Rozdział 4

999 47 5
                                    

Na drugi dzień rano wszyscy jeszcze padnięci spali. Jednak w porze obiadowej już wszystko było posprzątane, bo pierwszy wstał Dominik i większość ogarnął. Potem dołączyła do niego Melka. Filip wstał akurat na obiad, który zrobił Paweł. Chłopak wyglądał źle i tak też się czuł. Cierpliwie czekał na okazję by porozmawiać z dziewczyną Dominika sam na sam.
- Hej, Melka - zaczął.
- Co tam? - spytała, a potem przypomniala jej się jedna rzecz - Przez drugą połowę imprezy nie widziałam Poli. Nie pożegnała się. Pojechała do domu?
- Może tak - odpowowiedział od niechcenia i znowu chciał zacząć swój temat - Słuchaj...
Stanął na przeciwko Melki. Patrzył smutnym wzrokiem, miał wory pod oczami i w sobie resztki nadzieji. Raczej zgubnej.
- Boże Paweł, jak Ty wyglądasz - dopiero teraz dziewczyna się mu przyjrzała i poradziła - idź jeszcze się prześpij może.
- Chcę Ci coś powiedzieć.
- Co takiego?
- Nie wiem czy widzisz, ale... podobasz mi się i zadurzyłem się w Tobie.
- Nie, proszę Paweł...
Melka była w szoku. W sumie podejrzewała, że może tak być, bo ciągle czuła na sobie jego wzrok, ale raczej w to nie wierzyła. A tu niespodzianka. Gdy chłopak zbliżał się do dziewczyny, odezwała się:
- Dam Ci pewną radę: jeżeli poznasz drugą osobę, to zapomnisz o tej pierwszej...
Paweł był coraz bliżej Melki. Dziewczyna odsuwała się do tyłu aż trafiła plecami na lodówkę. Chłopak objął ją zdecydowanie i zbliżał swoje usta do jej ust.
- Paweł nie!
Pocałował Melkę, a to wszystko widział Dominik.
- Co Ty kurwa odpierdalasz?! - krzyknął.
Paweł szybko odsunął się od Melanii. Była w dużym szoku. Dominik zatrzymał się przed dziewczyną. Można powiedzieć, że Zmitrowicz w tym momencie wrócił „do żywych". Nie wiedział co robi. Był w szoku kiedy to sobie uświadomił.
- Dominik...
- Wyjdź! - przerwał mu Rupiński.
Paweł już wiedział, że przez swoje niezapanowanie stracił dużo w ich oczach. Chłopak był lekko sparaliżowany, a Dominik ponownie krzyknął:
- Wyjdź stąd do cholery!
Paweł spojrzał w końcu na Dominika. Nigdy go takiego nie widział. Był wściekły, ale ze łzami w oczach. W końcu Zmitrowicz pośpiesznie poszedł do swojego pokoju. Znowu zamknął drzwi na klucz. Z oczu poleciało mu kilka pojedyńczych, słonych łez.
Dominik po całej akcji ciężko oddychał i oparł się o blat kuchenny. Nie wierzył w to co zobaczył.
- Mój najlepszy przyjaciel... - mówił łamiącym głosem - ... co mu się stało?
- Zakochał się we mnie...
Dominik szybko spojrzał na Melkę.
- ...aż za bardzo - dokończyła.
Rupiński podszedł do dziewczyny.
- Ja kocham tylko Ciebie.
- Wiem.
Po krótkiej rozmowie namiętnie się pocałowali. W tym czasie Paweł nie miał już czym płakać, a jego serce było złamane na tysiąc kawałków.

„Przybłęda" 2 ff | The Blaze House - Paweł Zmitrowicz | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz