Ash
Czułem pustkę. Chciałem się ruszyć, ale nie mogłem. Chciałem coś powiedzieć, ale nie umiałem. Chciałem otworzyć oczy, ale nie potrafiłem. Było to dla mnie za ciężkie. Jednak boli mnie to, że wszystko słyszałem. Słyszałem jak Eiji z tego powodu cierpiał, jak inni cierpią. Ale co ja mogłem takiego zrobić? Dlaczego ktoś taki jak ja zasługuje na drugą szansę, skoro to było dobre miejsce na pozbycie się mnie przez śmierć? Dlaczego świat jest taki niesprawiedliwy? Dlaczego wszyscy mnie tu przytrzymują?Dlaczego nikt mnie nie rozumie?
Po co żyć z idiotą który sprawia, że bezpieczeństwo zanika?
Jeżeli bezpieczeństwo ode mnie ucieka, ja też muszę uciec.
Chciałem otworzyć oczy, lekko je otworzyłem.
Chciałem się ruszyć, ściskałem mocno rękę.
Chciałem coś powiedzieć, mogłem coś wymamrotać.Otworzyłem lekko oczy spoglądając na Maxa i Singa. Obaj byli chyba przerażeni, ale to zapewnie dlatego bo otworzyłem oczy.
- Ash! Wszystko dobrze? Lepiej ci? - Max zaczął wypytywać mnie totalnie o wszystko.
- Jeżeli nadal będziesz się tak darł to na pewno nie będzie lepiej. - Powiedziałem sarkastycznie po czym z resztą się zaśmialiśmy. Cóż, jednak cieszę się że mogę z powrotem zobaczyć tego starca. Od razu kiedy na niego patrzyłem pojawiał mi się duży uśmiech na twarzy.
- Ale dlaczego nie zadzwoniłeś po karetkę? - Zapytał Sing.
Widać było że się martwi, ale co miałem powiedzieć? Nie chce mi się żyć? Mam już tego dość? Po co mam istnieć skoro nie jestem już nikomu potrzebny? Wszystkie rzeczy krążyły mi po głowie, aż zdecydowałem że chce wyjaśnić to normalnie. Zaczęli by się nie potrzebnie mną przejmować, a moja cierpliwość nie jest za wysoka.
- Jakby to wyjaśnić, po prostu. Po prostu stwierdziłem że to najprostsze rozwiązanie. Błagam, nie dopytujcie się mnie, jestem naprawdę wykończony. - Powiedziałem z determinacją. Oczywiście że kłamałem z zmęczeniem, tylko po to żeby się ode mnie odczepili. Jednak nagle jedna myśl przyszła mi do głowy, co mnie najbardziej roztrzaskało.
- Co z Eijim? - Zapytałem próbując opanować spokój. Wcześniej mówili że jest źle, ale nie wiem o co im dokładnie chodziło. Coś mu się stało? Prze ze mnie?
- No właśnie, ty głupi idioto! Przez twoje durne wybryki biedny spanikował i bardzo to przeżył. - Sing wtrącił się niespodziewanie.
- Nie miałem pojęcia że będzie to przeżywał..
- Ty naprawdę jesteś głupi, czy udajesz? Wszyscy się o ciebie martwiliśmy, Ash! Co byśmy zrobili gdybyśmy stracili ciebie?
- Nic, było by to dla was nawet lepiej.
- Zwariowałeś? Wszyscy chcemy abyś był bezpieczny, i będziemy ciebie teraz chronić. Zależy nam wszystkim na tobie, Ash. - Uśmiechnął się a Max pokiwał głową na potwierdzenie.
Nawet jeżeli im na mnie zależy, nie zmienię zdania. I tak czuje się już taki... Brudny? Nieczysty. A to mnie boli, nawet kiedy się umyje ta nieczystość nie chce zejść. Za dużo było tego.. Aż za dużo.
- Dzięki za troskę, ale Eiji wrócił bezpiecznie do domu, prawda?
- Tak, nie masz się o co martwić, Ash.
Odetchnąłem z ulgą. Kamień spadł mi prosto z serca. Jedynie czego w tej chwili potrzebowałem to wiadomość o tym że jest szczęśliwy i nic mu nie jest. Jednak nie wiem czemu, ale dziwne uczucie mnie dosięga. Coś typu jak tęsknota. Ale dlaczego do cholery? Nie obchodzą mnie już żadne uczucia, ja nie mogę czuć. Nie umiem czuć. Jednak to cholernie bolało. Nie wiem czemu, ale bolało. Chciałem żeby znów był przy mnie, w objęciach. W jego miękkim, uroczym i pełnym emocji objęciu. Chciałem zobaczyć jego promienisty uśmiech i jego brązowe oczy przepełnione troską. Ale nie mogłem go zobaczyć. Nie było go przy mnie. Czuję się szczęśliwie, ponieważ wiem że jest w końcu bezpieczny, ale i smutny, dlatego bo nie mogłem przy nim być. Ale muszę dopilnować tego, żeby nic mu się nie stało i żył spokojnie.
Eiji
Wszystko było puste.. Straszne, przerażające. Z daleka widziałem Asha, ale nie tego który boi się dyń, ale tego, który potrafił zabić każdego bez wahania. Podszedł do mnie. Zaczął na mnie krzyczeć, ale ja nic nie zrobiłem. Nie uroniłem łzy, bo czułem pustkę. Nie potrafiłem okazać uczuć temu... No właśnie, komu? Fałszywemu Ashowi, czy właśnie prawdziwemu? Nie potrafiłem powiedzieć, który Ash był prawdziwy. Czy ten, który żartuję, uśmiecha się i zachowuje jak każdy inny nastolatek, czy ten który zabija, morduje. Jednak mocno wierzyłem że to ten Ash, który jest miły i serdeczny. Nadal na mnie wrzeszczał, a ja czułem się jakbym miał zaraz umrzeć. Nigdy w życiu nie był dla mnie tak nie miły. Wtedy łzy zaczęły mi napływać do oczu. Mówił tak okropne słowa o mnie... Że jestem niczym, nie potrzebnie wplątałem się w jego życie, że pogorszyłem mu je, że prze ze mnie zginęło mnóstwo osób.. Że jestem okropny. To były tortury... Istne tortury. Chciałem stąd uciec, ale nie mogłem. Dlaczego, Ash? Dlaczego jesteś taki straszny, że po raz pierwszy się ciebie boję...
- Eiji? Eiji! - Krzyczała mocno moja siostra. Ja tylko szybko się przebudziłem i zamim zacząłem rozglądać się po pokoju, wytarłem łzy z moich policzków. Nagle poczułem rękę na moim ramieniu, i zobaczyłem moją siostrę która troskliwie się do mnie uśmiecha.
- Nic ci się nie stało? Przestraszyłeś mnie! Miałeś koszmar? - Zaczęła się dopytywać.
- Uh, tak, ale nic mi nie jest, więc nie musisz się martwić.
Odwzajemniłem uśmiech, po czym moja siostra wtuliła się we mnie. W ogóle nie było dobrze. Tylko udawałem, po prostu nie chciałem żeby ktokolwiek się zamartwiał mną.
- Eiji, Ibe-san dzwonił i mówił że ma dla ciebie bilety na rano. Wiem że ten koszmar był związany zapewnie z twoim przyjacielem, ale nie martw się, wszystko będzie dobrze, wiem to! W końcu mój talizman zawsze będzie działał! - Powiedziała szczęśliwie, a ja lekko się zaśmiałem i oparłem się o poduszkę.
- Dziękuję za troskę, Emi-chan.
Również objąłem moją siostrę. Nie była najsłodszą osobą na świecie, ale bardzo ją kochałem, w końcu to moja młodsza siostra. Zawsze mnie wspierała, i za to jej dziękuję. Wiele razy mi pomogła i potrafiła zawsze pocieszać. Wszyscy śmieją się że ma to po mnie, ale cóż, myślę że nie jesteśmy bardzo podobni z charakteru, wręcz w ogóle.
Nagle mój telefon zaczął wibrować.- Podać ci go? - Zapytała.
- Uh, tak.
Podeszła więc do blaty i wzięła mój telefon, po czym mi go dała. Włączyłem go i najwyraźniej to była wiadomość od Maxa.
- Eiji, mamy dobre wieści! Ash się obudził i miewa się dobrze. Właśnie lekarze wzięli go na badania.
***
CZYTASZ
Nasz Blask || Banana Fish
RomanceMoja dusza zawsze będzie przy tobie. Eiji Okumura 18 letni Ash Lynx, który pragnął zakończyć wszystko co było w stanie zepsuć jego codzienne życie, chciał aby jego najlepszy przyjaciel - Eiji Okumura - nigdy już nie był w niebezpieczeństwie. Dlatego...