W ciepłej i dusznej sali siedziała masa krajów, głównie śmiejących się i rozmawiających ze sobą. Dopiero przed chwilą ktoś wpadł na pomysł by otworzyć okna, i pomieszczenie mimo że wciąż z zaduchem, powoli się wietrzyło. Co poniektórzy narzekali na zimno, ale większości taki stan rzeczy się podobał. Przy ścianie ciągnęła się kolejka personifikacji, a sala wypełniona była stołami. Zewsząd dochodził gwar rozmów, czasem o bzdetach a czasem o poważnych tematach. Przy jednym ze stołów siedziała czwórka przyjaciół, beztrosko jedząc i śmiejąc się z żartów. Nic specjalnego.
Polska siedziała przy stole z resztą V4 i próbując się nie udławić kanapką. W pewnym momencie do ich stolika podszedł Niemcy.
-Hej, dzisiaj organizuję taką imprezę, chcielibyście przyjść? - spytał z uśmiechem dając ewidentne znaki że mówi tylko do Czech, Węgier i Słowacji którzy wymienili szybkie spojrzenia.
-Z chęcią - powiedział Czech z delikatnym uśmiechem a Słowacja potwierdziła to kiwnięciem głowy, tak samo jak Węgry.
Dalej Polska właściwie to nie słuchała a swoim uszom pozwoliła wyłapywać losowe urywki rozmów. Jakby w dziwnym letargu siedziała słuchając wszystkiego wokół... "Grecja, ty idiotko!" "Czemu nagle jestem idiotką? Nie mów że sama nie chciałaś tego powiedzieć!" "No wiesz, według mnie to nadal będzie zwykłe warzywo choć kij wie" "Tajwan znów się zamknął w sobie" "Nie przejmuj się tak nim, wiesz że ma tak czasem..." "Ej, to prawda że wzięłaś się za produkcję butów?~" "A co, coś się nie podoba?" "Nie no, po prostu się dziwię że w końcu coś sama zrobiłaś" "Mówisz na serio? Wow! Mogę być druhną?~" "Co? O czym ty w ogóle mówisz! Ughm...". Z tego transu i wsłuchiwania się w rozmowy i śmiech wyrwał ją nie kto inny niż Czech.
-Halo, ziemia do Polski. Jesteś tu czy już odleciała w kosmos?
-Mogłabym polecieć w kosmos, ale tym razem zostałam tutaj. - uśmiechnęła się lekko.
~~Le tajm skipp~~No i stało się. Pomyśleć, że znów tu siedzi i obserwuje ulicę. Polka stała przed oknem, dwoma rękoma trzymając kubek z gorącą herbatą i patrząc pustym wzrokiem za granicę domu. Minął tydzień odkąd przy tym samym oknie zobaczyła Niemca i od tego czasu jakoś nie mogła wymazać tego z pamięci, a je myśli pozostawione same sobie uciekały do tamtej chwili. Choć tak właściwie to nie skupiały się wtedy na postaci Szwaba a na otoczeniu... Jakby nawet myśli wolały go omijać szerokim łukiem. Jednak im częściej o tym myślała, tym bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że nie było tam nic wielkiego ani godnego uwagi. A jednak dzień w dzień staje przed tym pieprzonym oknem i obserwuje sąsiedztwo jakby oczekując, że nagle z krzaków wyskoczy Niemiec z tajemniczą miną i krwią na rękach czy coś.
Westchnęła odkładając kubek z ciepłą cieczą na parapet. Zakryła twarz rękami uświadamiając sobie, że właściwie to nie tylko przez tą sytuację tu stoi. Cały czas wiedziała czemu to robi, a przynajmniej miała tą świadomość gdzieś głęboko w głowie, choć do dziś nie chciała tego przyjąć do wiadomości. A jednak. Poddała się. Oto ona, wielka Polska poddała się jakiemuś głupiemu stereotypowi. Chyba każdy zna stereotyp polskiego monitoringu pod postacią starych bab, które nie mając co robić notują każdy ruch sąsiadów i łypią na przechodniów oczami, które zazwyczaj nie pozwalają na poprawne odczytanie etykietki na słoiku ogórków kiszonych, teraz zamieniają się w sokole. Tak, właśnie w ten sposób spędza dzień każda emerytka, racja? Haha. Jednak naszej bohaterce nie jest do śmiechu. W końcu to ona reprezentuje to państwo i to O NIEJ mówią te stereotypy.
Czas na lekcję. Mimo, że personifikacja jest także żyjącą istotą z własnym rozumem i charakterem, to wszystko może się zmienić. Z każdej strony świata nadciągają stereotypy, często nawet od wewnątrz, z samej polski. Wywierają one stres na każdym krajo-człowieku. Każdy boi się, że ludzie widząc go takiego jakim jest, pomyślą, że jest nudny, czy niefajny, może zły, a może zbyt taki, zbyt owaki. Wywiera to na nich presję, na to nakłada się jeszcze polityka, gospodarka, edukacja, arena międzynarodowa, pełno pracy. Po prostu nie ma czasu by pokazać swój własny charakter, więc mimowolnie, najczęściej nieświadomie, personifikacje uginają się pod stereotypami i są tacy jacy inni chcą by byli. Nawet ci z silnym duchem, mogą NIE MIEĆ CZASU BY BYĆ SOBĄ. Łatwiej i często przyjemniej jest... Poddać się, i być stereotypowym Januszem chodzącym w sandałach i z siatką z biedronki, gentelmanem z pierdyliardem herbat w kieszeniach, eleganckim modnisiem, niedorozwiniętym pijakiem, pracoholikiem udającym karetkę, ekstrawertykiem całującym ziemniaki czy drwalem polewającym pierdoloną pizzę hawajską syropem klonowym. Dziękuję za uwagę.

CZYTASZ
NoName || CountryHumans
FanfictionKsiążka zainspirowana "Co by było gdyby" od MonikaTRASH Gdy w mieście krai dochodzi do niewyjaśnionych zaginięć, wpierw nikt się tym nie przejmuje, jednak znika coraz więcej osób, a część krai wszczęła śledztwo, w którym nie bierze udziału Polska. W...