Harry teleportował się na ulicę pokątną i poszedł prosto do Banku Gringotta. Skierował się w stronę jednego ze stanowisk przy, których siedziały gobliny i powiedział:
- Chciałbym porozmawiać z dyrektorem banku.
- Nazwisko? - spytało stworzenie nawet na niego nie patrząc. Harrego bardzo zirytował ten brak szacunku.
- Harry Potter - i obserwował jak stworzenie podrywa gwałtownie głowę I przypatruje mu się uważnie. Rzeczywiście trudno było rozpoznać w wyprostowanym, przystojnym młodzieńcu pokrytym bandażami po czubki palców, słynnego Harrego Pottera. Chłopak uniósł wyżej podbródek i zdjął zaklęcie zakrywające jego bliznę. Stworzenie gwałtownie otworzyło oczy, po czym skinęło głową i nacisnęło guzik znajdujący się na biurku. Po chwili zza pobliskich drzwi wyszedł inny goblin i poprowadził co do gabinetu dyrektora.
Gabinet był dużym złotobrązowym pomieszczeniem na najwyższym piętrze banku. Podłoga była wykonana z czarnego marmuru, a na środku, tyłem do wielkiego okna, stało duże, mahoniowe biurko. Harry skierował swój wzrok na stworzenie siedzące za biurkiem. Dyrektor był postawnej postury i był gruby. Pod pewnymi względami przypominał czarnowłosemu wuja Vernona jednak szybko otrząsnął się się ze swoich wspomnień i skupił na obecnym planie.
- Witam Panie Potter - powiedział goblin - powiedziano mi, że chciał się Pan ze mną spotkać.
Harry potwierdził.
- Oczywiście rozumie Pan, że musimy potwierdzić Pańską tożsamość?
- Oczywiście, co mam zrobić?
Goblin sięgnął do biurka i wyjął z niego pergamin i sztylet.
- Musi Pan jedynie upuścić kilka kropel krwi na ten pergamin a pokaże się pańskie imię, nazwisko i rodowód - mówiąc to podał Harremu sztylet.
Chłopak odwinął bandaż z jednego z palców i nakłuł go i upuścił kilka kropel krwi na pergamin. Zawiną bandaż z powrotem i z fascynacją przyglądał się jak krew układa się w słowa.
Od imienia Harry James Potter odchodziły dwie linie. Jedna do Lily Evans - Potter, a druga do Jamesa Charlesa Pottera. Zaskakujące było jednak co innego. Przy imieniu jego matki było napisane "z rodu Evans" a od nich odchodziły trzy długie gałęzie rodowe, na których końcach znajdowały się imiona, których czarnowłosy absolutnie nie spodziewał się tam ujrzeć. Rovena Ravenclaw, Salazar Slyterin i Merlin.
- Co do cholery - pomyślał chłopak - Jakim cholernym cudem!?
To jednak nie był koniec niespodzianek. Od imienia jego ojca, przy którym było napisane 'z rodu Potter' dochodziły kolejne trzy rody. Gryffindor, Huffelpuf i Prverel. Oprócz tego od jego imienia dochodziła gałąź z podpisem 'Syriusz Orion Black z rodu Black.' Harry aż się zaśmiał. To oznaczało, że był prawowitym dziedzicem aż dziewięciu czystokrwistych, czarodziejskich rodów. Co dawało mu niesamowitą polityczną władzę w świecie czarodziejów. I do tego był czystej krwi, jak mało kto.
Goblin zamrugał zaskoczony. Nie spodziewał się aż tylu rodów. To było niesamowite i niespotykane. Spojrzał na Pottera z szacunkiem.
- Cóż, Panie Potter wygląda na to iż jest Pan właścicielem większości złota ukrytego w tym Banku. Ale jaki był powód Pańskiej wizyty tutaj?
- Chciałem wypłacić pieniądze ze swojego konta i sprawdzić jakie posiadam nieruchomości - odpowiedział wciąż oszołomiony nowymi wiadomościami.
- Cóż jeśli Pan sobie tego życzy moglibyśmy przenieść wszystkie pańskie dobra do jednej skrytki. Tak byłoby o wiele łatwiej.
- Tak, oczywiście. Ile do potrwa?
![](https://img.wattpad.com/cover/223674415-288-k585962.jpg)
CZYTASZ
"Potęga Mroku" - Harry Potter
FanfictionKiedy, po śmierci Syriusza, Harry odkrywa manipulacje i fałszywą przyjaźń początkowo jest załamany. Potem jednak opanowuje go chęć zemsty, odkrywa w sobie pociąg do czarnej magii, ogromny pociąg połączony z wielkim talentem. Odkrywa swoje starożytne...