4

151 13 2
                                    

Widać było, że John się przestraszył, próbował do mnie nawet parę razy podejść, lecz za każdym razem się jednak wycofywał, nie mógł z siebie wydusić ani jednego słowa. W końcu zebrałam siły oraz siebie z podłogi i postanowiłam się w końcu otworzyć.

– Posłuchaj mnie ty chory psychicznie człowieku – warknęłam – Łapy przy sobie rozumiesz? Wystarcza mi to, że już mój własny ojciec nie raz próbował się do mnie dobrać i naprawdę nie mam ochoty znów tego przeżywać, a już tym bardziej z tobą!

– Natal... – próbował powiedzieć moje imię, lecz mu przerwałam.

– Żadne Natalie! Odczep się wreszcie ode mnie. Czego ty nie rozumiesz? Zostaw mnie w świętym spokoju, błagam! – wrzasnęłam tak głośno, jak tylko mogłam.

Oczywiście John już się zdenerwował. Podszedł do mnie i już podnosił rękę, żeby mnie uderzyć, gdy ktoś zaczął szarpać klamkę od drzwi.

– John?! Otwieraj! – krzyczeli chłopacy zza drzwi.

Chłopak przeklnął pod nosem, po czym im otworzył. Widać było, że był strasznie wnerwiony.

– Co się tu stało? Czemu tak krzyczałaś Natalie?! – spytał Liam, kierując wzrok na mnie.

– Nic – powiedziałam głośno, przełykając ślinę.

– Jak to nic? Przecież ty się cała trzęsiesz! – podniósł głos Zac.

– Nic się nie stało. Po prostu dotknąłem ją tu i tam – wtrącił się John z uśmieszkiem.

– Ty jesteś niepoważny? Przecież ona ma jakiś atak paniki – stwierdził Liam.

– Ta jasne – odparł John i wyszedł z pokoju jakby nigdy nic.

Zac od razu poszedł za nim, krytykując w tym czasie jego zachowanie, a Liam podszedł do mnie i próbował mnie uspokoić.

– Spokojnie, domyślam się, co zrobił ten pajac. Mówiłem ci, że jest strasznym dupkiem – powiedział.

– Racja. On jest dupkiem, Zac jest dupkiem a nawet ty! – krzyknęłam, wskazując na niego palcem.

– Nie każdy jest taki jak on – odparł.

– Jasne, mało mnie to obchodzi, nienawidzę was. Zniszczyliście mi życie, a myślałam, że już bardziej się nie da! Zostaw mnie. – powiedziałam załamana.

Chłopak bez zawahania się wyszedł z pokoju, zamykając drzwi. Była dopiero trzynasta, a już cały dzień miałam zwalony i nie miałam ochoty na nic oprócz wleźć pod kołdrę i płakać. Zastanawiacie się pewnie, czemu nie ucieknę. Gdyby to było takie proste. W każdym oknie są kraty, a do drzwi wejściowych nie miałam nawet dostępu. Nic mi nie zostało do roboty, oprócz pójścia spać, więc to właśnie zrobiłam. Byłam taka załamana, że zaśnięcie zajęło mi pół godziny.

***

Podczas mojego snu miałam uczucie, że ktoś mnie głaszcze po głowie i trwało ono bardzo długo. W końcu przebudziłam się i zobaczyłam siedzącego na łóżku obok mnie Johna. Oczywiście to on mnie głaskał. Od razu, gdy się zorientowałam, że to właśnie on, dynamicznie się od niego odsunęłam.

– Uważaj sobie – powiedział najwyraźniej zadowolony z siebie.

– Zostaw mnie, radzę ci – warknęłam odważnie.

– A ja ci radzę się pilnować, ponieważ Zac i Liam znowu musieli wyjść, więc znów jesteśmy sami – odparł.

– Nie groź mi... – odpowiedziałam przestraszona.

– Nie grożę ci, tylko informuje kochanie – powiedział dumny z siebie.

– Pff – prychnęłam.

– Nie pff, tylko choć na dół, bo księżniczko przespałaś trzy godziny i jest już piętnasta, czyli czeka na nas obiad – odpowiedział.

Naprawdę żenowały mnie jego zwroty do mnie, więc nie odpowiedziałam, tylko poszłam za nim. Idąc do kuchni, zatrzymaliśmy się przy drzwiach wejściowych, ponieważ zadzwonił do niego telefon. Pomyślałam, że to dobra okazja, żeby zwiać. Gdy wziął telefon do ucha, szybkim ruchem wzięłam wazon z kwiatami z półki obok drzwi oraz go uderzyłam mocno w głowę. John od razu zemdlał, a ja przerażona rzuciłam się w stronę drzwi. Popatrzyłam chwilę na nie, modliłam się bardzo o to, żeby były otwarte i na szczęście były. Pociągnęłam za klamkę i tak szybko, jak mogłam, wybiegłam z domu i zaczęłam biec przed siebie. Niestety, zobaczyłam to, czego naprawdę się obawiałam.

I'm not yoursOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz