Rano, obudził mnie ciepły oddech na szyi, oraz dotyk na klatce piersiowej. W pierwszej chwili otworzyłem oczy, ale promienie słońca skierowane prosto w moją stronę oślepiły mnie. Natychmiast je zamknąłem i czekałem na dalsze kroki Stiles'a. Chłopak wtulił nos w mój obojczyk i zaczął pieścić go językiem. Potem przeszedł na szyję. Zaczął ją ssać, kąsać, podgryzać, a na koniec zostawił na niej dwie malinki. Gdy byłem już rozbudzony przez poranne przyjemności, wreszcie otworzyłem oczy i ujrzałem najpiękniejszy widok w moim życiu.
Tak, był nim ten chłopak o czekoladowych oczach. Bałem się, że rano zastanę tylko wspomnienie o nim, a potem zdam sobie sprawę, że to wszystko było snem. Ale nie, on tu był. Całym sobą spoczywał przy mnie i powoli budził z sennego amoku. Miał rozczochrane włosy, dosłownie na wszystkie strony i błysk w źrenicach.
- Dzień dobry - uśmiechnąłem się, na co on odpowiedział krótkim pocałunkiem. - Która godzina?
- Dochodzi dziewiąta - odpowiedział, spojrzawszy w telefon.
- Nie najgorzej - wzdrygnąłem ramionami. - Idziemy coś zjeść?
- Umieram z głodu.
Mozolnie wstaliśmy z łóżka i przecierając oczy udaliśmy się do kuchni. Chłopak zajął miejsce siedzące przy wyspie kuchennej. Wiedziałem, że zatopił wzrok w moich plecach i tyłku, podczas gdy przecierałem noże ścierką. Śmiałem się z niego pod nosem, ale chyba tego nie słyszał.
- Co byś zjadł? - obróciłem się szybko, a on momentalnie podniósł wzrok. Dawał do zrozumienia, że mi się przyglądał. Uśmiechnąłem się szeroko uświadamiając go, że zdawałem sobie z tego sprawę.
- Zjem wszystko - odpowiedział lekko się jąkając. Próbował to zatuszować, ale niepewność w jego głosie była wyczuwalna.
- Mogą być naleśniki?
- Ooo tak! - klasnął w dłonie.
- To mi pomóż, a nie się rozsiadasz! - burknąłem udając poważnego, ale nie wychodziło mi to za bardzo.
Przygotowałem wszystkie potrzebne składniki i wyłożyłem je na blat. Brunet, po przeszukaniu wszystkich szafek wyjął z jednej mikser oraz przystosowaną do niego miskę. Wsypałem odpowiednią ilość mąki, jajka i mleko. Miałem nadzieję, że obejdzie się bez większego bałaganu, takiego jak we wszystkich filmach, ale Stiles chyba je lubi, bo od razu po dokładnemu wymieszaniu ciasta, wziął go na palec i wysmarował nim nos.
- Błagam, nie - odsunąłem się o kilka centymetrów.
- No dobrze, dobrze - uśmiechnął się pokazując zęby.
Po piętnastu minutach spory stosik pancake'ów leżał już na stole. Wyciągnąłem z lodówki syrop klonowy, bitą śmietanę i konfiturę malinową. Oboje dosłownie rzuciliśmy się na potrawę i pochłanialiśmy ją w prędkości światła.
Po jakoś piątej porcji telefon brązowookiego odezwał się dźwiękiem przychodzącej wiadomości. Chłopak podniósł komórkę. Jego szczery uśmiech zszedł z twarzy momentalne. Widziałem, że czytał tekst kilka razy, jakby nie dowierzał, że to się dzieje.
- Co jest? - zacząłem.
- Malia chce się spotkać - odpowiedział chłodno.
- Pójdziesz? - zapytałem zaniepokojony.
- Powinienem - odparł. - Mógłbyś iść tam ze mną?
- Jasne, że tak, ale musisz mi coś obiecać.
- Co dokładnie?
- Że cokolwiek by powiedziała i nawet jeśli będzie błagała na kolanach, nie wrócisz do niej - rzekłem pewnie.
- Dlaczego ci tak na tym zależy?
- Ty jeszcze pytasz? Stiles, kocham cię i gdybyś znów z nią był nie miałbym żadnych szans na bycie szczęśliwym. Poza tym, uważam, że jeśli zdradziła cię raz, to jest w stanie zrobić to znowu.
- Pewnie tak jest, ale...
- Ale?
- To wszystko jest trudne. Takie "przerzucenie się" na kogoś innego z dnia na dzień jest dosyć dziwne.
- Ale co mam przez to rozumieć? Myślałem po wczoraj, że czujemy do siebie to samo.
- Nie powiedziałem, że nic do ciebie nie czuję, ale nigdy nie byłem z facetem...
- Wstydzisz się tego?
- Nie o to chodzi, ale to coś nowego.
- Okej, rozumiem - spuściłem głowę.
- Ale obiecuję, że do niej nie wrócę, bo też chcę być z tobą - odrzekł, a następnie położył mi rękę na udzie. W odpowiedzi uśmiechnąłem się szczerze i widziałem, że brunet bardzo docenił ten gest.
Zjedliśmy do końca rozmawiając, ale oboje czuliśmy lekko napiętą atmosferę. Słowa tego chłopaka, gdy mówi, że mnie kocha brzmiały mi w głowie cały ranek.
Po posprzątaniu talerzy i sprzętów kuchennych poszliśmy się szybko ogarnąć, bo po tej całej imprezie i jej późniejszych powikłaniach nie pachnęliśmy za pięknie. Pierwszy pod prysznic poszedł Stiles, ja w tym czasie wybrałem dla nas jakieś ciuchy, niezbyt eleganckie, ale mieliśmy tylko iść do byłej chłopaka. Tylko.
Wyciągnąłem z szafy dwie pary ciemnych jeansów i parę grubych, ciepłych bluz, bo jak wcześniej zaobserwowałem, temperatura wynosiła coś poniżej dziesięciu stopni. W czasie, gdy mój rówieśnik wciąż siedział w łazience szybko pościeliłem łóżko.
Po kolejnych czterdziestu minutach nareszcie wyszliśmy z mojego mieszkania. Zamknąłem drzwi na klucz i sprawdziłem, czy na pewno nie da się ich otworzyć. Otworzyłem furtkę przed brunetem, na co on odpowiedział teatralnym dygnięciem. Wiedziałem, że zrobił to dla żartów, ale mimo wszystko było to urocze. Gdy już zupełnie opuściliśmy moją posesję i zaczęliśmy zmierzać do domu Stiles'a, chłopak złapał mnie za rękę i przyciągnął mocno w swoją stronę.
Naszły mnie obawy i to nie takie małe, lecz ogromne. Nie powinienem był się martwić, przecież obiecał mi, że sie wróci do Malii, ale to było silniejsze ode mnie. Nie wiem co zrobiłbym, jeśli zobaczyłbym ich znów razem. Podejrzewam, że moje serce pękłoby na milion kawałków.
Wiedziałem i to bardzo dobrze, że nie wyglądam na takiego, który okazuje uczucia. Ludzie oceniali mnie zawsze po wyglądzie, a nie oszukujmy się, z tego punktu byłem groźny. Może była to jedna z przyczyn samotności w szkole? Najbardziej bolało mnie to, że nie wiązało się to w najmniejszym stopniu z prawdą. W środku miałem potrzebę zawiązywania znajomości, poznawania nowych ludzi, ale też zapewnienie bezpieczeństwa tym najbliższym. Zawsze chciałem stawiać się w dobrym świetle, pomagać innym, ale od jakieś czasu nie było to możliwe. Wydawało mi się, że tak po prostu musi być, że dorosłem, skamieniałem, ale przy Stilesie nie umiałem taki być. Mięknąłem, rozpływałem się. Ale to chyba nie było nic złego, jeśli nie chciałby wykorzystać tego przeciwko mnie.
Zachęcam do komentowania i gwiazdkowania, bardzo motywują!
CZYTASZ
now I can take her man // sterek
FanfictionSerce to skurwiel. Mam czasem chwile, że jest moim największym wrogiem, jednak końcowo, zdaję sobie sprawę, że to ono miało rację od początku.