[36]

1.8K 109 74
                                    

— jungkook —

Pamiętam jak spotkałem się z Jiminem po raz pierwszy, zupełnie tak jakby to było wczoraj. Tym razem jednak czuję się zupełnie inaczej, nawet jeśli okoliczności są podobne. Bo tak samo jak wtedy, tym razem jesteśmy umówieni już na miejscu, a ja jak zwykle przychodzę przed czasem, żeby na niego poczekać.

2 lata temu jednak miałem ze sobą całe te kwiaty, które mu dałem, a on później postawił je w swoim mieszkaniu, byliśmy na świetnej kolacji, przy której rozmawiało mi się z nim tak swobodnie, jak z nikim, a na koniec poszliśmy na cały ten dach. Wciąż pamiętam jak smakowały jego usta i jak ciepły był, kiedy się przytulaliśmy.

Sprawdzam telefon co chwilę, nie mogąc się już doczekać aż go zobaczę. Z tyłu głowy mam jakąś ukrytą obawę, że Jimin zaraz napisze, że jednak nie da rady przyjść i będę musiał wrócić do domu bez zaspokojenia tej dziwnej potrzeby zobaczenia go. I trochę zaczynam przez to panikować, chociaż sam wiem, że jest to zupełnie bezpodstawne. Jimin nie jest typem człowieka, który ot tak wystawia kogoś, a w każdym razie jako takiego go widzę, bo tak naprawdę nie zdążyłem poznać go z każdej strony. A nawet jeśli by tak było, to przecież minęły dwa pieprzone lata, to szmat czasu i dużo się mogło pozmieniać.

Chociaż pisząc z nim, nawet te kilka razy w ciągu ostatnich 3 tygodni, wydawało mi się, że nic się nie zmieniło. Że to dalej ten sam Jimin, że dalej jestem jego Jungkookiem i że cały czas jest między nami coś magicznego, jakaś chemia, którą czułem, mimo że niedokładnie, ale jednak. Nie jest dla mnie kimś takim, jak reszta przyjaciół, ale sprawię, że tak będzie, bo drugi raz nie pozbędę się ze swojego życia tak niesamowitej osoby. Zaprzyjaźnimy się i nasz kontakt się już nie urwie, bo po prostu, chcę mieć go przy sobie, jako towarzysza.

Jimin przychodzi kilka minut później. Zegarek wciąż nie wskazał jeszcze równo 12:00, ale jest tego bliski, na co uśmiecham się, przez jego punktualność.

Kiedy zauważa mnie, w pierwszym momencie widzę jak jego twarz promienieje, a on sam podchodzi do mnie, stając zaraz naprzeciw. Gdy tylko zatrzymuje się, od razu łapie ze mną kontakt wzrokowy i obaj wpatrujemy się w siebie jakoś tak dziwnie.

Czuję się bardzo niezręcznie, szczególnie kiedy do mojego nosa dociera jego zapach i orientuję się, że Jimin nie zmienił swoich perfum od ostatniego razu, bo teraz przypominam sobie jego woń i ten spędzony wspólnie czas, podczas którego było mi dane go czuć. Gdybym miał go do czegoś porównać to pierwszym co przyszłoby mi na myśl byłyby morele, śliwki albo ich mieszanka. Ale słodycz owoców przełamuje jednocześnie nutka charakterystycznej goryczy wody kolońskiej, która mimo to świetnie sobie radzi, współgrając z resztą.

Włosy Jimina są w kolorze jasnego blondu, zdecydowanie jaśniejszego niż dwa lata temu, co niesamowicie pięknie wygląda razem ze srebrnymi kolczykami na uszach, za którymi schowana jest część kosmyków. Ma na sobie śliczny, bawełniany sweter w odcieniu ciepłej czerwieni, dopełnionej białym kołnierzykiem wystającej z pod spodu koszuli, oraz kremowym płaszczem, sięgającym niemal do kolan. Na nogach ma założone czarne, eleganckie spodnie, pod którymi widać takiego samego koloru lakierowane buty. I wygląda w tym wszystkim pięknie, ale to nie jego ubiór przykuwa moją uwagę najbardziej, bo robi to jego twarz.

Jego makijaż jest raczej delikatny, skupiający się na podkreśleniu oczu, na których widnieją błękitne soczewki. W nich dostrzegam coś dziwnego, czy też może nie dostrzegam, bo doskonale pamiętam jak wyglądał wzrok Jimina. Kiedy wpatrywałem się w niego tak, jak teraz widziałem jakby mały pokaz fajerwerk w jego źrenicach. To było przecudowne i przepiękne. Jakbym patrzył w moje własne, małe niebo. Ale teraz tego nie były. A oczy Jimina wyglądały najprościej tak, jakby były zmęczone. Jakby każde jego mrugnięcie było męczące, a każde otworzenie ich sprawiało, że to uczucie rosło.

talk to me ✨                                                    [jjk x pjm]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz