A co gdyby przenieść Wiedźmina do teraźniejszości i zrobić z Geralta ochroniarza Jaskra?
(Geralt)
Zlecenie było proste. Ochrona dzieciaka wysoko postawionej dyplomatki. Okres trwania miesiąc. Miejsce wykonania misji posiadłość zleceniodawczyni. Osoba objęta ochroną to siedemnastoletni chłopak. Zagrożenie wynikało z pracy wykonywanej przez jego matkę. Kobieta miała podpisać porozumienie między naszym krajem, a sąsiadującym. Jednak jak to było w polityce znajdowali się również przeciwnicy pokojowych rozwiązań. Listy z pogróżkami zobligowały kobietę do podjęcia radykalnych kroków i wynajęcia grupy „Wiedźmin" do ochrony. Jako jeden z głównych członków otrzymałem zadanie bezpośredniej opieki nad małolatem. Misja była nużąca, irytująca, ale jednak stałem teraz pod drzwiami nowego podopiecznego. Zapukałem i po usłyszeniu zezwolenia wszedłem to zadziwiająco nudnego pokoju jak na tak bogatego bachora.
Wielkie okna były zasłonięta przez granatowe kotary, a jedynym źródłem światła był bogato zdobiony kryształami żyrandol. Pomieszczenie, choć duże było niemal puste. Znajdowało się tu wyłącznie duże, dwuosobowe łóżko. Na prawo od drzwi stała szafa, na której drzwiczkach znajdowały się lustra. Dodatkowo wyposażenie obejmowało biurko zawalone podręcznikami oraz kartkami, niewielki stolik, a przy nim dwa krzesła oraz duży telewizor zajmujący miejsce naprzeciw posłania. Na środku stał chłopak, którego miałem stać się ochroniarzem. Przeciętnej urody, którą zdążyłem już poznać na wielu zdjęciach otrzymanych od zleceniodawczyni. Wyglądał na niezadowolonego moją obecnością, ale dzieciaki w jego wieku uwielbiały się buntować przeciwko wszelkim zasadom, dlatego nie byłem w ogóle zaskoczony jego chłodnym spojrzeniem.
- Więc to ty masz być moją nową niańką – fuknął przeczesując włosy szczupłymi palcami – Zaczniemy od tego, że mi się przedstawisz i udamy, że cię nie ma. Imię?
- Jestem Geralt z pododdziału „Rivia" bezpośrednio związanego z grupą „Wiedźmin".
- Chciałem tylko imię, a nie całą biografię – powiedział rzucając się na łóżko – Stań sobie pod ścianą i staraj się jak najciszej oddychać. Będę spał.
I chuj mnie to obchodziło. Już wiedziałem, że trafił mi się cholernie rozpieszczony dzieciak. Najbardziej nie lubiłem tych wszystkich snobów, którzy myśleli, że jak rodzice mieli pieniądze to posiadali cały świat. Rzucić takiego między zwykłych ludzi to godzinę by się zastanawiał jak skasować bilet w autobusie. Jednak teraz najważniejsza była misja. Jeśli zakończy się sukcesem nasza grupa otrzyma sporą sumkę, a ja w końcu będę coraz bliżej spłacenia długu, który zaciągnąłem na zakup domu. Może i w nim nie mieszkałem, ale nie chciałem, żeby zajął go komornik. Było tam zbyt wiele wspomnień. Nie chciałem ich utracić. Dalej na ścianach wisiały zdjęcia moje oraz Yen. Jedynej kobiety, którą pokochałem. Choć czasami zachowywała się jak diablica to była prawdziwym aniołem. Inaczej śmierć by mi jej nie odebrała. Umarła tak młodo, bo była za cudowna na ten jebany świat.
Chłopak usnął, a ja musiałem czekać, aż się wybudzi. Nie znaliśmy dnia, ani godziny jak zamachowcy postanowią go porwać. Póki pakt pokojowy nie został podpisany musieliśmy uważać nawet na cholerną muchę latającą obok jego ucha. Lambert zajmował się patrolem ogrodu, a Eskel siedział na parterze i pilnował, aby nikt się tam nie pojawił. Była nas tylko trójka, ale w takim składzie radziliśmy sobie najlepiej. Nie potrzebowaliśmy jakiś młokosów, którzy spierdoliliby misję. Dzieciaki, które teraz przychodziły oczekiwały adrenaliny i dużych pieniędzy. A tak naprawdę to była mozolna, czasochłonna praca za psie pieniądze, jeśli się je rozdzielało na kilka głów. Nie wyobrażałem sobie jednak innego zawodu. Bycie ochroniarzem na zlecenie to najlepsze co mi się przytrafiło i pozwalało poświęcać więcej czasu na myślenie o kimś niż samym sobie.
CZYTASZ
Do końca razem (Geralt x Jaskier)
FanfictionShoty z parą Geralt x Jaskier Fanfiction! Postaci nie należą do mnie. Są własnością pana Andrzeja Sapkowskiego, którego twórczość zainspirowała do powstania tego ff. Źródło grafiki na okładce: pixabay.com/pl/