Epilog.

55 4 0
                                    

Dwudziesty drugi lipiec, urodziny Ashley. Do pierwszej liceum spędzaliśmy ten czas razem. Od pięciu lat wysyłałem jej wiadomość o treści "Wszystkiego najlepszego". Pamiętałem o niej. W tym roku, po rozwaleniu telefonu, laptopa i tableta, siedziałem bez niczego w pustym mieszkaniu. Calum gdzieś wyszedł, zostawiając mnie. Wiedział, że potrzebowałem przestrzeni. Jedynym moim towarzystwem była butelka whisky. Nie lubiłem tego rodzaju alkoholu, ale tylko to zostało w moim barku. Byłem żałosny i o tym wiedziałem. Z dnia na dzień się staczałem, ale co mogłem na to poradzić? 

Każdego dnia myślałem o niej. 

Każdego dnia martwiłem się o nią.

Każdego dnia plułem sobie na brodę. 

Każdego dnia starałem się być silnym. 

Chciałem, aby ona kiedyś się do mnie odezwała. Liczyłem na szczerą rozmowę. Już nawet nie liczyłem na poprawę naszej relacji. Chciałem tylko wiedzieć o niej podstawowe informacje. Chciałem, aby była szczęśliwa. Moje serce aż się rwało, aby wyznać jej, to co czułem. Nie chciałem psuć tego bardziej. 

Upiłem kolejny łyk i kolejny. Kiedy butelka się skończyła, chwyciłem po kolejną. 

Miałem duży problem ze sobą, wiedziałem o tym. 

Dzwonek do drzwi przerwał ciszę panującą w mieszkaniu. Podniosłem się powoli i chwiejnym krokiem ruszyłem do wejścia. Nie patrząc przez wizjer, otworzyłem drzwi. 

— Słucham. W czym mogę pomóc? — Zapytałem od niechcenia. 

Dopiero po chwili spojrzałem na osobę przede mną. Zamarłem, a butelka, którą trzymałem w ręku, upadła na ziemię, rozbijając się na drobny mak. 

Big trouble → luke hemmings ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz