Podczas gdy tak się zamyśliłem doszliśmy pod blok bruneta. Hmm, ta droga wczoraj wydawała się dłuższa. No nic. Popatrzyłem na brązowookiego i ujrzałem przerażenie. Ścisnąłem mocnej jego dłoń.
- Będzie dobrze, to zajmie kilka minut, a potem będziemy mogli być już szczęśliwi, razem - rzekłem, a potem pocałowałem go, by dodać mu otuchy.
Weszliśmy na klatkę schodową, potem do mieszkania chłopaka. Do naszych nozdrzy dotarł zapach alkoholu, papierosów i przekąsek. Wszędzie walały się papierki od jakiś chipsów albo batonów. Już w holu zastaliśmy pierwszego z imprezowiczów, śpiącego, opartego o ścianę z butelką piwa w ręku. Udaliśmy się do salonu, gdzie to wszystko się odbywało. Stiles szukał wzrokiem Malii, a gdy już zatopił wzrok w dziewczynie śpiącej na kanapie, ledwo się na niej trzymając poszedł w jej stronę z kamiennym wyrazem twarzy. Gdy blondynka go zobaczyła, spadła z sofy, najwidoczniej przestraszyła się. W jej żyłach wciąż płynęły używki i było to bardzo dobrze widoczne. Kobieta zwróciła wzrok na bruneta i uśmiechnęła się lekko. On ukucnął przy niej, a ta chwyciła jego rękę.
- Wracasz, prawda? - burknęła,
- Nie tym razem, przepraszam - wstał, puszczając jej dłoń i przecinając jakąkolwiek więź między nimi. - Wyjdźcie stąd wszyscy, musimy posprzątać ten bałagan, który zostawiliście.
- Stiles... proszę, daj mi ostatnią szansę - błagała blondynka. Widziałem te maślane oczy ukochanego. Nie mogłem pozwolić, żeby mi go odebrała.
- Olej ją - szepnąłem, ale na tyle głośno, żeby i on, i ona to słyszeli.
- Nie wtrącaj się, Derek!
- Otóż będę, bo nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, Malio, ale zająłem twoje miejsce - powiedziałem chłodno po czym przyciągnąłem brązowookiego do siebie i pocałowałem czule na oczach wszystkich.
- S-Stiles... błagam, powiedz, że to nie prawda - blondynka miała łzy w oczach. Widoczny był jej żal, ale już byłem pewny, iż brunet jest tylko i wyłącznie mój.
- Zasmucę cię, bo to czysta prawda. To koniec, Malia. Musisz się pogodzić z tym, że znikam na dobre z twojego życia - burknął chłodno student. Byłem dumny, że nie złamał się namowami i słodkimi oczkami byłej.
- Ale...
- Wyjdź już stąd, dziewczyno! - podniosłem głos, bo jej uparty charakter zaczynał mnie irytować.
Wtedy zrozumiała, że nie ma z nami oboma szans. Mozolnie podniosła się z podłogi i próbując skatować nas wzrokiem udała się z kilkoma innymi facetami w kierunku drzwi. Nastała w końcu ta chwila, że przekroczyła próg i jedyne co usłyszeliśmy to głośny trzask.
Wiedziałem, że było to trudne doświadczenie dla Stiles'a. Naprawdę ją kochał, oddał całe swoje serce, co potem okazało się wielkim błędem. Malia czuła się po prostu bezpiecznie i myślała, że na wszystko może sobie pozwolić. Myślę, że gdyby nie ja, brunet nie zerwałby z nią i wciąż musiałby przeżywać zdrady.
Jego tolerancja również została poddana próbie. W momencie gdy całowałem go przy wszystkich, w tym mam na myśli blondynkę, czekałem na jego reakcję. Obstawiałem, że albo mnie odepchnie, albo odda czułość. Na szczęście nie stchórzył i pokazał nasze uczucie publicznie.
Wiem, że nazywanie tego wszystkiego miłością jest trochę dziecinne i nienormalne, ale to naprawdę odczuwałem. Przecież nigdzie nie było powiedziane, że musiałbym zakochać się tego wieczora, podczas którego brązowooki został zraniony przez dziewczynę. Mogłem zauroczyć się wcześniej, może nawet już na samym początku, ale nie dopuszczałbym do siebie tej informacji. Tego sam nie byłem pewien, pewnie dowiedziałbym się w przyszłości. Nie ważne.
Ważne było to, że Stiles był ze mną. Mentalnie i fizycznie. Leżeliśmy razem na jego kanapie wtuleni mocno w siebie. Wplotłem palce w jego brunatne włosy i wpędzałem je w nieład, co jakiś czas zaplatając małego warkoczyka. Gdy ta czynność zaczęła mi się nudzić, zjechałem ręką do jego ciepłego brzucha i zacząłem jeździć po nim palcami co wpędzało chłopaka w dreszcze przyjemności. Oboje wiedzieliśmy, że nie bierze nas na relacje intymne, a na mizianie się, przytulanie. Pokazywanie miłości i uczuć.
W jakimś momencie Stiles podniósł wzrok i ziemi na mnie. Ponownie zagłębiłem się w jego oczach, które pochłonęły mnie w stu procentach. Można było tak łatwo odczytać z nich uczucia, a za razem przesiąkały one tajemniczością. Tak bardzo pociągał mnie ich kolor i iskierki umieszczone w środku. Pocałowałem go lekko, pokazując darzącą jego osobę miłość.
*koniec*
No i stało się, domyślaliście się takiego zakończenia?
Zachęcam do komentowania i gwiazdkowania, bardzo motywują!
CZYTASZ
now I can take her man // sterek
FanfictionSerce to skurwiel. Mam czasem chwile, że jest moim największym wrogiem, jednak końcowo, zdaję sobie sprawę, że to ono miało rację od początku.