Rozchyliłem zszokowany usta, nie wiedząc co mam powiedzieć. Zmarszczyłem brwi, patrząc w dół i strzepując łzy z policzków. Mężczyzna przysunął w moją stronę pudełko chusteczek. Wyciągnąłem jedną i wydmuchałem nos.
- Możesz to zmienić, Marku. - westchnął, nie zdejmując ze mnie wzroku. - tylko małymi kroczkami.
Pokręciłem głową, wypuszczając kolejne łzy.
- Nie wszystko da się naprawić.
- To prawda. - zgodził się. - ale da się podbudować w życiu tak, żeby mieć jakiś plan awaryjny gdy pozostałe rzeczy zaczną się burzyć.
- Nie zawsze ma się na to siły. - dalej stawiałem przy swoim. - po jakimś czasie po prostu odpuszczasz...
- Masz rację. - znów przytaknął. - ale wiem, że ty się nie poddałeś. Wiesz skąd? - spytał a ja popatrzyłem na niego pytająco. - gdybyś się poddał, nie zadzwoniłbyś do mnie tamtej nocy. Zabiłbyś się.
Na ostatnie słowa się wzdrygnąłem. Przerażał mnie fakt, że mężczyzna potrafi mówić o takich rzeczach otwarcie, prosto w twarz. To głupie, ale bałem się, że zaraz powie coś, co dla innych ludzi nie byłoby niczym niezwykłym a mnie za to by zraniło. Jestem przewrażliwiony i z każdą wypowiedzią innych ludzi szukam w ich słowach innych znaczeń. Tych, które mogłyby mnie urazić. I wiem, że nie każdy napotkany przeze mnie człowiek chce mnie zranić, ale strach w mojej głowie wygrywa.
- Walczyłeś, Marku. - brunet kontynuował. - wciąż walczysz. A to, że miałeś odwagę powiedzieć komuś, że nie dajesz sobie już sam rady jest oznaką twojej siły, nie słabości. Ukazuje, że nie chcesz się poddać, więc szukasz rozwiązań.
Zatrzymał się na chwilę, przyglądając się mojej twarzy lecz gdy nie odczytał z niej żadnej emocji kontynuował:
- Charlie Mackesy kiedyś powiedział, że "każdy radzi sobie jak może." - zagryzł wargę, patrząc na stół. - to prawda. Niektórzy ludzie wyznaczają sobie cele, dążą do nich, osiągają je i stawiają sobie kolejne, większe. Zagranie w jakimś filmie, dostanie się do wymarzonej pracy, skończenie studiów. Chcą być zapamiętani. Inni po prostu chcą przejść przez życie nie zauważeni. Spokojni, z własnymi myślami i własnym poglądem. Zamknięci w sobie, bo w tej strefie czują się najbezpieczniej. - westchnął. - nie ma w tym nic złego, Marku. Masz prawo czasem mieć chwilę słabości. Każdy je ma. Ludzie to nie maszyny, mają uczucia.
- Skoro nimi nie są, dlaczego ranią jakby byli pozbawieni uczuć? - spytałem, lustrując dokładnie twarz mężczyzny.
Milczał przez chwilę, zapewne szukając odpowiedniego wyjaśnienia.
- Kumulują się w nich emocje, które wyrzucają na innych. Niektórzy odreagowują płaczem, niektórzy gniewem.
W moim gardle znów zacisnęła się gula, powstrzymując płacz.
- Bronisz ich. - mój głos się załamał. - bronisz ludzi którzy mnie ranią.
- Nie, Marku. - mówił spokojnie. - nie powiedziałem nic takiego.
- Powiedziałeś. - upierałem się przy swoim. - usprawiedliwiasz ich mówiąc, że "niektórzy odreagowują płaczem, niektórzy gniewem."
- Masz rację, powiedziałem coś takiego. - przytaknął. - ale nie wspomniałem nic o tym, że robią dobrze, odreagowując na tobie. Jestem w tym momencie całkowicie po twojej stronie. - zapewnił mnie.
I nie wiem dlaczego, ale słysząc te słowa zrobiło mi się ciepło na sercu. Pierwszy raz od kilku lat poczułem się minimalnie bezpiecznie w jakiejś relacji.
Ale chwilę potem moje ciało oblał dreszcz strachu. Zdałem sobie sprawę z tego, że zaufałem za szybko, a nie powinienem. Zatraciłem się w pustych słowach. Pokręciłem głową i popatrzyłem gdzieś w kąt pomieszczenia.
- Mówisz tak, bo jesteś psychologiem i rozmawianie z ludźmi, wzbudzając ich zaufanie to twoja praca. Tak zarabiasz a przecież pracodawcy nie obchodzi to, czy w ogóle tych ludzi słuchasz. Mają się tylko tobie wygadać i tyle.
- Marku. - mężczyzna zaśmiał się cicho. - gdybym nie chciał rozmawiać z ludźmi, wybrałbym sobie inną pracę. - uśmiechnął się delikatnie, ukazując dołeczki w policzkach. - a jak na razie zaoferowałem ci tą wizytę za darmo, ponieważ siedzę tutaj poza godzinami pracy i według mojego grafiku i moich zarobków jestem teoretycznie już w domu. - uśmiechnął się jeszcze szerzej. - więc możesz spokojnie dzielić się ze mną swoimi problemami. - skinął głową i zamilkł, zapewne czekając aż ja coś powiem.
Pov. Łukasz
Marek siedział ze spuszczoną głową w dół i bawił się palcami. Co jakiś czas rozchylał delikatnie usta, jednak ani razu nie wydobyło się z nich żadne słowo. Jego napuchnięte od płaczu oczy połyskiwały łzami a policzki przybrały lekko czerwony odcień.
Wyglądał uroczo w smutku.
- Nie potrafię powiedzieć o sobie wszystkiego komuś, komu nie ufam. - mruknął. - nawet psychologowi.
- A czego się najbardziej boisz? - spytałem, wzrokiem zjeżdżając na usta młodszego.
Były drobne i sine.
- Że mnie ktoś zrani.
Pokiwałem głową na znak, że rozumiem.
- Nie zdążasz kogoś poznać a już boisz się, że będziesz zraniony. - podsumowałem. - dużo osób tak ma, więc spokojnie, nie jesteś sam. - zapewniłem go. - przeważnie wiąże się to z jakąś sytuacją z przeszłości. Chcesz mi o niej opowiedzieć?
Blondyn wpatrywał się moją bluzę w milczeniu.
- Jest ci trudno o tym rozmawiać, rozumiem. Nie musisz się otwierać na pierwszym spotkaniu. Gdy będziesz gotowy na podjęcie tego tematu: po prostu powiedz. Nie musi to być dzisiaj. - cicho westchnąłem. - pamiętaj, że jestem tu dla ciebie. - dodałem.
Chłopak zjechał wzrokiem na stół, po chwili podążając w górę. Zatrzymał się na moich ustach i nosie. Gdy w końcu nasze spojrzenia się skrzyżowały speszył się, zamykając oczy i chowając twarz w dłoniach.
- Nie lubię wracać do przeszłości. Wracają tam moje myśli i... i gdy wrócą tam jeszcze słowa wypowiedziane na głos... myślę, że mógłbym tego nie wytrzymać.
- Jasne. - Pokiwałem głową na znak, że rozumiem. - nic na siłę.
Wiedziałem, że z każdym wypowiedzianym przeze mnie zdaniem chłopak lekko panikuje. Przerażał go fakt, że ktokolwiek mógłby go rozszyfrować. Dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Od razu włączała mu się blokada. A moim zadaniem, jako psychologa, było podjęcie próby podbudowania w nim zaufania.
Holy shit, ile mnie nie było. Postaram się wrócić teraz z rozdziałami do tego i przede wszystkim "To jest chore 2." Najprawdopodobniej pojawi się jutro.
Mam nadzieję, że przez ten czas o mnie nie zapomnieliście.
Dziękuję, pozdrawiam. Miłego poprawiania ocen na koniec.
CZYTASZ
Świat jest głuchy | KxK
FanfictionPsycholog wie o tobie wszystko. A każdy, kto potrafi przejrzeć cię na wylot jest zagrożeniem.