15. Druga strona.

246 23 2
                                    

Teraz wiem, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.

Dziewczyna po raz kolejny stała przed jasnymi drzwiami do sporego budynku. W pamięci miała, że ostatnio kiedy tu była zauważyła przystanek autobusowy. Dlatego nie miała większych problemów z dotarciem na miejsce. Zadzwoniła dzwonkiem, ale nie doczekała się żadnego rezultatu. Zadzwoniła podonownie lecz z takim samym skutkiem. W głowie dziewczyny pojawiła się wizja, że mógł sobie coś zrobić. Postanowiła sprawdzić, czy Jin zamknął drzwi na klucz. Chwyciła za mosiężnął klamkę i szarpnęła nią. Drzwi nie były zakluczone. Weszła więc do środka i rozejrzała się dokoła. Dom jakby świecił pustkami, nie było w nim widać ani żywej duszy.

- Jin... Jesteś tu? - zapytała, lecz usłyszała tylko swoje delikatne echo. Zaczęła zaglądać do rozmaitych pomieszczeń i sprawdzać czy aby nie ukrywa się w nich chłopak. Nie było go jednak w żadnym kącie. Zostało jej tylko sprawdzić górę. Wspięła się po drewnianych schodach. Jej oczom ukazał się korytarz a w nim pouchylane drzwi do pokoi. Wszystkie były otwarte z wyjątkiem jednego. Erima domyśliła się, że to tam ukrywa się przyjaciel. Cicho zajrzał do środka.

Jin siedział na fotelu i patrzyła na widok za oknem. Co prawda był odwrócony do niej tyłem, ale mogła, po jego zgarbionych ramionach i lekko spuszczonej głowie, poznać że jest smutny. Bardzo smutny. Musiał usłyszeć jej kroki bo spojrzał za siebie, lecz zaraz wrócił do wcześniejszej pozycji. Erika stanęła obok fotela i dostrzegła jego zaszklone, tępo patrzące przed siebie oczy. Otworzyła usta ale zaraz je zamknęła, ponieważ nie miała pomysłu jak rozpocząć dialog. W końcu usłyszała jego lekko zachrypnięty głos.

- Dostałem wczoraj telefon... - zaczął. - Myślałem, że jej się polepszyło, że już może wyjść że szpitala, że mogę być o nią spokojny... Ale tata...- zatrzymał się na moment. Po jego policzku spłynęła pojedyncza łza. - Powiedział, że jest gorzej...- rozpłakał się na dobre. Erika przytuliła go mocno. Trwali tak, dopóki starszy nie przestał szlochać.

- Jin... - zaczęła delikatnym głosem. - Wszystko będzie dobrze. Twoja mama napewno jest silną kobietą. Zniosła tyle cierpienia... Jestem pewna, że jeszcze zatańczy na twoim weselu. - po tym zdaniu ugryzła się szybko w język. Za długi jęzor...*Chłopak zaśmiał się delikatnie na te słowa. Siedzieli przez chwilę w milczeniu, spoglądając na siebie ukradkiem.

- Przepraszam, że musisz oglądać mnie w tym stanie... - chłopak przerwał w końcu ciszę.

- Przecież to nic takiego. Każdy miewa gorsze dni.

- Zwłaszcza idol... - wyszeptał z nadzieją, że dziewczyna tego nie usłyszy. Przyjżała mu się z zaciekawieniem, po czym poznał, że jednak słyszała. - Wszyscy myślą, że życie idola to sielanka. Tu sobie zaśpiewa, tam podpisze autograf, dostanie śniadanie do łóżka i śpi na forsie. Artysta to też człowiek. Miewa swoje problemy, wzloty i upadki. Nikt tego nie dostrzega, bo artyści dobrze to w sobie kryją. Nie widać tego na pierwszy rzut oka. My jako zespół staramy się nie dawać po sobie znać, że coś jest nie tak...- zatrzymał się na momenty by zaraz znowu kontynuować. - Mama zachorowała jak byłem w trasie koncertowej. Tata nic mi nie powiedział, bo martwił się, że może to wpłynąć na jakość mojej pracy. Dowiedziałem się wszystkiego dopiero po powrocie. Zawsze po trasie menadżer daje nam miesiąc wolnego. Spędziłem cały miesiąc opiekując się mamą. Nie odstępowałem jej na krok. Od tamtej pory boli mnie serce za każdym razem kiedy jest z nią gorzej. W pracy staram się nie myśleć o tym wszystkim... Ludzie widzą moją lepszą stronę. Uznją mnie za radosnego, pełnego życia. Ale z drugiej strony tak nie jest... Ty poznałaś moją drugą stronę...
- po tym znowu zapadła cisza. Młodzi wpatrywali się w siebie bez słowa.- Rzadko się zdarza, żebym otworzył się przed kimś po tak krótkim czasie znajomości... Ale czuję, że tobie mogę zaufać.

- Jin... Chcę, żebyś wiedział, że na mnie możesz polegać. Twoje sekrety mogą się u mnie czuć bezpiecznie. - zaśmiała się delikatnie.

Chłopak cały czas wpatrywał się w nią jak w obrazek. Jego wzrok uciekł na malinowe usta dziewczyny. Wiedział, że to co za chwilę chce zrobić jest totalnie szalone. Jednak nie myślał w tej chwili racjonalnie. Jedyne czego chciał, to poczuć jej usta na swoich. Powoli zbliżył się do jej twarzy. Dziewczyna nie ukrywała szoku, jednak było u niej brak odwagi żeby ruszyć się choćby o milimetr.

Kiedy ich usta już prawie się zetknęły, po pokoju rozległ się dzwonek telefonu. Jin odskoczył od dziewczyny jak poparzony i chwycił w ręce telefon.

- Tak Joon'ie?... Tak, już wszystko w porządku.... Jest u mnie... Dobrze, będę czekał.- po krótkiej rozmowie rozłączył się. Po chwili z brzucha Eriki wydobyło się głośne burczenie. Dziewczyna złapała się za brzuch i poczerwieniała na twarzy.

- Em... To może ja... - zaczęła zawstydzona,ale nie było dane jej skończyć.

- Musisz być głodna... Jadłaś coś? - zapytał. Ona pokręciła przecząco głową. - Dlaczego, powiedz mi, wychodzisz z domu bez śniadania. Przecież to nie zdrowe.- oburzył się chłopak.

- No bo... Ja... - próbowała się tłumaczyć.

- Dobra, już nie tłumacz się, tylko choć ze mną. Zrobię Ci coś do jedzenia.- złapał ją za nadgarstek i pociągnął za sobą.

- Jin... - zaczęła znowu niepewnie. Chłopak odwrócił się w jej stronę. - Tam wcześniej... Ty chciałeś... No wiesz...

- Em... Możesz o tym zapomnieć. Chwilowe zaćmienie umysłu. - podrapał się po karku. - No chodź bo mi tu padniesz zaraz z głodu. - pociągnął ją dalej.

Lecz ona nie zapomniała...

*Kto pamięta skąd ten cytat? 😏😂

💜💜💜

Nie wierzę w siebie 😆 Moja produktywność sięgnęła szczytu. Dawno nie było rozdziału dzień po dniu... I jak mogłam przerwać tak wyczekiwaną scenę, ale ze mnie wyrodna autorka 😂 Obiecuje, że już niedługo nastanie ten moment 😇

DWIE STRONY ~Kim Seokjin~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz