Rozdział 10

1.7K 85 4
                                    

Patrzyłam na niego w szoku, sposób w jaki wymówił moje imię, spowodował niesamowity ból. Jednak zdjęłam maskę okazując mu swoje oblicze. W momencie, w którym zobaczył moją twarz jedna samotna łza spłynęła po jego policzku. Ja nie mogłam pokazać, że jakkolwiek mnie to ruszyło. Czułam rozdzierający ból, który przybierał na sile, powodując również, że moja moc zaczęła przejmować nade mną kontrolę.

-Dlaczego odeszłaś? Dlaczego nas zostawiłaś i przyłączyłaś się do nich?! Myślałem, że...

-Myślałeś, że ona Cię kocha?-powiedział głos za mną, po chwili poczułam ciężar dłoni Schmidta na moim ramieniu. Spojrzałam na swojego największego wroga, którego znienawidziłam jeszcze bardziej.-Nada się agentko?

-Tak, szefie. Będzie idealny-powiedziałam to wracając spojrzeniem na twarz Jamesa, która pokazywała jedynie obrzydzenie do mojej osoby.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Weszłam do pomieszczenia urządzonego jak reszta bazy w odcieniach szarości, czerni i czerwieni. Z tą różnicą, że ten pokój był pełen urządzeń, potrzebnych Zoli. Kiedy zostałam zauważona przez naukowca, ten uśmiechnął się w iście szalony sposób, przez który przebiegły mi ciarki po plecach.

-Prosiłeś bym przyszła-zagadnęłam, by jak najszybciej uzyskać informacje i móc opuścić jego towarzystwo.

-Pomożesz mi z eksperymentami na nich- wskazał na szybę, za którą leżeli przypięci do metalowych "łóżek" nasi zakładnicy, wśród nich był również James.-Z tego co słyszałem brałaś czynny udział przy tworzeniu serum dla super żołnierza. Zgadza się?

-Można tak powiedzieć. Byłam głównie obserwatorem, zdobywałam potrzebne składniki i pilnowałam by nic się nikomu nie stało.

-Twoja pomoc tu będzie wyglądać podobnie. Musisz jednak pamiętać, że oni będą cierpieć-ostatnie słowa wypowiedział z czystym zadowoleniem, napawał się tym, że przez niego będą cierpieli. Zaczynałam się go bać.

Podeszłam do szyby oddzielającej nas od naszych "szczurów laboratoryjnych". W pewnym momencie mój wzrok napotkał wzrok Jamesa. Zamknęłam oczy i spuściłam głowę, nie mogłam na to patrzeć. Miłość mojego życia będzie cierpieć, a ja nic z tym nie zrobię. "Przepraszam" powiedziałam bezgłośnie licząc na to, że zrozumie. Wyszłam z pomieszczenia przekazując Zoli, że muszę porozmawiać ze Schmidtem.

Weszłam do jego gabinetu nie racząc zapukać, co spotkało się z naganą w oczach mężczyzny.

-Co zamierzacie z nimi zrobić?-spytałam, gdy zamknęłam za sobą drzwi.

-Zimowych Żołnierzy. Będą naszą bronią, bezduszni i bezbłędni, idealnie wyszkoleni żołnierze. Użyjemy serum podobnego do tego co użyli na twoim bracie...

-Słucham?! Na moim bracie? Dlaczego... Przecież to serum mogło nie zadziałać, mogli go zabić...

-Ja też byłem eksperymentem Jennifer-powiedział to swobodnie acz z nutą goryczy.-Mam wszystkie zdolności, słabsze od twojego brata, ale on jest zdrowy. Mi odebrali moja prawdziwą twarz...

Spojrzałam na niego z niezrozumieniem.

-Jak odebrali ci twarz, nie rozumiem-powiedziałam prawie szepcząc.

On jedynie się uśmiechnął i podniósł fragment skóry z szyi, pod nim było widać mięśnie.

-Cały tak wyglądam, ale pozwól, że oszczędzę ci tego widoku. Nie chciałbym, żebyś w nocy obudziła się z koszmaru niszcząc mi cały budynek-mruknął wracając na swoje miejsce za biurkiem.-A teraz skoro już przyszłaś, powiedz jak rozwijają się twoje umiejętności.

-Większa siła, lepszy słuch, parze dotykiem, gdy tylko zechcę i do tego zabieranie energii, ale to już wiesz-powiedziałam unikając paru szczegółów. Nie chciałam by wiedział, że czasami odnoszę wrażenie, że słyszę czyjeś myśli i potrafię formować różne formy. Mi też wydawało się to tylko moją wybujałą wyobraźnią. Dlatego nie przykładałam do tego zbytniej uwagi.

-To dobrze-powiedział i zanotował coś na kartce. Złożył ją i mi podał.-Zanieś to Zoli.

Wzięłam świstek papieru i opuściłam gabinet. Szybkim krokiem przemierzałam pełne agentów korytarze.  Jednak nie zwracałam już uwagi na ich nieufne twarze. Weszłam do laboratorium Zoli i dałam mu papier.

-Możesz już iść, jutro o 7 przyjdź tu, zaczniemy testy-powiedział po odczytaniu informacji od Schmidta.

Wyszłam z pomieszczenia uprzednio życząc mężczyźnie dobrej nocy, choć miałam szczerą nadzieję, że zdechnie.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Byłoby mi miło, gdybyś zostawił/a po sobie ślad ---> ⭐💬

ZdradaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz