Otworzyłem powoli oczy, które niemal natychmiast zamknąłem przez rażące, jasne światło.
- Nareszcie! - usłyszałem głos.
Spojrzałem na osobę, która siedziała na krzesełku, obok mnie.
- S-Seok-j-jin... - zacząłem kaszleć.
Co jest z moim głosem?!
Muszę się napić...
- Nie, nic nie mów!
Dlaczego tu jestem?
Drzwi się otworzyły.
Moje oczy zaszły łzami.
To był Yoongi.
Mój kochany Yoongi...
Ale coś mi tu nie pasowało...
Wyglądał... Młodziej?
Podbiegł do mnie i mocno przytulił, ale nie za mocno, aby nie zrobić mi krzywdy.
Był młodszy...
Ale dlaczego?
Seokjin również wyglądał młodziej?
Cofnąłem się w czasie?
- Yo-ongi...
- Csii. - uciszył mnie, przykładając palec do moich ust. - Nic nie mów, skarbie.
W jego oczach były łzy. Płakał.
Przeze mnie?
- Tak się cieszę, że nic ci nie jest...
Patrzyłem na niego zdezorientowany. Nie wiedziałem, co innego mógłbym zrobić. Nie miałem nawet siły, żeby usiąść i doskwierał mi okropny ból głowy.
- Miałeś wypadek. - usłyszałem. - Kiedy przechodziłeś przez ulicę, kierowca nie zatrzymał się na czerwonym. - zagarnął moje włosy za ucho.
Co z weselem?
Spojrzałem na kalendarz stojący na szafce.
20 grudnia... 2016
Co?
Jeszcze zanim wyznałem mu co czuję...
To był sen?
To wszystko?
Każdy pocałunek, zaręczyny i nawet ślub...
To wszystko było snem...
Zapadłem w śpiączkę na dwa miesiące...
Nie wierzę...
- Jimin... - usłyszałem cichy szept mojego ukochanego.
Spojrzałem na niego.
Przystojny... Jak zawsze...
Seokjin wstał i opuścił pomieszczenie, zostawiając nas samych. Przy drzwiach zauważyłem również Hoseoka i Namjoona.
Wszyscy tu byli?
- Jimin... - ponownie z jego ust padło moje imię. - Kocham cię...
Moje oczy się rozszerzyły, a wkrótce potem zacząłem płakać.
Czy w przyszłości weźmiemy ślub?
Czy będziemy szczęśliwi?
Mam nadzieję.
Nie, ja to wiem.
Ponieważ dopóki Yoongi jest przy mnie, ja będę szczęśliwy...