Rozdział 4. Największy tort

1.3K 33 40
                                    

*Henryk*

Dzisiejszy dzień, jak co dzień – praca wre. Ale w pierwszej kolejności poszedłem do szkoły. Środy są luźne, ale tym razem zapomniałem zadania z historii, co oznaczało tylko jedno. Ale nie tylko ja nie miałem zadania. Tini i Jasper też oblali. U Jaspera to normalne, ale Tini jest najlepszą uczennicą. Nieźle wczoraj zabalowaliśmy. Po szkole przyszedłem do pracy. Ciągle byliśmy na linii w razie, gdyby Max zaatakował. Na szczęście to się nie wydarzyło. Dlaczego interesują mnie złoczyńcy? A więc to ja jestem Niebezpieczny. 

Ray wyglądał dość nieswojo, dlatego zapytałem:

-Stary, co się stało?

-Męczy mnie, że nie mogę powiedzieć dziewczynkom, kim jestem.

-Ja też nie chciałbym dłużej okłamywać Tini. Ona miewa podejrzenia i musiałem jej skłamać.

-Niezły jesteś w tym, ale co ja mam im powiedzieć?

-Wymyśl coś. To chyba nie będzie trudne dla Kapitana. (Ray to Kapitan). Mogę iść na patrol do parku? Tak w razie, gdyby Max zaatakował?

-Ta, idź, ale jako Henryk.

-Dobra, to narka.

Poszedłem do parku Swellview. Usiadłem na ławce i ktoś nagle powiedział:

-Hej Henryk!

To była Kate – przyjaciółka Tini. Po chwili krótkiego namysłu postanowiłem, że z nią porozmawiam i może dowiem się czegoś o Tini.

-O, hej Kate. Miło cię znowu widzieć.

-Mogę się przysiąść?

-Jasne, nie ma problemu. Właściwie, to chciałem z tobą porozmawiać.

-Tak? A o czym?

-O twojej przyjaciółce, Tini.

-Chciałbyś coś wiedzieć o niej?

-Właściwie to... Jest jakaś skryta. Wczoraj na imprezie stała sama.

-Podobno cię tam nie było.. - zdziwiła się dziewczyna. 

-Przechodziłem tylko i widziałem. - wyjaśniłem. 

-Trzeba było do niej podejść.

-No wiesz.. Nie chciałem mieszać się w tłum. Dużo ludzi było.

-Mhm, rozumiem. Powiedz, że się zakochałeś i udajesz.

-No w zasadzie.. Tak. – musiałem skłamać, ale Tini naprawdę jest ładną dziewczyną. Nie mogę się zakochać w dziewczynie, którą znam kilka dni.

-Henryku.. Uczuć się nie ukrywa, tylko się je okazuje. Powiedz Tini, co o niej myślisz i wszystko będzie dobrze. - poradziła Kate. 

-Tak myślisz?

-Uwierz, pomogłam już wielu osobom. Pomogę i tobie.

-Wiesz, co.. Chyba masz rację. Może pójdę już do domu.

Poszedłem w kierunku mojego domu. Słowa Kate dały mi dużo do myślenia. A pogrążony w myślach – wreszcie zasnąłem.

Następnego dnia jakoś nie miałem nastroju, żeby iść do szkoły. Czwartki w liceum w Swellview dla każdego są najgorsze. Ale mądry mózg nie bierze się z siedzenia w domu. Ledwo doszedłem do szkoły i już Ray dzwonił. Mieliśmy znowu iść ratować Swellview. Szybko pobiegłem do kryjówki, a Ray tylko powiedział:

-Dzisiaj mamy ciężką akcję. Nigdy nie uwierzysz, co się stało.

-Jeff uciekł z więzienia?

NiebezpiecznaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz