7

159 19 8
                                    

Obudziłam się, czując zimne ręce na swoim brzuchu. Tak mnie to przestraszyło, że dosłownie spadłam z łóżka. Zamiast pomocy, otrzymałam śmiech Johna. Popatrzyłam na niego groźnie.

– Sto lat Natalie – powiedział nagle.

– Znów zapomniałam, że dziś mam urodziny. Dziękuję – odpowiedziałam.

– Dziś wracają Zack i Liam z twoim prezentem – uśmiechnął się.

– Prezentem? Jakim? – spytałam, patrząc na niego maślanymi oczkami.

– Niedługo się dowiesz, mała – zaśmiał się – a teraz chodź na śniadanie.

Już nic nie odpowiedziałam, tylko ruszyłam za nim prosto do kuchni. Nie myślcie sobie, że nagle zmieniłam o nim zdanie. Dalej trzymam się mojego planu i wcale nie lubię Johna. Jak można czuć sympatnię do kogoś, kto cię w pewnym sensie uprowadził i podniósł na ciebie rękę?
Gdy weszłam do kuchni, zobaczyłam gotowe jedzenie. A to cwaniak...
Bez słowa usiadł, gestem dłoni zapraszając mnie do stołu lecz ja zdecydowałam się usadowić się mu na kolanach. Widocznie go to zadowoliło, ponieważ odrazu poczułam jego ręce owinięte wokół talii. W ten sposób zjedliśmy pyszne śniadanie, które przygotował. W końcu John spróbował się do mnie zbliżyć i pocałować, ale przerwał mu dzwonek do drzwi. Dzięki Bogu.
Byli to Zack i Liam.

– Wszystkiego najlepszego! – krzyknęli równocześnie.

– Prezent czeka w ogrodzie – odparł wciąż zdenerwowany na mnie Liam.

– Dziękuję, ale zanim tam przejedziemy mogę cię prosić na słówko? – poprosiłam z nadzieją chłopaka.

– Dobra – powiedział, po czym przeszliśmy na bok.

– Nie gniewaj się już na mnie. Zrozum to, że jestem tu przetrzymywana i logiczne jest to, że chciałam uciec. Kto normalny by nie chciał? – spojrzałam  na niego błagalnym wzrokiem.

– No okej... Przepraszam, nie chciałem cię wtedy uderzyć. John jest dla mnie jak brat i puściły mi hamulce. Wybacz mi to – odpowiedział.

– Rozumiem, wszystko w porządku. Chodźmy. – wróciliśmy do Johna i Zacka, którzy byli lekko zdziwieni.

– Dobra, może poszlibyśmy wreszcie do tego ogrodu? – rzekł jeden z nich.

Wychodząc na zewnątrz, zauważyłam ślicznie ozdobione pudełko. Leżało spokojnie na ziemi. Chłopacy patrząc na mnie, dali mi znak żebym otworzyła. Nie czekając ani chwili dłużej, podeszłam do prezentu i jednym sprawnym ruchem je otworzyłam. To, co w nim zobaczyłam, totalnie mnie zatkało. Ukazał mi się maleńki piesek, rasy York. Widząc mnie, ucieszony od razu skoczył na moją osobę. Był cudowny.

– Dziękuję – pisnęłam z radości, a oni się tylko uśmiechnęli.

Takiego prezentu, się nie spodziewałam. To, że dostałam wymarzony prezent, nie zmienia jednak faktu, że będę próbowała stąd uciec. Muszę się wydostać. Cieszę się z psiaka lecz wolność jest ważniejsza.

– Robi się zimno, lepiej wejdźmy do domu – stwierdził Zack.

Jak powiedział, tak zrobiliśmy. Oczywiście zabraliśmy pieska ze sobą.

– A więc, jak chcesz go nazwać? Może John? – zaśmiał się Liam.

– Bardzo śmieszne – odparł imiennik lekko urażony.

– Nazwę go Leo – powiedziałam z iskierkami w oczach.

– A może Liam? – wypowiedział John i uśmiechnął się ironicznie.

– Nie, zostaje Leo i koniec – oznajmiłam.

Nie musiałam długo się zastanawiać nad tym imieniem. Uznałam, że zwierzątko będzie moim towarzyszem niedoli. Jego mądre oczy skojarzyły mi się z inteligencją Leonadra da Vinci. Tak, to odpowiednie wsparcie jakiego potrzebowałam. Im dłużej się na niego patrzyłam, tym bardziej się zastanawiałam dlaczego chłopacy przygotowali mi prezent, mimo że nie musieli. Przecież i tak jestem traktowana jak zabawka, to o co tu chodzi? Dla Johna jestem tylko kolejną dziewczyną, która jest na jego każde skinienie.

Muszę się dowiedzieć kim w ogóle oni są. Młodzi, mają własny dom, auta i bardzi groźnie wyglądają. Mój ojciec się ich bał, więc pewnie to nie są zbyt ciekawe osobistości. Spojrzałam na ich twarze i ręce. Żaden nie trzymał telefonu, więc możliwe, że będę miała szansę się czegoś dowiedzieć.

- Idę do toalety - powiedziałam i spojrzałam na mojego głównego oprawcę.

Skierowałam się do części, gdzie są sypialnie i weszłam do tej zajmowanej przez Liama. On chyba najbardziej mi tutaj sprzyja. Rozejrzałam się po pokoju. W sumie nic nie zwróciło mojej szczególnej uwagi, więc zaczęłam od przeszukania szafki nocnej. Poza nieistotnymi rzeczami, takimi jak jakieś tabletki i śmieci nie znalazłam nic ciekawego, ale wiedziałam, że musi coś być, co by mi podpowiedziało kim są i czym się zajmują. Rzuciłam okiem na szafę i uznałam, że może tam być coś ciekawego. Otworzyłam oba skrzydła i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Zamiast ubrań znalazłam najróżniejszego rodzaju broń. Od noży i mieczy, przez broń palną po kusze. Tak się skupiłam na swoim odkryciu, że nie usłyszałam dźwięku otwieranych drzwi i zbliżających się kroków. Dopiero w momencie, kiedy ktoś wykręcił mi ręce i zasłonił usta, uświadomiłam sobie co się stało.

Zostałam przyłapana.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 04, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

I'm not yoursOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz