chwyciłem ją i pociągnąłem. Nic. Wgryzłem się w nią i wraz z drugą ręką szarpnąłem z całej siły, jaka mi pozostała. Znowu nic. Czuję w ustach ohydny, słodki posmak. Muszę złamać kość. Biorę zamach i uderzam w ścianę. Czuję promieniujący ból przebiegający moje ramię. Poruszam chorą dłonią. Boli jak cholera, ale to nie wystarczy. Uderzam jeszcze raz. I znowu. Powtarzam to jeszcze cztery razy, aż w końcu słyszę odrażające chrupnięcie. Opadam z sił. Słabo mi z bólu, ale muszę oderwać rękę. Chwytam i w spazmie cierpienia wyrywam dłoń ze stawów. Rzucam ją na ziemię. Przez dłuższą chwilę stoję w osłupieniu i patrzę jak insekty lgną do mięsa. Zamykam oczy. Biorę głęboki wdech i postanawiam już nie zwracać wzroku w tamtym kierunku. Oczy kieruję ku ścianie. Obraz zniknął. Na ziemi leży płachta, która go okrywała. Biorę ją w moją jedyną dłoń jaka mi została i obracam pomagając sobie przy tym zębami. Na okryciu jest odbicie farby. Nic więcej. Jestem skołowany. Wychodzę z budynku. Drezyny nie ma. Spodziewałem się, że popadnę w silną rozpacz, ale nie. Czuję tylko zawód. Z powrotem przechodzę przez drzwi. Rozglądam się w poszukiwaniu jakiejkolwiek wskazówki. Nic. Biorę materiał, zwijam i chowam za pazuchą. Przypomniałem sobie mój sen.

DrezynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz